Więcej

    Święta uchodźców. W tym roku otwieramy szerzej swoje serca

    Historia Bożego Narodzenia ma także swoją przerażającą część. To nie tylko radość, światło, aniołowie śpiewający przy stajence, to także historia prześladowań. Nowonarodzony Jezus niedługo przecież stać się musiał uchodźcą. Te święta poza rodzinnym domem spędzą miliony uchodźców z Ukrainy. Co życzenia „Wesołych Świąt” oznaczają dla tych, którzy uciekają przed wojną?

    Czytaj również...

    Świąteczna Polska fascynuje i zachwyca, jestem szczęśliwa, że moje dzieci są w bezpiecznym i że znaleźliśmy schronienie w tak urokliwym miejscu. Ale to nie znaczy, że jestem spokojna. Myślami wciąż jestem na Ukrainie – mówi Julia Zabłocka, mama trójki dzieci, pochodząca z Winnicy.

    Dzień, który zmienił wszystko

    24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. – Odgłosy wybuchów obudziły mnie o piątej rano. Zadzwoniła do mnie siostra, pierwsze, co usłyszałam to: „wojna, zabieraj dzieci, wyjeżdżamy” – wspomina Julia.

    – Na początku wydawało się, że nas to nie dosięgnie, ale szybko przekonaliśmy się, że wojna jest bardzo blisko. Byliśmy w szoku po ataku na skład amunicji w miejscowości Kalinówka w obwodzie winnickim (to 27 km od nas), widzieliśmy kłęby gęstego dymu… Dzieci płakały i bały się. Nigdy się nie spodziewałam, że coś takiego się może wydarzyć. Wydawało mi się to niemożliwe. Jednak spełniły się najczarniejsze scenariusze – opowiada.

    Nie widziała innego wyjścia, jak tylko zabrać dzieci – córkę Alę (11 lat) i synów Lwa (8 lat) i Sawę (5 lat) – i jechać do Polski.

    – Nigdy nie myślałam, że opuszczę Ukrainę, chciałam zostać w ukochanej Winnicy, w swoim domu, ale wojna zmusiła nas uciekać – tłumaczy swoją decyzję Julia. Opowiada o strasznych kolejkach na stacjach benzynowych, przy bankomatach… Podróż nie była łatwa. Dotarcie w bezpieczne miejsce zajęło im trzy dni. – Droga do Polski była długa i trudna, lecz po przekroczeniu granicy poczułyśmy ulgę. Znaleźliśmy schronienie pod Krakowem – mówi mama trójki dzieci.

    Czytaj więcej: Uciekający przed wojną Ukraińcy otrzymują pomoc w Polsce i na Litwie

    Powszechna życzliwość na polskiej ziemi

    Pierwsze dni w Polsce były ogromnym zaskoczeniem. Co najbardziej dziwiło uciekających przed wojną? – To, jak wszyscy są dla nas pomocni. Gdy tylko przekroczyłyśmy granicę, zobaczyłyśmy tłum wolontariuszy, którzy podawali nam jedzenie, gorącą herbatę, słodycze, nawet zabawki dla dzieci… A jeszcze był ciepły uśmiech, który dał mnie siły. To była dla nas wszystkich ogromna pomoc. Nie mam słów, aby wyrazić swoją wdzięczność za to, co zobaczyłam. Bardzo, bardzo dziękuję – wspomina Julia i podziwia, jak ofiarni są Polacy w czasach tragedii na Ukrainie. – Polska jest prawdziwie bratnim krajem, który nasz ból potraktował jak własny – dodaje.

    Z pomocą dobrych ludzi znaleźli ładne mieszkanie pod Krakowem. – Pani Anna i pan Waldemar pomogli nam we wszystkim… Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie odwdzięczyć się za tę pomoc. To niesamowite, czego doświadczyłyśmy. Pamiętam, jak tylko przyjechałyśmy i weszłyśmy do pięknego pokoju, na stole na nas czekała kartka z napisami w języku ukraińskim: „Jesteśmy z Wami. Sława Ukrainie!”. To sprawiło mnóstwo radości, byłyśmy bardzo wzruszone – opowiada.

    Potem były kolejne gesty pokazujące, że są tu mile widziani. – Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, kiedy na ulicach Krakowa odbywały się liczne demonstracje wspierające Ukrainę. Ja i moje dzieci też protestowałyśmy przeciwko wojnie przed rosyjskim konsulatem w Krakowie – opowiada.

