Do eksplozji doszło w niedzielę wieczorem w kawiarni „Street Bar”, gdzie Władlen Tatarski miał wieczór autorski. Tatarski był jednym z najbardziej znanych prokremlowskich blogerów wojennych, jego kanał w serwisie Telegram śledziło ponad pół miliona osób.
Walka o władzę
Strona ukraińska poinformowała, że nie ma nic wspólnego z zamachem. „W Rosji się zaczyna… Pająki zjadają się wzajemnie w słoiku. »Kiedy wewnętrzny terroryzm stanie się instrumentem wewnętrznej walki politycznej« w kraju zakręconych śrub to była kwestia czasu, jak pęknięcie nabrzmiałego wrzodu. Rosję czekają nieodwracalne procesy i Smuta 2.0. A my mamy robić swoje” — napisał na Twitterze doradca Zełenskiego, Mychajło Podolak.
Strona rosyjska natomiast o zamach oskarżyła ukraińskie służby specjalne. „Dochodzenie z pewnością odpowie na pytania, tym niemniej, mamy podstawy do mówienia o ukraińskim śladzie” — oświadczył szef Komitetu Spraw Zagranicznych Dumy FR, Leonid Słuckij. Czołowy rosyjski propagandysta Władimir Sołowiow również powiedział, że w zamachu jest zauważalny „styl SBU”.
Amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW) w najnowszym raporcie napisał, że zamach może być sygnałem ostrzegawczym dla szefa najemniczej Grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, „który w coraz większym stopniu krytykuje rosyjskie propagandowe tezy na temat wojny na Ukrainie, a nawet pośrednio sygnalizował zainteresowanie prezydenturą w Rosji”. Think tank zwraca uwagę, że eksplozja wydarzyła się w kawiarni, której kiedyś właścicielem był Prigożyn i nadal była kojarzona z jego strukturami biznesowymi.
Litewski analityk Marius Laurinavičius uważa, że zamach jest częścią walki o władzę w rosyjskich elitach. „Możemy z całą pewnością powiedzieć, że są to wewnętrzne »razborki« (rosyjskie slangowe określenie słowa „porachunki” — przy. red.) tych wyrodków” — napisał na Facebooku ekspert ds. Rosji.
Według ISW rosyjskie władze mogą wykorzystać zabójstwo do wzmocnienia autocenzury w Rosji. Zabójstwo nasili podziały w kręgach Z-blogerów, co będzie działać na korzyść Kremla, zainteresowanego dalszym wzmacnianiem kontroli nad przestrzenią informacyjną, m.in. przez wyciszenie krytycznych wobec dyktatora autorów.
Czytaj więcej: Moskowia czy Rosja? Ukraina chce zmienić nazwę państwa-agresora
Kim był Tatarski?
Jak podaje opozycyjna „Novaya gazeta. Europe” Władlen Tatarski (prawdziwe imię i nazwisko — Maksim Fomin) urodził się w Makejewce w Ukrainie. W 2014 r. siedział w więzieniu za napad na bank. Kiedy na wschodzie Ukrainy rozpoczął się konflikt zbrojny, Tatarski uciekł z więzienia i dołączył do prorosyjskich separatystów. Co prawda później ponownie trafił do więzienia, ale już kontrolowanego przez separatystów. Został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Zacharczenkę i wyjechał do Moskwy, gdzie opublikował kilka książek. Tatarski był na uroczystości na Kremlu, kiedy Władimir Putin podpisywał dekret o przyłączeniu okupowanych terytoriów. Zasłynął wówczas z wypowiedzi: „Wszystkich pokonamy, wszystkich zabijemy, wszystkich ograbimy; wszystko będzie tak, jak lubimy”.
W minioną niedzielę doszło też do eksplozji w okupowanym przez wojska rosyjskie Melitopolu. Agencja Ukrinform, powołując się na mera miasta, podała, że doszło do sześciu wybuchów na terenie lokomotywowni. Ładunki wybuchowe podobno były rozmieszczone w warsztatach naprawy sprzętu wojskowego, a także w magazynach paliwa i amunicji.
Czytaj więcej: Litwini kochają Polskę i nie lubią Rosji