Więcej

    A obiecanych pocisków nie widać…

    Protesty polskich rolników nadal trwają. Z granicy wschodniej przesunęły się do regionów zachodnich. Tym razem niezadowolenie protestujących skupia się na tzw. Zielonym Ładzie, który ma zostać wprowadzony w niedalekiej przyszłości przez Brukselę, co – według rolników – może przynieść fatalne dla nich konsekwencje.

    Sprawa tzw. ukraińskiej pszenicy – po eskalacji blokady granicy z Ukrainą kilkanaście tygodni temu – nagle ucichła. Czyżby polscy rolnicy zorientowali się, iż byli rozgrywani przez prorosyjskie siły? Nastało milczenie w tym temacie. Pozostał niesmak, pogorszone zostały stosunki polsko-ukraińskie, w rezultacie poniesiono ogromne straty materialne po jednej i drugiej stronie spowodowane blokadą granicy.

    W sprawach ekonomicznych jestem dyletantem. Jednakże logiczne myślenie i twarde fakty liczbowe (które każdy może, jeśli chce, wyszukać w cyberprzestrzeni) od razu przekonały mnie, iż zarzut o wpływie ukraińskiej pszenicy na obniżenie cen zbóż na polskim rynku jest co najmniej absurdalny. Wystarczyło porównać, ile pszenicy wyeksportowały do Europy Ukraina i Rosja.

    Okazało się, że to zboże rosyjskie zalało Europę Zachodnią. Na trop tranzytu rosyjskiej pszenicy z enklawy królewieckiej przez Polskę wpadli dziennikarze ukraińscy, filmujący wagony z pszenicą i skroplonym rosyjskim gazem w Barczewie. Zatrzymały ich polskie służby. Zakutych w kajdanki dziennikarzy odwieziono do aresztu, w którym spędzili mało przyjemne chwile. Skonfiskowano im materiały zdjęciowe, do tego jeszcze… otrzymali zakaz wjazdu do Unii Europejskiej na okres pięciu lat!

    Jednak prawdziwa bomba wybuchła w ostatnich dniach: Bruksela postanowiła wprowadzić w najbliższym czasie cło zaporowe na importowane zboża z Rosji i Białorusi. Ma ono wynieść 50 proc. ich wartości. Na pytanie o stan cła na dzień dzisiejszy, dowiedzieliśmy się, że wynosi tylko 1 proc.!

    Agresja rosyjska na Ukrainę trwa ponad dwa lata. UE wypracowywała w tym czasie różne modele sankcji przeciwko Moskwie i Brukseli. A import zboża z Rosji na europejskie rynki – jak się okazuje – był kontynuowany nieprzerwanie i bez ograniczeń. Z jednoprocentowym cłem Rosja sprzedawała Europie także płody rolne ukradzione na okupowanych obszarach Ukrainy! Winę za tąpnięcie cen rynkowych zbóż w obszarze UE zrzucono niesłusznie na Ukrainę. Kraj borykający się z pożogą wojenną otrzymał kolejne baty od swoich zachodnich partnerów. A obiecanych pocisków artyleryjskich nadal nie widać.  

    Czytaj więcej: Wojenne stosunki rosyjsko-ukraińskie — znaczenie rocznicowej konfiguracji: 30, 20 i 10


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 14 (41) 13-19/04/2024