    Pani Julia i jej dzieci przygotowują się do pierwszych w życiu świąt poza domem
    | Fot. archiwum prywatne

    Kolejne święta koniecznie w domu

    Julia uciekała z Ukrainy, przede wszystkim myśląc o dzieciach. Teraz to, że są bezpieczne, daje jej bardzo dużo radości.

    – Moje dzieci… Budzę się rano i uświadamiam sobie, że moje dzieci są bezpieczne. Teraz to jest dla mnie najważniejsze – podkreśla Julia. Mówi, że chętnie chodzą do polskiej szkoły, świetnie sobie radzą z nauką i nowym otoczeniem. – Szkoła jest super! Wszystko się podoba, klasa, świetlica, pomocni nauczyciele, wspaniali koledzy, którzy zawsze wspierają – opowiada córka Julii, Ala. – Nam było łatwiej przyzwyczaić się do życia w Polsce, mamy polskie pochodzenie, dzieci uczyły się języka polskiego w Szkole Sobotnio-Niedzielnej im. Grocholskich w Winnicy. Chciałam, żeby się uczyły, chociaż nigdy nie myślałam, że znajomość polskiego może okazać się tak bardzo przydatna, w tak tragicznych okolicznościach… – mówi Julia.

    Teraz przygotowują się do pierwszych w życiu świąt poza domem. – Grudzień w Polsce to czas, pełen cudów, moje dzieci są tak zachwycone! Kraków zamienia się w bajkę, gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, ale to jest jedno z najbardziej rodzinnych świąt, a my niestety spędzamy ich daleko od domu, od najbliższych… Ale jestem szczęśliwa, że znalazłyśmy w Polsce bezpieczną przystań i tak mocno doświadczyliśmy wsparcia, życzliwości oraz gościnności, która jest jedną z najpiękniejszych tradycji polskiej ziemi. Marzę, żeby święta Bożego Narodzenia były spokojne, niech wszyscy bliscy będą zdrowi, szczęśliwi i będzie możliwość razem podzielić się opłatkiem. Niech skończy się ta okropna wojna i przyjdzie zwycięstwo i pokój, żebyśmy mogli się spotkać w Winnicy i zacząć normalny, prosty dzień, bez troski o najbliższych, tylko z nadzieją na spokojną przyszłość dla Ukrainy – mówi Julia.

    Pozostaje jeszcze strach o tych, którzy musieli pozostać na Ukrainie i nadzieja, że kolejne święta spędzą już razem, we własnym domu.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Od początku wojny w Ukrainie na Litwie zatrudniło się 21 tys. Ukraińców


    Wiktoria Bednarska, korespondencja z Winnicy


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 51(149)24/12/2022-06/12/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wyróżnieni maturzyści w ambasadzie RP w Wilnie [GALERIA]

    Spotkanie upamiętnił nasz fotoreporter, Marian Paluszkiewicz. Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”.

    Przegląd BM TV z dr Łukaszem Wardynem, ekspertem Europejskiej Fundacji Praw Człowieka

    Rajmund Klonowski: Jak jest z tymi prawami człowieka na Litwie? Jest dobrze, jest źle, czy bardzo dobrze, bardzo źle? Łukasz Wardyn: Trzeba ten zakres podzielić na mniejsze części. Litwa będąc częścią wszelkich traktatów międzynarodowych i konwencji dotyczących praw człowiek, a...

    Czy możemy uniknąć urazów?

    Ingrida Sapagovaitė, kierownik Oddziału Ratunkowego dla Dzieci w Centrum Medycyny Ratunkowej, Intensywnej Terapii i Anestezjologii w klinikach Santaros Uniwersytetu Wileńskiego (VUL Santaros), opowiada, jak zapobiegać urazom u dzieci i odpowiednio się nimi opiekować. Dlaczego aktywność fizyczna jest niezbędna dla osób...

    Listy do redakcji

    Dzień doby, Szanowna Redakcjo! Bardzo dawno nie pisałam listu do żadnej gazety. Kilka razy odczuwałam takową potrzebę, ale w końcu rezygnowałam.Tym razem nie mogę nie napisać, moment ku temu jest ważny. Chodzi o zbliżające się wybory sejmowe i po raz...