Więcej

    Bartas Szymoniak: „Szczerość to najlepszy sposób na sukces”

    „Wierzę w taką naturalną siłę i prawdę muzyki. Życie mnie nauczyło, że właśnie takie piosenki odnoszą sukces. Jest to swego rodzaju nagroda za to, że się nie kombinuje, nie robi się czegoś na pokaz” — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Bartas Szymoniak, który niedługo wystąpi w Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

    Czytaj również...

    Ilona Lewandowska: Już 18 września wystąpi Pan w Wilnie. Co przygotował Pan dla naszej widowni?

    Bartas Szymoniak: Przede wszystkim bardzo się cieszę, że będzie to już moja kolejna wizyta w Wilnie i że będę występować w Domu Kultury Polskiej, gdzie miałem już okazję prowadzić warsztaty muzyczne. Tym razem zagramy koncert, który jest integralną częścią trasy „Granice”, promującej mój najnowszy album.

    15 września zagramy w Londynie, a trzy dni później w DKP w Wilnie. Podczas tego koncertu można się spodziewać pełnego przekroju mojej twórczości. Będzie można usłyszeć zarówno te ważniejsze, najbardziej znane utwory jak „Wojownik z miłości” czy „Powroty”, ale też moją wcześniejszą twórczość, przede wszystkim pochodzącą z płyty „Alarm”. Jest ona bardzo ważna w kontekście dnia 17 września, gdyż koncert jest połączony z inicjatywy organizatorów właśnie z tą datą. Na tej płycie znalazły się moje interpretacje wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego czy Antoniego Słonimskiego (w tym oczyścicie tytułowy „Alarm”). Podczas koncertu nie zabraknie również utworów skomponowanych do wierszy Bolesława Leśmiana. Myślę, że stylistyka, w której się poruszam, czyli beatrock jest ciekawą propozycją dla słuchaczy, którzy mogą odkryć coś nowego, połączenie muzyki tworzonej wyłącznie własnym aparatem mowy, na żywo ze śpiewem i instrumentami.

    Czytaj więcej: Koncert Bartasa Szymaniaka w DKP w Wilnie o postawie w kampanii wrześniowej

    Mówiąc o swoich utworach bardzo wiele uwagi poświęcił Pan tekstom. Wydaje się, że we współczesnej polskiej muzyce sięganie po bardzo dojrzałe, niebanalne teksty nie jest wcale tak popularne… Jaką rolę odgrywają one w Pana twórczości?

    Od kiedy tylko zacząłem tworzyć swoje utwory, czy może nawet od kiedy zacząłem myśleć, jak uprawiać własną twórczość, teksty były dla mnie bardzo ważne. To też był dosyć długi proces, zanim otworzyłem się na świat na tyle, żeby mu po prostu pokazać swoją twórczość tekstową, bo muzyczna była ujawniona najpierw.

    Myślę, że żyjemy w tak ciekawych czasach, że nie brakuje tematów ważnych dla nas wszystkich. Te codzienne wyzwania, jakie stawia przed nami rzeczywistość, towarzyszą nam i inspirują. To, co teraz dzieje się za naszą wschodnią granicą czy też wydarzenia związane z pandemią COVID-19, to wydarzenia, wobec których trudno być obojętnym. Jeśli więc uważa Pani, że moje teksty są dojrzałe i słuchając ich człowiek ma wrażenie, że jest to coś wartościowego, to bardzo miło to słyszeć. Rzeczywiście w dzisiejszej muzyce teksty odgrywają może mniejszą rolę, coraz mniej jest twórców, którzy przywiązują do tego wagę albo po prostu brakuje dobrych autorów tekstów. Ja jestem muzykiem, który wychował się na muzyce festiwalu w Jarocinie, gdzie bardzo wielu twórców miało swoje początki i który nadał kierunek całej polskiej muzyce rozrywkowej lat 90. Takie osoby jak Bogdan Łyszkiewicz, a więc frontman i założyciel grupy „Chłopcy z placu broni” czy Grzegorz Ciechowski byli moimi idolami i ich twórczość, także teksty bardzo głęboko do mnie przemawiały i jest tak nadal.

