Z okazji drugiej rocznicy rozpoczęcia się pełnowymiarowej wojny w Ukrainie prezydent Wołodymyr Zełenski przemawiał na lotnisku w Hostomlu pod Kijowem. „Wszyscy mamy różne historie początku tej wojny, ale jej finał powinien być tylko jeden: zwycięstwo” — oświadczył do zebranych przywódca Ukrainy.
Czytaj więcej: Politico: „Wołodymyr Zełenski najbardziej wpływowym politykiem Europy w dorocznym rankingu”
Szczyt G7 online
24 lutego do Kijowa przybyli m.in. premier Włoch Giorgia Meloni oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, premier Kanady Justin Trudeau i szef belgijskiego rządu Belgii Alexander De Croo. W Kijowie odbył się też szczyt G7 w formacie konferencji online. Obradom przewodniczyła szefowa rządu Włoch. Zdalnie w spotkaniu uczestniczyli prezydent USA Joe Biden, premierzy Japonii Fumio Kishida i Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Był obecny również Wołodymyr Zełenski.
Ursula von der Leyen zapewniła stronę ukraińską, że Europa będzie wspierać Ukraińców tak długo, jak będzie to konieczne i że ze strony UE będzie więcej wsparcia finansowego oraz więcej dostarczanej amunicji.
Specjalne oświadczenie z okazji drugiej rocznicy wydał prezydent USA Joe Biden. „Naród amerykański i ludzie na całym świecie rozumieją, że stawka tej walki wykracza daleko poza granice Ukrainy. Dziesięć lat temu Putin okupował Krym i stworzył marionetkowe reżimy w obwodach ługańskim i donieckim w Ukrainie. Dwa lata temu próbował wymazać Ukrainę z mapy. Jeśli Putin nie zapłaci ceny za śmierć i zniszczenie, będzie kontynuował swoją działalność. A koszty dla Stanów Zjednoczonych — wraz z naszymi sojusznikami z NATO i partnerami w Europie i na całym świecie — wzrosną” — można przeczytać w dokumencie.
Reakcja Litwy
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda oświadczył, że Ukraina zwycięży w wojnie, jeśli Zachód nadal będzie ją wspierał. „Kultywowana przez Rosję nienawiść zagraża ładowi światowemu. Zagraża każdemu z nas. Dlatego musimy nadal wspierać Ukrainę. Każda sztuka broni, każdy ładunek humanitarny, każde euro ratuje i zbliża do zwycięstwa Ukrainę. Naszego wspólnego zwycięstwa” — napisał w oświadczeniu prezydent Litwy.
Wypowiedziała się na ten temat również premier Litwy. „Nie mamy tego luksusu zatrzymać pomoc dla tych, którzy bronią swoją wolność i chronią nas, ponieważ też od nas zależy, gdzie w końcu zatrzyma się Rosja” — powiedziała Ingrida Šimonytė.
W podobnym tonie wypowiedziała się też Viktorija Čmilytė-Nielsen. „Agresja zostanie zatrzymana, agresor zostanie usunięty z terytorium Ukrainy, architekci i wykonawcy agresji doczekają się sprawiedliwej zapłaty. Zrozumieliśmy ostatecznie, że nie możemy przegrać, dlatego ostatecznie zwyciężymy” — oświadczyła przewodnicząca Sejmu.
Akcja „Radarom”
W Wilnie odbył się też finał akcji społecznej „Radarom”, która trwała cztery tygodnie. W ramach tegorocznej akcji zebrano 8,2 mln euro. Fundusze pozyskano głównie na tzw. zestawy bezpiecznego żołnierza zawierające m.in. monokular, celownik laserowy i antydron. Sprzęt jest produkowany na Litwie. Akcję zorganizowano przy współpracy różnych mediów oraz publicystki Rity Miliūtė. Inicjatywa ma na celu wsparcie wojsk ukraińskich.
W roku ubiegłym podczas takiej samej akcji zebrano aż 14 mln euro — na tę sumę wówczas kupiono i przekazano Ukrainie radary produkcji izraelskiej.
Czytaj więcej: W Wilnie upamiętniono pierwszą rocznicę rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę
Stanowisko Polski
W podobnym tonie wypowiedzieli się również polscy przywódcy. „Wspieraliśmy, wspieramy i będziemy wspierać Ukrainę w jej walce o wolność! Dzisiaj to wsparcie jest nadal niezwykle potrzebne. Niezależnie od zmęczenia wojną. Wolny świat nie może dopuścić do tego, żeby Putin i Rosja zatriumfowali” — mówił w sobotę prezydent Polski Andrzej Duda.
„Dwa lata ukraińskiego bohaterstwa. Dwa lata rosyjskiego barbarzyństwa. Dwa lata hańby tych, którzy pozostają obojętni” — napisał z kolei w mediach społecznościowych premier RP Donald Tusk.
Pomoc Zachodu
Wojna w Ukrainie trwa od dwóch lat. W roku 2023 duże nadzieje pokładano w ukraińskiej kontrofensywie, która nie przyniosła jednak zamierzonych skutków. „Drugi rok rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie przyniósł przełomu ani tym bardziej rozstrzygnięcia i wszystko wskazuje na to, że nie mógł go przynieść. Gdyby jednak przed 24 lutego 2022 r. ktoś uznał, że po 24 miesiącach pełnoskalowej agresji siły ukraińskie nadal będą się skutecznie broniły na rozciągającej się na ok. 1 tys. km linii frontu, a dodatkowo odzyskają istotną część terytoriów utraconych w pierwszej fazie konfliktu, to prawdopodobnie zostałby uznany za oderwanego od rzeczywistości fantastę” — napisał w analizie dla Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk.
Analityk zaznaczył, że nadal kluczową kwestią dla zwycięstwa Ukrainy pozostaje wsparcie Zachodu. „Ukraina wciąż może zakończyć tę wojnę zwycięstwem rozumianym jako obronienie niepodległości, choć być może w granicach innych niż w 1991 r. Ale może ją również przegrać, jeżeli Zachód zawiedzie. Jego potencjał jest wielokrotnie większy od rosyjskiego, lecz potencjał to jedna rzecz, a wola polityczna, aby go użyć — druga. Kreml demonstruje, że taką wolę posiada, i systematycznie z niej korzysta. Zachód, a przynajmniej jego newralgiczna część, zdaje się zaś pozostawać w stanie strategicznej iluzji, jakby nie chciał zdać sobie sprawy ze stawki tej wojny” — zaznaczył Konończuk.