Przepraszam, gdzie się znajduje ta placówka? – zatrzymały mnie w drodze na pokaz filmowy mama z córką z Ukrainy. Szukały ośrodka pomocy społecznej. Mapa Google w ich komórce pokazywała, że znajdujemy się w odległości 70 metrów od niego. Szybko zaprowadziłam je do właściwego miejsca i popędziłam na seans.
Pół godziny później z głośników w kinie usłyszałam: – Są w odległości 100 metrów. 70 metrów. 50 metrów. Ogień! – polscy oficerowie, postaci z filmu, liczyli odległość, na którą dopuścić wroga do swoich pozycji i uderzyć, odpierając atak. W obu przykładach – sytuacji z realnego życia i sceny filmu – główną przyczyną nieszczęścia ich bohaterów był atak wroga ze Wschodu.
Czytaj więcej: Pokochałem stare polskie kino
Kilka faktów z historii
Grodno jako miasto Księstwa Litewskiego, a następnie Rzeczypospolitej Obojga Narodów, na mocy traktatu ryskiego z 1921 r. znalazło się w granicach II Rzeczypospolitej. Według spisu ludności z tegoż roku w obwodzie grodzieńskim Polacy stanowili ponad 55 proc. ludności, Białorusini – ponad 26 proc., zaś Żydzi – prawie 17 proc.
W dwudziestoleciu międzywojennym Grodno było jednym z najsilniejszych garnizonów Wojska Polskiego. Jednak w momencie rozpoczęcia sowieckiej agresji na Polskę jego obrona była osłabiona. Na przełomie sierpnia i września 1939 r. większość ze stacjonujących w mieście oddziałów Wojska Polskiego została przetransportowana na zachód, by walczyły w szeregach Armii „Prusy”. Część grodzieńskich jednostek na początku września wysłano zaś do wzmocnienia obrony Lwowa.
W momencie rozpoczęcia agresji ZSRS w Grodnie znajdowały się jedynie oddziały formujące uzupełnienia 29. Dywizji Piechoty, kompania wartownicza oraz pojedyncze mniejsze jednostki. Po 17 września 1939 r. dołączyły do nich oddziały ewakuowane z terenów zajętych przez Armię Czerwoną oraz cywilni ochotnicy, w tym uczniowie i harcerze. Sytuację obrońców pogarszały działania wywrotowe lokalnych działaczy komunistycznych. Ostatecznie miasto stawiało opór sowieckim najeźdźcom w dniach 20–22 września. Pacyfikując miasto, Sowieci rozstrzelali 300 obrońców Grodna, w tym uczniów.
Rozbudzić ciekawość młodych
Wszystko to znajduje odzwierciedlenie w opowieści o życiu Leosia, jego przyjaciela, Polaka Tadka, i ich pierwszej wspólnej miłości, córki polskiego oficera, wdowca Stolińskiego – Eweliny. Jednak „Orlęta. Grodno’39” to bynajmniej nie jest film o miłości nastolatków. To film o spustoszeniu, jakie przyniosła sowiecka agresja w życiu dziecka, jego rodziny, jego pokolenia i środowiska, i wreszcie w życiu całego państwa. I im więcej widz ma związków rodzinnych, emocjonalnych z Grodnem, im bliżej geograficznie tego miasta mieszka, tym bardziej ten film do niego przemówi.
W zamyśle autorów film ma także służyć celom edukacyjnym. „Przedstawiamy »Orlęta. Grodno ’39« jako obraz, który może być doskonałą inspiracją do przeprowadzenia lekcji historii poświęconych II wojnie światowej i kampanii wrześniowej, a także rozbudzenia ciekawości młodego odbiorcy na temat tamtych wydarzeń” – zaznaczają w materiałach prasowych. Stąd wśród patronów filmu znalazły się: Ministerstwo Edukacji i Nauki RP, Związek Harcerzy Rzeczypospolitej, Rada Szkół Katolickich, zaś wśród partnerów – Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Czytaj więcej: Polski Teatr „Studio” przygotowuje film Myszkowskim, zaufanym oficerze Piłsudskiego
Analogie do roku 2022
Że ja też jestem odpowiednim odbiorcą tego filmu, zrozumiałam mniej więcej w połowie filmu. Zarówno ze względów merytorycznych, jak i estetycznych. Właśnie tak wyobrażałam sobie konkretne postaci z epoki, ukazane w filmie, problemy tamtych czasów, rozterki, z jakimi muszą się zmagać bohaterowie, oraz ich losy. Szkoda tylko, że takiego filmu nie można było nakręcić w samym Grodnie.
– Najcięższym filmem o II wojnie światowej, który oglądałem, był „Pianista”. Ale tak się zastanawiam, czy to faktycznie wyglądało tak strasznie, czy filmowcy jednak podnoszą poprzeczkę, by wywrzeć mocniejsze wrażenie na widzu – zagadnął mnie kolega z pracy, który jeszcze nie widział „Orląt”.
Dla mnie takie pytanie nie ma sensu. Pół roku relacjonowania agresji Rosji na szeroką skalę w Ukrainie, oglądanie zdjęć, filmów, słuchanie i czytanie relacji świadków. Zawodowe zainteresowanie sowieckimi represjami na ziemiach Ukrainy, Białorusi, krajów bałtyckich. Wystarczająco, by stwierdzić, że postacie bohaterów i antybohaterów zostały oddane realistycznie. – Polecam „Orlęta” do obejrzenia, tylko nie kupuj przed pokazem popcornu – odpowiedziałam koledze.
Premiera filmu „Orlęta. Grodno ’39” w polskich kinach odbędzie się 9 września br.
Producentem filmu „Orlęta. Grodno’39” w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza jest Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych z siedzibą w Warszawie, zaś koproducentem – Telewizja Polska. Film został współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Swoim patronatem objęła go m.in. Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”.
Olga Alehno
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 35 (102) 03-09/09/2022