Więcej

    Za przewidywalnością

    Zbliżają się wybory prezydenckie. Faworytem w nich pozostaje urzędująca głowa państwa, Gitanas Nausėda. W lutym w sondażach zaufania obecnego prezydenta pozytywnie oceniało 70 proc. badanych, czyli o 3 proc. mniej niż w styczniu. Na pierwszym miejscu uplasował się zaś były prezydent Valdas Adamkus.

    Generalnie prezydenci na Litwie zawsze mieli dobre notowania. A więc obecny dobry wynik Nausėdy raczej nie jest czymś zadziwiającym. Większych niespodzianek nie odnotowujemy też w rankingach partyjnych. Nadal, od wielu miesięcy, prym wiodą w nich socjaldemokraci. Nie można powiedzieć, że są jakoś niezwykle propolscy, ale na pewno są przewidywalni. Generalnie prezydent i socjaldemokraci popierają strategiczny sojusz z Warszawą i są zwolennikami dalszego wspierania Kijowa. Sympatyków tego ugrupowania można ocenić na poziomie 18 proc. wśród całej grupy chodzącej głosować.

    Na drugim miejscu uplasowała się partia byłego premiera Sauliusa Skvernelisa, Związek Demokratów „W Imię Litwy”, z prawie 12 proc. na koncie. Na trzecim miejscu znaleźli się konserwatyści. Generalnie, jeszcze przed kilkoma miesiącami, można było stawiać, że ubiegający się o reelekcję kandydat zostanie wybrany na następną kadencję, a jesienią większość rządzącą będą tworzyli socjaldemokraci. Dla polskiej mniejszości ten wariant byłby jak najbardziej w porządku.

    Ale teraz sytuacja się zmieniła. Związek Chłopów oświadczył, że w kampanii prezydenckiej będzie wspierał adwokata Ignasa Vėgėlė. Vėgėlė raczej nie wygra wyścigu o fotel prezydencki. Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że stanie się twarzą „chłopów” w wyborach do Sejmu. Dziś partia Ramūnasa Karbauskisa pozostaje na czwartym miejscu w sondażach. Jeśli jednak dołączy do nich Vėgėlė, to właśnie oni mogą stać się podstawowymi rozgrywającymi w nowej koalicji. To nie jest tragedia, aczkolwiek jako sygnał do niepokoju – z pewnością tak. Zarówno Karbauskis, jak i Vėgėlė kokietują elektorat nacjonalistyczny i populistyczny. To świadczy o tym, że po dojściu do władzy mogą mocno namieszać w relacjach polsko-litewskich. Zazwyczaj w takich sytuacjach to my, litewscy Polacy, stajemy się kozłem ofiarnym. Taka perspektywa nie jest dla nas pomyślna i lepiej, żebyśmy nigdy nie sprawdzili, czy to były jedynie proste obawy, czy niepokój okazał się czymś prawdziwym.

    Czytaj więcej: Nausėda liderem wyścigu prezydenckiego. Czy będzie II tura wyborów?


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 13 (38) 06-12/04/2024