Więcej

    Etyka rozwoju miasta

    Okres Bożego Narodzenia to nie tylko czas skupienia, ale też w wymiarze praktycznym – cała logistyka przygotowywania do świąt, zakupy itd. W związku z tym ostatnie dni przez Bożym Narodzeniem, z Wigilią włącznie, to w Wilnie czas korków przy wszystkich centrach handlowych i marketach, co jest dla miasta paraliżujące, zważywszy, że markety mamy przy każdym większym skrzyżowaniu.

    I aż chce się dokonać analizy – jakie są koszty społeczne i ekonomiczne, w takiej właśnie kolejności, które wszyscy ponosimy na skutek panującej u nas złej urbanistyki? To sformułowanie może brzmieć heretycko. W naszych realiach państwa rządzonego przez urzędników decyzje są oceniane przez pryzmat ich poprawności proceduralnej: czy są z biurokratycznymi procedurami zgodne, czy nie. W ten sposób można nawet głównym inżynierem miasta zrobić człowieka bez kwalifikacji, a głównego architekta zatrudnić na stanowiskach, z których będzie zarazem recenzentem własnej pracy. Najważniejsze, żeby biurokratycznie było to składne. I wtedy już nie tylko nie trzeba oceniać decyzji technicznych pod kątem ich technicznej poprawności, ale i nie można – bo stawia to pod znakiem zapytania sensowność biurokratycznego proceduralizmu, a więc podważa władzę urzędników.

    A żeby jeszcze te decyzje oceniać pod kątem moralnym (wszak tego rodzaju deskryptorem jest także przymiotnik „zły”) – to już w ogóle herezja najwyższej próby, gdyż biurokracja w swoim pojęciu jest bezetyczna, a więc nie podlegająca takim ocenom. Ale może warto się jednak o taką refleksję pokusić?

    Czy architektura i urbanistyka, podobnie jak biurokracja, są bezetyczne, czy jednak podlegają ocenie nie tylko proceduralnej, technicznej (ojej!) ale i moralnej – choćby przez wzgląd na konsekwencje, jakie za sobą pociągają?

    Czas i paliwo, zmarnowane na staniu w korkach (albo czas i zdrowie, zmarnowane jeszcze bardziej na staniu w zapchanym transporcie masowym) są kosztem ekonomicznym i wyliczalnym jak najbardziej, ale przecież istnieje też koszt alternatywny – te wszystkie rzeczy, które można by było robić, gdyby transport był organizowany kompetentnie, a nie podporządkowany zideologizowanej biurokracji – można by się uczyć, tworzyć czy spędzać czas z rodziną. I skoro da się temu przypisać ocenę moralną, to czy można powiedzieć, że odpowiedzialny za to jest złym człowiekiem?

    Czytaj więcej: Wszystko dla mieszkańców Wilna


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”
    Nr 51 (148) 23/12/2023-05/01/2024