Janina Brastovickytė-Stankevič, starsza specjalistka w Wydziale Prognoz i Ostrzeżeń Litewskiej Służby Hydrometeorologicznej ostrzega, że w tym roku Litwie grozi powódź. Jeśli jednak nastąpi, to w samej stolicy i rejonie nie będzie zbyt duża.
Prognozy specjalistów
— W rzeczywistości poziom wody nie spadł bardzo nisko, jest jej całkiem sporo. Na zachodnich obszarach w ciągu ostatnich dni sporo stopniało śniegu i pozostało około 3-5 cm pokrywy śnieżnej. Tam, o ile wiem, woda już zaczęła gromadzić się na drogach, bo nie ma możliwości jej odfiltrowania do gruntu. W tej chwili, biorąc wszystko pod uwagę, nie w całym kraju, ale miejscami — będzie powódź. Jak duża, trudno w tej chwili oszacować, ponieważ na rzekach wciąż występuje kra — zaznacza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Janina Brastovickytė-Stankevič.
W niektórych miejscach rzeki są nadal zamarznięte, a na ich brzegach zalega lód. Dodatnia temperatura spowoduje, że lód zacznie topnieć i płynąć, co może spowodować zatory na rzece, w wyniku czego w niektórych miejscach poziom wody wzrośnie. Może to również prowadzić do powodzi w nieprzewidzianych miejscach. W tej chwili powódź może nastąpić głównie w zachodniej części kraju. Prawdopodobnie rozpocznie się 25 stycznia. Ale są szanse, że mogą wystąpić powodzie także w innych miejscach.
W Wilnie prognozowane są niewielkie podtopienia. Prawdopodobnie miejscami woda wyjdzie z brzegów, ale nie będzie to nic groźnego, bo w stolicy brzegi są podwyższone, więc nie ma zagrożenia dla okolicznych ulic. Jedynie w miejscach, gdzie brzegi są płytsze, rzeka może się wylać.
— W Wilnie, w rejonie wileńskim, mamy bardzo mało informacji na temat zjawisk lodowych, co naprawdę ogranicza naszą zdolność do oceny tego, co może się wydarzyć. Widzimy więcej zamarzniętych obszarów na rzekach, choć nie dotyczy to samej stolicy. Na rzece Neris (pol. Wilia — przyp. aut.) jak dotąd nie zaobserwowano żadnych niebezpiecznych zjawisk. Ale dalej od Wilna widać wzrost poziomu wody, co może oznaczać, że jest tam jakiś zator w postaci lodu. W Wilnie natomiast, mimo że mamy dużo śniegu, nie powinno dojść do znaczących powodzi spowodowanych wyłącznie wylewami rzek. Jeśli jednak wystąpią, to nie będą zbyt duże — mówi przedstawicielka Litewskiej Służby Hydrometeorologicznej.
Największe powodzie
Największa powódź w Wilnie miała miejsce w kwietniu 1931 r., kiedy zalany był plac Katedralny, obejmujący dzielnice Antakola i Zwierzyńca. Jedna z największych powodzi miała miejsce również w 1958 r. Plac Katedralny w Wilnie został zalany. Ostatnia bardzo duża powódź miała miejsce w 1979 r., kiedy Wilno było bliskie zalania.
— Powodzie są zawsze niespodziewane. Był czas, kiedy były powszechne na Litwie. Wtedy z pewnością ludzie byli lepiej przygotowani na powodzie, było więcej gotowych ratowników i więcej przygotowanych worków z piaskiem. Po tych burzliwych czasach nastąpił okres, w którym na Litwie było spokojniej, kiedy panowała większa susza, a potem wszyscy bardzo odetchnęli od powodzi i nie przygotowywali się na nie. Ale teraz widzimy, że znów wracają niespokojne czasy. Wydaje mi się, że gdzieś od 2017 r., kiedy zaczęły się bardziej znaczące wzrosty poziomu wody, wraz z większą liczbą powodzi, ludzie znów zaczęli się przygotowywać. Myślę, że służby są wystarczająco przyszykowane do radzenia sobie z taką sytuacją i zazwyczaj są gotowe do ewakuacji ludzi, jeśli coś się wydarzy — podkreśla Janina Brastovickytė-Stankevič.
Czytaj więcej: Przez Litwę idzie fala powodzi