— Radary obrony przeciwlotniczej są potrzebne do wykrywania celów powietrznych. Obrona przeciwlotnicza zaczyna się od radaru, który jest urządzeniem pozwalającym „widzieć” zbliżające się samoloty, śmigłowce, pociski manewrujące i inne cele powietrzne. Radary są różne, w zależności od długości fali, częstotliwości obrotów anteny, metody skanowania przestrzeni itd. Najczęściej konkretne systemy przeciwlotnicze mają własne radary, które są dostosowane do specyficznych potrzeb wystrzeliwanych rakiet, w wielu przypadkach są też radary naprowadzające — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Artur Płokszto, wykładowca Litewskiej Akademii Wojskowej.
Czytaj więcej: Litwa chce kupić i przekazać Ukrainie nowoczesne radary
Na wojnie radarów nigdy za dużo
Zaznacza, że zebrane pieniądze zostaną prawdopodobnie przeznaczone na zakup samodzielnych radarów, których informacje byłyby wykorzystywane do określenia celów obrony przeciwlotniczej.
— Czyli nie chodzi o radary zintegrowane z istniejącymi systemami obrony przeciwlotniczej. Wynika z tego, że jeszcze trzeba będzie wpiąć te radary do systemu, co zajmie trochę czasu, energii i pieniędzy. Generalnie biorąc jednak, radarów nigdy nie jest za dużo, więc jeśli nie ma innych poważniejszych potrzeb, radary są na pewno potrzebne — podkreśla ekspert.
Na ekranie radaru można zobaczyć, gdzie znajduje się obiekt w powietrzu.
— Są to odległości, w zależności od typu radaru, do ponad 100 km. Wtedy są uprzedzane systemy obrony przeciwlotniczej, że w tym czy innym kierunku zbliża się potencjalne zagrożenie, włączają się syreny alarmowe, ludzie są uprzedzani o zbliżającym się niebezpieczeństwie, rakiety przeciwlotnicze przechodzą w położenie bojowe. W tym przypadku jest to przewidziane na szachedy, irańskie bezpilotowce bezkarnie niszczące infrastrukturę — wyjaśnia Artur Płokszto.
Inicjatorzy „Radarom!” apelują o dołączenie do akcji
Akcję „Radarom!” zainicjowały organizacje pozarządowe „Blue/Yellow”, „Laisvės TV”, „1K fondas” i „C kartu”. Inicjatorzy akcji apelują o dołączenie do zbiórki pieniędzy na rzecz wsparcia walczącej Ukrainy.
„Wyprodukowane w Izraelu radary, cena których wynosi 1 mln euro za sztukę, są wyjątkowe, ponieważ mogą wykryć wszystkie rodzaje, rozmiary i prędkości obiektów poruszających się po niebie. Zwykłe radary nie są przystosowane do śledzenia małych i nisko lecących obiektów. Rosyjskie rakiety i drony stanowią śmiertelne zagrożenie dla ukraińskich obrońców i cywilów. Radary, które zamierzamy nabyć za zebrane środki, w znacznym stopniu przyczynią się do zapobiegania rosyjskim działaniom siejącym śmierć” — podkreślił John Ohman, założyciel organizacji „Blue/Yellow”.
Ukraina stale potrzebuje pomocy
Organizatorzy akcji spodziewają się, że kampania znajdzie poparcie także za granicą, podkreślają potrzebę udzielenia Ukrainie jeszcze większej pomocy, także na poziomie państwowym.
Czytaj więcej: Wilno chce przekazać Kijowowi pół miliona euro
Każdy, kto chciałby przyczynić się do akcji, może to zrobić dzwoniąc pod numer 1482 i w ten sposób przekazać darowiznę w wysokości 5 euro. Przelewu bankowego można dokonać za pośrednictwem strony internetowej radarom.lt.
Zainicjowana 30 stycznia akcja potrwa do 24 lutego.
13 lutego suma zebranych na radary środków wynosiła 7 154 225 euro, a 16 lutego już niemal 7,5 mln euro.