Tyszkiewiczowie pieczętowali się herbem Leliwa: na tarczy rycerskiej w polu błękitnym złota gwiazda, a pod nią złoty księżyc, nad tarczą – korona, w klejnocie pawi ogon z gwiazdą nad księżycem.
Herb ten nie był wyłączną własnością tej rodziny. Używało go przeszło 200 szlacheckich rodzin, z tą jedynie różnicą, że hrabiowie mieli w herbie zamiast piór strusich – pawie. Ale wszystkich nazywano Lelewitami. Podobnie jak Chodkiewiczowie, Tyszkiewiczowie także wywodzą się z terenów obecnej Ukrainy. Obie rodziny doszły z czasem do wielkiego znaczenia na Litwie.
Czytaj więcej: Pałac Tyszkiewiczów w Landwarowie woła o pomoc
Wywodzą się od syna Tyszki
„Od 1437 r. ruski bojar o imieniu Kalenik (nazwisk jeszcze wtedy nie używano), syn Miszki, władał rozległymi dobrami pod Zwiahlem i Połonnem. Miał trzech synów: Seńkę, Iwankę i Tyszkę. Właśnie najmłodszy Tyszko i dał nazwisko całej rodzinie i wszyscy dziś żyjący Tyszkiewiczowie są jego potomkami” – pisze w książce „Zatrocze i Pogorzela Tyszkiewiczów” dr Liliana Narkowicz .
Od syna Tyszki – Wasyla Tyszkiewicza (zm. 1571) wojewody podlaskiego, a później smoleńskiego – wywodzą się Tyszkiewiczowie z Łohojska na Mińszczyźnie, a więc także potomkowie Tyszkiewiczów z Birż, Kretyngi, Landwarowa, Połągi, Waki i Zatrocza.
„To właśnie Wasyl ożeniony z Polką przeszedł z prawosławia na katolicyzm. Od czasu otrzymania w 1568 r. wielkich nadań w postaci ziemi i tytułu hrabiowskiego z rąk króla Polski Zygmunta Augusta, za położone dla niego i państwa zasługi, został polskim szlachcicem i używał języka polskiego w domu. Do końca XVI w. większość domów Tyszkiewiczowskich przeszła na katolicyzm, wykazując się sprowadzaniem zakonów, budowaniem kościołów, zakładaniem klasztorów. Najważniejsze w historii rodu Tyszkiewiczów dobra Łohojsk (obecnie na Białorusi) wniosła w 1518 r. do rodziny Tyszkiewiczów (w charakterze wiana) małżonka Wasyla Aleksandra z Czartoryskich, zamożna wdowa po księciu Obrazcowie. Łohojsk znajdował się w rękach rodziny do I wojny światowej. Żaden inny majątek nie utrzymał się w posiadaniu Tyszkiewiczów przez tyle wieków. Pierwszy z rodu hrabia Wasyl Tyszkiewicz zostawił po sobie godnych następców sprawujących urzędy dworskie i dygnitarskie” – pisze dr Liliana Narkowicz.
Ekscentrycy i skandaliści
Spadkobiercy Wasyla, podobnie jak inne dawne rodziny arystokratyczne, wsławili się nie tylko jako mężowie stanu, duchowni, uczeni i wybitni kolekcjonerzy, lecz także jako dziwacy, ekscentrycy i skandaliści. Nikt też nie był nigdy w stanie policzyć ich nieślubnych dzieci. Rodzina nie była wolna od źle widzianych wtedy rozwodników ani od małżeństw zawieranych pomiędzy zbyt bliskimi krewnymi.
„Władysław Tyszkiewicz (zm. 1936), właściciel majątku w Landwarowie, był wielkim ekscentrykiem z powodu admirowania wszystkiego, co jest w stylu włoskim czy z Włoch pochodzi. Wyposażył swój obszerny dom na wzór włoskich pałaców i willi. W prywatnym parku założył publiczną kawiarenkę, organizując na wzór tradycji weneckiej popisy muzyków pływających łodziami po majątkowym jeziorze. Landwarowski hrabia, a z czasem i jego rodzina, doskonale mówił po włosku, gościł w swoich majątkach rodowitych Włochów. Stefan Tyszkiewicz (ur. 1894), syn hrabiego Władysława, podczas I wojny światowej nie tylko został osobistym adiutantem wielkiego księcia Mikołaja Romanowa, carskiego kuzyna, ale też ożenił się z jego pasierbicą Heleną, księżniczką Leuchtenberg-Romanowską. Tego faktu nie mogło przeboleć wielu patriotycznie nastawionych krewnych, niegodzących się z podziałem Rzeczypospolitej pomiędzy Rosją i innymi silniejszymi państwami, oraz wymazaniem Polski z ówczesnej mapy świata.
Z kolei hrabiów z Landwarowa zawsze zastanawiało, jak hr. Michał Zygmunt (ur. 1903) mógł popełnić mezalians, biorąc w 1931 r. w Warszawie ślub z artystką kabaretową Hanką Ordonówną, córką kolejarza. Jednak mimo wielu trudności w życiu prywatnym hrabiego Michała i Ordonkę łączyły wspólne zainteresowania i rzadko w życiu spotykane pokrewieństwo dusz.
Jeżeli chodzi o mezalianse, podobnie rzecz się miała z rodzicami polskiej aktorki filmowej Beaty Tyszkiewicz (ur. 1938), której ojciec hr. Krzyszof Maria poślubił kobietę z niższej sfery. Odsunięty od rodziny i majątku (do jego rodziców należały dobra Spiczyńce na Ukrainie), aby utrzymać rodzinę musiał w przedwojennej Warszawie prowadzić sklep z antykami. Wojna rozdzieliła małżonków. Hrabia założył w Londynie nową rodzinę, a pierwsza żona z dwójką dzieci Krzysztofem i Beatą ( przyszłą aktorką) została w Polsce” – czytamy w książce autorstwa dr Liliana Narkowicz.
