Więcej

    Historia, która połączyła Polaków i Uzbeków

    Cmentarz wojenny w Gałabułag w Uzbekistanie, na którym pochowani są żołnierze Armii Andersa i polscy cywile, stał się ważną częścią lokalnej historii. To symboliczny obraz tego, jak bardzo losy Polaków, którzy znaleźli się na tych terenach, splotły się z losami miejscowych – mówi Magdalena Juszczyk, reżyserka filmu „Ślady odciśnięte w kamieniach”.

    Czytaj również...

    Kilka tygodni temu ukończyłaś swój najnowszy film dokumentalny. Opowiada on o jednym z polskich cmentarzy, który pozostaje gdzieś na marginesie naszej pamięci. Jak udało ci się odnaleźć to miejsce?

    Można powiedzieć, że zaczęło się od mojej współpracy z Fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Jako radca prawny włączyłam się m.in. w projekt dotyczący repatriacji Polaków z terenów byłego Związku Sowieckiego, m.in. Kazachstanu i Uzbekistanu. Praca polegała m.in. na wyjazdach do tych miejsc i spotkaniach z potomkami Polaków, którzy mieszkają tam często już od pokoleń. We mnie zawsze było ogromne zainteresowanie Wschodem. Najpierw dlatego, że jest on zaskakujący, w przeciwieństwie do Zachodu, który jest przewidywalny, czasem wręcz oczywisty. Poza tym moja rodzina pochodzi z Buczacza, niedaleko Lwowa. Byłam więc wychowana w świadomości, że Polacy nie ograniczają się do kręgu kulturowego dzisiejszych granic, że jest ich znacznie więcej i że tereny położone na wschód od naszej aktualnej granicy są przez nich zamieszkane. Podczas jednego z wyjazdów usłyszałam o Polskim Cmentarzu Wojennym w Gʻuzor, gdzie pochowano polskich żołnierzy należących do Armii Andersa i towarzyszących im cywili, którzy zmarli od chorób i z wycieczenia w Uzbekistanie. To największa polska nekropolia wojenna w Uzbekistanie. Na odwiedzenie jej zdecydowaliśmy się dosyć spontanicznie, po prostu chcieliśmy zobaczyć to miejsce, złożyć kwiaty, których oczywiście kupienie na miejscu nie było tak łatwe, jak to sobie wyobrażałam. To miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Rok później odwiedziłam Uzbekistan prywatnie, byłam już lepiej przygotowana, w albumie fotograficznym znalazłam zdjęcie cmentarza w Gałabułag, wtedy mieliśmy tylko dane GPS tego miejsca. Postanowiłam wówczas, że chcę właśnie jego historię opowiedzieć za pomocą filmu.

    „Ślady odciśnięte w kamieniach” to wyprodukowana przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” dokumentalna opowieść o cmentarzu wojennym w Gałabułag, przedstawiona z perspektywy Uzbeka, mieszkańca wsi znajdującej niedaleko granicy z Tadżykistanem. Na tym pustkowiu znajduje się polski cmentarz wojenny, którego opiekunem jest nasz bohater. Obserwujemy jego codzienne działania, prace porządkowe, naprawcze i troskę o zachowanie pamięci o tym miejscu. Film opowiada także o trudzie i nadzwyczajnym wysiłku Polaków, którzy chcieli dołączyć do Armii Andersa. Istniejące w Uzbekistanie cmentarze znaczą na mapach szlak ich wędrówki, który jest nie do zatarcia. Film jest nie tylko refleksją nad losem tych Polaków, lecz także nad wpływem ich historii na lokalnych mieszkańców.
    | Fot. archiwum prywatne Magdaleny Juszczyk

    Czytaj więcej: Na skrzydłach MEW@ do Polonii od Stanów Zjednoczonych do Uzbekistanu

    Wybrałaś niecodzienny sposób narracji. Historię Polaków opowiadasz nie poprzez historyków czy osoby związane z Armią Andersa, ale poprzez lokalnego bohatera, Uzbeka, który opiekuje się tym cmentarzem.

    Tak. Poznałam go podczas mojego prywatnego pobytu w tym miejscu, poznałam jego rodzinę, trudności, z jakimi się zmaga, widziałam też, jak codziennie opiekuje się tym cmentarzem. Jest muzułmaninem, ale ten katolicki cmentarz stał się bardzo ważną częścią jego życia, można powiedzieć – także ważną częścią lokalnej historii. Opowiada o nim swojej wnuczce, a także osobom odwiedzającym to miejsce. To symboliczny obraz tego, jak bardzo losy Polaków, którzy znaleźli się na tych terenach, splotły się z losami miejscowych. Nie przetrwaliby bez nich, bez ich pomocy. Nawet my, choć byliśmy dosyć dobrze przygotowani do wyjazdu, doświadczyliśmy tego, że bez miejscowych byłoby nam bardzo trudno. To jest inny klimat, inna, nieznana flora bakteryjna, inne choroby. W czasie pracy nad filmem niemal cała ekipa, z wyjątkiem mnie, się rozchorowała. Mieliśmy ze sobą sporo leków z Polski, ale nie działały. Po prostu bez pomocy naszego gospodarza byłoby nam bardzo trudno.

