„Budżet obronny państwa jest bez wątpienia priorytetem naszego bezpieczeństwa narodowego, ale przy jego formowaniu i zwiększaniu należy uwzględnić potrzeby i oczekiwania naszych obywateli, tak by to nie spowodowało nieproporcjonalnego obciążenia dla naszego społeczeństwa” — zagaił Czesław Olszewski.
Waldemar Tomaszewski odniósł się do narady w rządzie w sprawie finansowania obronności Litwy, która odbyła się dzień wcześniej z udziałem prezydenta Gitanasa Nausėdy, premier Ingridy Šimonytė, ministrów, posłów na Sejm, organizacji pozarządowych, członków Trójstronnej Rady reprezentujących biznes i związki zawodowe. „W partyjnym porozumieniu obronnym podpisanym przed 10 laty nasza partia wyraziła dwa podstawowe postulaty. Pierwszy dotyczył tworzenia przemysłu zbrojeniowego. Jeżeli nie stworzymy własnego przemysłu, jeżeli pieniądze w postaci podatków nie wrócą do budżetu, to tych środków zawsze będzie za mało. Wczoraj przedstawiciele przemysłu twierdzili, że nawet 50 proc. produkcji potrafią oni uruchomić na Litwie. Oczywiście, możemy zwiększyć podatki i kupić z zagranicy sprzęt wojskowy, ale naszym priorytetem zostaje produkcja na Litwie. Nie mówimy o samolotach i czołgach, ale lekkie pojazdy opancerzone, amunicję, pociski, uniformy, jesteśmy w stanie wyprodukować” — powiedział Tomaszewski.
„Najważniejszym naszym priorytetem są ludzie. W naszym kraju nie może być żadnych napięć społecznych pomiędzy wspólnotami mniejszości narodowych. Niestety, ostatnio to napięcie wzrasta. Bezprawna propozycja likwidacji szkół mniejszości narodowych, tym razem chodzi o szkoły z rosyjskim językiem nauczania, nie sprzyja budowaniu porozumienia w społeczeństwie” — podkreślił. „Niszczenie szkół mniejszości narodowych jest dla nas nie do przyjęcia. To działanie bezprawne i pozostaje w sprzeczności z zobowiązaniami międzynarodowymi” — dodał.
Przypomniał, że w 2000 r. Litwa ratyfikowała Konwencję ramową o ochronie mniejszości narodowych, „która bardzo wyraźnie wskazuje, że nowe akty prawne nie mogą pogarszać istniejącej sytuacji mniejszości narodowych”.
Posłanka z ramienia AWPL-ZChR Rita Tamašunienė wskazała, że od pewnego czasu eskalowany jest temat zamykania szkół z rosyjskim językiem nauczania czy zmiany koncepcji nauczania przedszkolnego. Nadmieniła, że do wileńskich placówek edukacyjnych mniejszości narodowych rozsyłane jest podpisane przez wicemera stołecznego samorządu pismo z zaleceniami, które, jak wskazała, mijają się z elementarną logiką. Wicemer m.in. proponuje zwiększenie liczby godzin na naukę języka litewskiego. „Czyżby wicemer już zaplanował budżet, zmienił normy higieny, czyli określił, ile godzin tygodniowo może uczeń poświęcić na naukę?” — pytała Rita Tamašunienė.
Jak mówiła, kolejną, nielogiczną rzeczą jest dążenie wicemera do zwiększenia przynajmniej o 10 proc. liczby uczniów podchodzących do składania państwowego egzaminu z języka litewskiego na maturze.
„Chcę przypomnieć, że w gimnazjach z polskim językiem nauczania już teraz ponad 90 proc. uczniów podchodzi do matury z tego egzaminu. Jaki więc procentowy wynik musieliby osiągnąć maturzyści? 108 proc.?” — ironizowała posłanka.
„Szkoły mniejszości narodowych na Litwie są szkołami państwowymi. Są to w rzeczywistości szkoły litewskie, które realizują politykę naszego ministerstwa oświaty, realizują program wychowania ogólnokształcącego. We wszystkich szkołach znajdziecie ten sam podręcznik, ten sam temat opracowywany w tym samym czasie, zarówno w szkole litewskiej, jak i w polskiej czy rosyjskiej. Dlatego, mówiąc o jakości nauczania, naprawdę musimy sięgać po inne działania, a nie straszyć czy sięgać po drastyczne środki, które prowadzą donikąd i wywołują niepotrzebne napięcie” — podsumowała Tamašunienė.
Czytaj więcej: Minister Jakštas: „Różna sytuacja w szkołach rosyjskich i polskich”