Między Chatyniem a Katyniem
— Pamiętam moją dyskusję z nauczycielką na temat Katynia jeszcze w szkole. Był chyba 1987 r., już nieco lżej, ale jednak Związek Sowiecki. Miałem 17 lat, u nas można było mówić o Chatyniu, ale o Katyniu ciągle jeszcze nie. Przynajmniej oficjalnie. U nas w domu to słowo było znane, może dlatego, że jeden z naszych krewnych nie wrócił po aresztowaniu przez sowietów i rodzina podejrzewała, że może właśnie tam zginął… Prawdopodobnie było inaczej, ale w domu zainteresowanie tym tematem było, wiedziałem dużo i to nie według obowiązujących norm. Moja nauczycielka zachowała się całkiem przyzwoicie. W każdym razie — nie doniosła nigdzie, nie mogła potwierdzić tego, co mówię, zresztą nie wiem nawet, ile wiedziała o tej zbrodni, ale z coraz mniejszym przekonaniem powtarzała sowiecką opowieść. Nasza dyskusja skończyła się jej retorycznym pytaniem: „kto wie, jak to było?” — opowiada o doświadczeniach szkolnych Waldemar Szełkowski, nauczyciel historii i prezes Klubu Rekonstrukcji Historycznej Garnizon Nowa Wilejka.
Szełkowski podkreśla, że przytacza czasem tę opowieść swoim uczniom, bo pokazuje ona to, co w zbrodni katyńskiej jest bardzo ważnym elementem.
— Tu nie chodzi tylko o mord na polskich oficerach, ale także o dziesięciolecia kłamstwa. Młodzi ludzie bardzo często w tym kontekście zaczynają lepiej rozumieć znaczenie tej zbrodni. Co prawda przez długi okres żyliśmy w Związku Sowieckim, w tej mentalności, ale prawda nie straciła dla nas znaczenia. W rosyjskiej mentalności nierzadko można spotkać się z przekonaniem, że jeśli kogoś rozstrzelano, wywieziono, to znaczy, że było za co. Polacy tak nie myślą, zadają pytania, szukają odpowiedzi. Historyk nie może przestać przypominać o Katyniu, to zbyt ważny temat — dodaje.
— Dla Wileńszczyzny Katyń to bardzo ważny symbol. Oczywiście nie wszyscy są jednakowo zainteresowani historią, ale w naszym środowisku to na pewno znaczący temat. Wśród ofiar, których nazwiska znalazły się na liście katyńskiej, niemało jest przecież oficerów z naszych stron lub związanych z Wilnem, jak choćby oficer 13 pułku Ułanów Wileńskich a następnie dowódca Wileńskiej Brygady Kawalerii Konstanty Drucki-Lubecki — zauważa rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Czytaj więcej: Katyń — prawda zagraża także dzisiejszej Rosji
Mord i dziesięciolecia kłamstwa
Szełkowski podkreśla, że jako nauczyciel stara się zbrodni katyńskiej poświęcić więcej czasu i uwagi, niż przewiduje to program.
— To temat, który wymaga wiele od nauczyciela. Nie wystarczy powiedzieć, ile osób zginęło, jak i kto ich zamordował. W całej opowieści o II wojnie światowej tych ofiar jest tyle, że łatwo pozostać na poziomie statystyk. Dla mnie bardzo pomocny jest oczywiście film Andrzeja Wajdy, którego fragment zresztą pokazywany jest w celi śmierci w Wilnie, co jeszcze bardziej pokazuje aktualność tego tematu w tym miejscu. Cenię ten film, bo opowiada nie tylko o zbrodni, ale również o tych, których dotknęła, rodzinach, o kłamstwie, które przez dziesięciolecia powtarzano — mówi nauczyciel.
W tym roku garnizon jak zwykle weźmie udział w Mszy Świętej, która 13 kwietnia z inicjatywy Ambasady RP w Wilnie odprawiana jest w kościele św. Rafała.
Szełkowski uważa jednak, że przyszedł już czas na myślenie o bardziej uroczystych obchodach w Wilnie.
— Kiedyś, kilka lat temu, rozmawialiśmy o idei Marszu Katyńskiego w Wilnie. Wtedy wszyscy się zgodzili, że nie jest to dobry czas, że takie wydarzenie mogłoby nie zostać dobrze odczytane. Dziś wydaje się, że sytuacja się zmieniła. Może warto powrócić do tej idei lub też pomyśleć o innej formie obchodów, w które można by było zaangażować również Litwinów. Ten temat, ze względu na wojnę w Ukrainie, jest dziś szczególnie aktualny — dodaje Szełkowski.
Droga do prawdy
Mordy na polskich oficerach w Katyniu i w innych miejscowościach rozpoczęły się 3 kwietnia 1940 r. i trwały co najmniej do połowy maja. Zbrodnia dokonana na terenach, gdzie Sowieci czuli się bezpiecznie, miała pozostać nieujawniona. Odkrycie prawdy umożliwiły dopiero zmienne koleje wojny. Była ona tak straszna, że wielu, także wśród Polaków, nie chciało w nią wierzyć.
Masowe groby odkryte zostały przez Niemców w lutym 1943 r. na podstawie informacji miejscowej ludności rosyjskiej. To właśnie mieszkający w pobliżu Katynia Rosjanie, w tym dwaj chłopi: Iwan Kriwoziercew i Parfien Kisielew, wskazali dokładne miejsce pochówku. 11 kwietnia Agencja Transocean nadała komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 10 tys. polskich oficerów. 13 kwietnia 1943 r. informacje te powtórzyło Radio Berlin. Od tej pory data ta stała się jedną z najbardziej tragicznych w polskiej historii.
Na ujawnienie prawdy o Katyniu nie było szansy w czasach sowieckich. Dopiero upadek systemu otworzył możliwość jej poznania. W październiku 1992 r. naczelny archiwista państwowy Rosji, Rudolf Pichoja, przekazał prezydentowi Lechowi Wałęsie uwierzytelnione kopie dokumentów z teczki specjalnej nr 1 dotyczące mordów. Dokumenty opublikowano w 1992 r. w Polsce w zbiorze „Katyń”. Niemal rok później, w czasie wizyty w Polsce, prezydent Rosji Borys Jelcyn złożył kwiaty pod Krzyżem Katyńskim na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, mówiąc: „Wybaczcie”.
Wydawałoby się, że historia zbrodni katyńskiej, która stała się przedmiotem badań historyków z całego świata, powinna być od tej pory coraz lepiej poznawana i dziś nie powinna stanowić tajemnic. W latach 2010—2011 Rosja przekazała Polsce kolejne 148 tomów akt katyńskich. Pozostało jednak nadal 35 tomów z klauzulą „tajne” i „ściśle tajne” oraz kopii ściśle tajnego postanowienia o umorzeniu śledztwa, a dzisiejsza Rosja ponownie odrzuca kiedyś uznaną prawdę o zbrodni.
MSZA ŚWIĘTA
W INTENCJI OFIAR ZBRODNI KATYŃSKIEJ
I KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
Ambasada RP w Wilnie informuje, że w dniu 13 kwietnia 2023 r. (czwartek) o godz. 18:00 w kościele pw. św. Rafała w Wilnie odbędzie się Msza Święta w intencji Ofiar Zbrodni Katyńskiej i Katastrofy Smoleńskiej.
Organizatorzy zapraszają wszystkich do wspólnej modlitwy w intencji Ofiar Zbrodni Katyńskiej i Katastrofy Smoleńskiej.
Czytaj więcej: Msza w intencji ofiar katyńskich i katastrofy smoleńskiej [GALERIA]