    W 2022 r. przypadała 80. rocznica przemarszu Armii Andersa przez Uzbekistan. Stanowili ją Polacy wywiezieni na początku lat 40. XX wieku w głąb Syberii z terenów objętych sowiecką okupacją. Na mocy układu Sikorski-Majski wprowadzono amnestię dla obywateli polskich w ZSRS, która pozwoliła na uformowanie Polskich Sił Zbrojnych, w których skład wchodzili byli jeńcy i internowani. Armii towarzyszyła w wędrówce ludność cywilna: dzieci, kobiety i starcy. Pod koniec roku Armia Andersa liczyła już ponad 65 tys. żołnierzy. Zimą 1941/42 sytuacja uległa dramatycznej zmianie, Sowieci nie byli bowiem w stanie zaopatrzyć polskich oddziałów. Śmiertelność wśród żołnierzy drastycznie wzrosła. Stalin zdecydował o przeniesieniu polskich wojsk do Azji Środkowej, co skończyło się kolejną katastrofą humanitarną. Fatalne warunki, brak pożywienia, niskie temperatury i epidemia tyfusu doprowadziły do śmierci kilkunastu tysięcy Polaków. Wiele z tych osób nie sprostało trudom wędrówki i zmarło, na zawsze pozostając na obcej ziemi, m.in. w Uzbekistanie, gdzie obecnie znajduje się 18 polskich cmentarzy wojennych, w tym ten w Gałabułag.
    | Fot. archiwum prywatne Magdaleny Juszczyk

    Czytaj więcej: II Międzynarodowy Konkurs Historyczny „Śladami historii Polski — skąd nasz ród”

    Na zdjęciach widzimy obraz przypominający pustynię. Jak wygląda na co dzień życie opiekuna cmentarza?

    To człowiek, który radzi sobie w życiu dobrze, ale trzeba przyznać, że życie w Uzbekistanie jest wymagające. Ma pracę, która jednak nie jest na tyle dobrze płatna, by wystarczyła na utrzymanie całej rodziny, dlatego hoduje zwierzęta, próbuje sobie radzić. Jego syn jest pasterzem, wychodzi z domu na kilka dni, a on w tym czasie zajmuje się całą rodziną i wnuczką. Ona również wystąpiła w naszym filmie. To ludzie, którzy muszą dużo wysiłku wkładać w zapewnienie bytu swoim rodzinom. Niestety, ich sytuacja nie daje nadziei na szybkie zmiany, nic więc dziwnego, że wiele osób chce z takich terenów wyjechać.

    Wspominałaś o projekcie dotyczącym repatriacji. Czy wśród tych, którzy myślą o wyjeździe do Polski, są także Polacy?

    Tak, zwłaszcza młode osoby chcą się wyrwać, zacząć nowe życie w Polsce, o której dużo słyszeli od swoich dziadków czy pradziadków. Chodzi nie tylko o Uzbekistan, ale także o inne miejsca, które odwiedzaliśmy. To wcale nie jest łatwe, dużym problemem jest bariera językowa. Większość polskich rodzin trafiła na te tereny w ramach deportacji czy zesłania, wielu w latach 30. XX w. Można nawet spotkać osoby, których przodkowie to zesłani powstańcy styczniowi. Oni przez pokolenia nie mieli kontaktu z polską szkołą czy książką… Żeby wyjechać do Polski, muszą włożyć w to ogrom pracy. Chyba najlepszą drogą dla takich młodych osób są studia w Polsce. Zdarza się, że osoba, która studiuje w Polsce, zaczyna układać sobie życie, a potem ściąga swoją rodzinę za pośrednictwem właśnie programu repatriacja. To chyba najlepszy sposób wyjazdu.

    Czytaj więcej: „Dekadent Nr 2419” — premiera filmu o Tomasie Venclovie

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W Uzbekistanie jest podobno aż 18 polskich cmentarzy. Czy łatwo jest je odnaleźć?

    I tak, i nie. Łatwo, bo informacje są zgromadzone i miejsca są dobrze oznakowane. Te cmentarze nie są może odwiedzane często, ale zdecydowanie nie są zapomniane. Jeśli mówimy o cmentarzu w Gʻuzor, to pierwsze osoby z Polski zaczęły odwiedzać ten cmentarz już w 1989 r. Potem opiekę nad tym miejsce zaczęła sprawować Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a po otwarciu polskiej ambasady w Taszkiencie rozpoczęto działania na rzecz odbudowy polskich cmentarzy w Uzbekistanie. W 2007 r. cmentarz został uroczyście otwarty i poświęcony. Ktoś, kto się wybiera w taką podróż, powinien się jednak dobrze przygotować, zadbać nie tylko o mapę, ale też o miejscowego przewodnika czy tłumacza. To po prostu wymagający teren, zupełnie inny niż podróże po Europie. Według mnie oczywiście warto podejmować takie wyzwania, dlatego w 2022 r. powróciłam do Uzbekistanu z ekipą filmową. Nie mieliśmy wielkiego budżetu, w zasadzie trzecią środków pochłonęły bilety lotnicze, ale wszyscy mieliśmy bardzo dużo zapału i entuzjazmu. Cieszę się, że przyczyniamy się odnowienia pamięci o tym miejscu, a także o niezwykłych relacjach, które poprzez dramatyczną historię połączyły Polaków i Uzbeków.


    Film powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów zadań w zakresie wsparcia Polonii i Polaków za granicą w 2022 r.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 4(12) 28/01/-03/02/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...