Landwarów
Dwór w Landwarowie był własnością Tyszkiewiczów w latach 1850–1939. Pierwszym właścicielem majątku był hr. Józef Tyszkiewicz. Kupił od dwóch córek marszałka Dąbrowskiego trochę zniszczony, ale malowniczo położony wśród lasów XVII-wieczny zameczek w Landwarowie, wraz z ziemią, lasem i folwarkami. Mówiono, że zameczek należał niegdyś do Niemca o nazwisku Warow. Okolice, których był właścicielem, nazywano więc Land von Warow, czyli Landwarów.
Majątek oddalony był zaledwie 18 km od Wilna, 7 km od Trok i tylko 4 km od Waki, dokąd prowadziła szeroka leśna aleja. W 1865 r. wzniesiono tu pałac. Zagospodarowanie parkowego otoczenia odbywało się zgodnie z zaleceniami i wytycznymi przybyłego z Francji specjalisty od planowania terenów zielonych Édouarda F. Andrégo. W 1861 r. po śmierci hr. Józefa Tyszkiewicza majątek odziedziczył jego syn, wyżej wspomniany hr. Władysław. Zainicjował on przebudowę pałacu, którą przeprowadził znany wileński architekta hr. Tadeusz Maria Rostworowski. W trakcie remontu budowli nadano cechy neogotyckie. Ostatnim właścicielem majątku był syn hrabiego Władysława, Stefan Tyszkiewicz, inżynier i wynalazca (zm. w 1976 r. w Londynie).
Przerwana idylla
W rezydencjach Tyszkiewiczów przyjmowano gości, urządzano spotkania rodzinne i bale towarzyskie. Życie towarzyskie wrzało także w pałacu w Landwarowie. Tyszkiewiczowie wiele podróżowali. Podróże, obok zajęć szkolnych i lekcyjnych w domu, były jednym z podstawowych składników edukacji polskich magnatów i ich dzieci.
Wydawało by się, że spokój, dobrobyt i szczęście będą trwać wiecznie. Jednak I wojna światowa przerwała tę idyllę latem 1914 r., a II wojna światowa ostatecznie rozproszyła po świecie Tyszkiewiczów.
„Ponieśli ogromne straty moralne i materialne. Opuszczali swoje rezydencje w chaosie wojennym, w atmosferze powszechnego strachu przed niewiadomym jutrem, w żalu za utraconymi majątkami i zbieranymi przez pokolenia pamiątkami. Opuszczali domy rodzicielskie całując znajdujące się w nich przedmioty, których nie mogli zabrać w tułaczą drogę. Całowali klamki od drzwi i klucze, jak by to było pożegnanie z umarłymi bliskimi” – pisze dr Liliana Narkowicz.
Czytaj więcej: Pałac w Landwarowie po raz kolejny w drodze do odzyskania świetności
Powoli popadał w ruinę
Opustoszały pałac w Landwarowie przetrwał II wojnę światową. Po wojnie przeznaczony był na potrzeby kołchozu, w 1957 r. otwarto tu fabrykę dywanów. Po raz ostatni budowla była restaurowana w 1973 r.
W okresie postsowieckim dawny majątek hrabiów Tyszkiewiczów popadał w ruinę. W 2007 r. pałac nabył pewien litewski biznesmen. Planował odrestaurowanie budynku oraz urządzenie w nim swojej rezydencji, park zaś chciał uporządkować i udostępnić zwiedzającym. Wkrótce nowy właściciel popadł w poważne tarapaty finansowe, pałac zaś przejął jeden z działających na Litwie skandynawskich banków. W 2008 r. pałac w Landwarowie trafił na listę zabytków kulturowych.
Nowy właściciel
W 2016 r. zniszczały i opuszczony zabytek znalazł nabywcę. Przedsiębiorca Ugnius Kiguolis kupił dawną rezydencję Tyszkiewiczów za 540 tys. euro.
– Obecnie trwa renowacja tego obiektu. Wszystkie prace remontowe właściciel uzgadnia z samorządem rejonu trockiego oraz Departamentem Dziedzictwa Kulturowego. Ile czasu potrwa remont nie wiadomo, w umowie nie jest wskazana dokładna data zakończenia prac. Do właściciela należy także pięć zabudowań, ale na razie prace remontowe tam nie są wykonywane – mówi „ Kurierowi Wileńskiemu” Povilas Montvila, główny architekt rejonu trockiego.
W 2018 r. na odrestaurowanie zabytkowego pałacu właściciel otrzymał 673 tys. euro dotacji z Unii Europejskiej. Wymienione już zostały dach i okna, odrestaurowano wieżę. Prace restauracyjne trwają wewnątrz budynku. Jaką funkcję będzie spełniał po remoncie dawny pałac hrabiów Tyszkiewiczów, czy będzie cieszyć odwiedzających go gości, nie wiadomo.
Samorząd Rejonu Trockiego zapobiega o to, by przejąć opiekę nad otaczającym dawny pałac parkiem. Na zaprojektowanych przez Édouarda F. Andrégo terenach zachowały się: połączony strumieniem system sadzawek, sztuczne kaskady, kamienne mostki i sztuczne groty. Całe to dobro, tak niegdyś pielęgnowane przez hrabiów Tyszkiewiczów, powoli niszczeje. Prace porządkowe związane z utrzymaniem czystości w parku wykonuje starostwo rejonu trockiego.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 44 (127) 04-10/11/2023