    Tak, jak już mówiłem, inspiruje mnie rzeczywistość, która mnie otacza. Nigdy nie piszę utworów po to, żeby je po prostu napisać czy dlatego, że ktoś mi każe w tym momencie to zrobić, bo potrzebne jest coś, co ma być przebojem. Wierzę w taką naturalną siłę i prawdę muzyki. Wierzę, że muzyka połączona z tekstem ma byś naturalnym przekaźnikiem emocji. Jeśli te emocje są szczere, prawdziwe, odpowiednio ujęte zarówno w tekście jaki i w muzyce, czuję się spełniony. Życie mnie nauczyło, że właśnie te piosenki odnoszą sukces. Jest to swego rodzaju nagroda za to, że się nie kombinuje, nie robi się czegoś na pokaz.

    Dlaczego zaczął Pan sięgać po teksty znanych polskich poetów?

    Bo wiem, że nie prześcignę mistrzów. Czasem zdarza się, że mam w głowie jakiś konkretny pomysł, chcę przekazać daną myśl i przypominam sobie wiersz, który to pięknie opisuje. Komponuję więc muzykę do poezji i przekazuję ją w nowy sposób. Na mojej ostatniej płycie, nad którą pracowałem razem z Michałem Parzymięso, można usłyszeć np. nasze interpretacje wierszy Cypriana Kamila Norwida. Oczywiście w takiej oprawie muzycznej przemawiają one inaczej niż w szkolnym podręczniku.

    W 2020 r. twórca stylu beatrock poprowadził w DKP warsztaty muzyczne
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Najbliższy koncert w Domu Kultury Polskiej w Wilnie ma się odbyć w hołdzie bohaterskiej postawie polskiej ludności podczas kampanii wrześniowej. Nie obawia się Pan łączenia Pana muzyki z tak podniosłymi rocznicami?

    Chciałbym się odnieść tu do płyty „Alarm”. Można powiedzieć, że bardzo dużo temu albumowi zawdzięczam. W 2016 r., piosenka Alarm może nie stała się jakimś przebojem radiowym, natomiast dla mnie jest ważnym utworem, który otworzył mi wiele drzwi i mam do niego duży sentyment, jak i do całej płyty. Rzeczywiście, mówi ona o bardzo podniosłej rzeczywistości. Może do końca nawet nie zdawałem sprawy z tego, w co wchodzę pracując nad tą płytą, dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że jest to pewnego rodzaju misja. Ta płyta stała się szczególnie ważna teraz, gdy rzeczywistość nas prowokuje do myślenia o naszej historii. Rosyjska agresja na Ukrainę powoduje, że przypominanie o takich rocznicach jak 17 września jest jeszcze bardziej potrzebne. Myślę więc, że połączenie mojego koncertu z pamięcią o bardzo ważnych, także tragicznych, wydarzeniach w naszej historii to wartość dodana. To przekazywanie poezji ubiegłego wieku współczesnym młodym to jest też chyba coś, co nam się udało. Nie robimy tego w taki sztampowy, pompatyczny sposób „Alarm” to jest to po prostu płyta rock-and-rollowa, która pokazuje tych poetów jako ludzi takich jak my, którzy po prostu żyli w chorych czasach. Ta płyta udowadnia, że poezja może być trendy, może być na czasie i może być przyswajalna przez młodych, którzy słuchają np. hip hopu.

    Czytaj więcej: Trans/Misje: Beatrock Bartasa Szymoniaka

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    TWÓRCA STYLU BEATROCK

    Bartas Szymoniak to obecnie jedna z najbardziej oryginalnych i cenionych postaci na polskiej scenie muzycznej. Wokalista o charakterystycznej — onirycznej barwie głosu a także beatboxer — twórca własnego stylu beatrock. Autor takich przebojów jak „Wojownik z miłości”, „Cierpliwość” czy „Powroty”, które przez dziewięć kolejnych tygodni nie schodziły ze szczytu listy przebojów radiowej Trójki. Jego twórczość to także nietuzinkowe interpretacje wierszy najważniejszych polskich poetów (m.in. C. K. Norwida, K. K. Baczyńskiego, T. Gajcego, B. Leśmiana czy A. Słonimskiego). Frontman kultowego zespołu Sztywny Pal Azji (2008 – 2015), laureat IDOLA oraz absolwent katowickiego Wydziału Jazzu.


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...