Więcej

    „Orkiestra rżnęła marsza…”

    Orkiestra dęta działająca przy 3. Wileńskiej Brygadzie była ewenementem muzycznym w dziejach Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Została zorganizowana w końcu kwietnia 1944 r. Zespół brał udział we wszystkich ważniejszych uroczystościach katolickich i narodowych obchodzonych przez oddział por. Gracjana Froga „Szczerbca” na terenie Rzeczypospolitej Turgielskiej.

    Czytaj również...

    W okresie międzywojennym w pułkach piechoty etatowe orkiestry istniały w organizacji pokojowej i wojennej łącznie z wozami taborowymi do wożenia instrumentów na front. W czasie walk muzykanci wykonywali zazwyczaj wspólnie z sanitariuszami funkcje dodatkowych noszowych w sekcjach sanitarnych. 

    Zespoły pułkowe

    Z kolei pułki kawalerii, ani w czasie pokoju, ani podczas wojny, nie miały etatowych orkiestr. Zespoły takie były organizowane we własnym zakresie przez dowódców jednostek i miały zróżnicowaną kadrę. Z tego powodu różniły się co do składu instrumentalnego i szyków marszowych. 

    Wyjątkiem – na stopie pokojowej – był pełniący funkcje reprezentacyjne 1. Pułk Szwoleżerów w Warszawie. Orkiestra pułku piechoty WP składała się: z oficera-kapelmistrza, 12 podoficerów zawodowych, szeregowego-ordynansa, 24 elewów (chłopców w wieku 12–21 lat). Najstarszy podoficer zawodowy pełnił obowiązki tamburmajora (starszego dobosza). 

    Każdy z członków orkiestry z reguły umiał grać na dwóch instrumentach. Na stanie były najczęściej: pikulina, flet, klarnet, kornet, alt, waltornia, trąba, tenor, baryton, puzon, bas (helikon lub tuba), wielki bęben, werbel, talerze (czynele). Niekiedy też saksofon i sopran. Fanfary posiadali nadetatowi trębacze z pocztów dowódców kompanii. Niektóre orkiestry miały również cymbałki z dzwonkami i kobzy (np. jednostki podhalańskie). 

    Każda orkiestra miała co najmniej czterech fanfarzystów i czterech doboszów (oprócz werblisty) maszerujących w pierwszych dwóch czwórkach lub pierwszej ósemce. W czasie przemarszów członkowie orkiestry szli w szyku czwórkami lub ósemkami. Kolejność była następująca: tamburmajor, fanfarzyści, dobosze, klarnety, pikuliny, flety, kornety, trąby, puzony, waltornie, barytony, basy, talerze, werbel i duży bęben, wieziony na biedce ciągnionej przez kucyka.

    Kadry z Nowej Wilejki

    Nowa Wilejka, gdzie wcześniej służyła w wojsku część żołnierzy z orkiestry brygady por. „Szczerbca”, była miasteczkiem kolejarsko-wojskowym. Przylegała wówczas do dalekich przedmieść Wilna. Z tej miejscowości wywodziło się wielu żołnierzy oddziałów Samoobrony Wileńskiej walczących z bolszewikami w latach 1919–1920. Po wybuchu II wojny światowej dość szybko zaczęła tam działać siatka polskiej konspiracji. 

    W 3. Wileńskiej Brygadzie AK było kilkudziesięciu ludzi mieszkających wcześniej w Nowej Wilejce i służących w jednostkach tamtejszego garnizonu WP, czyli 13. Pułku Ułanów, 85. Pułku Piechoty, 19. Pułku Artylerii Lekkiej. Na początku czerwca 1944 r. do brygadowej orkiestry, czyli drużyny muzycznej, trafił grający na tenorze Marian Żelazowski (vel Zakrzewski) ps. „Profesor”. Wcześniej służył w kompanii szturmowej. Był jednak zbyt słabego zdrowia, aby sprostać stawianym tam wymaganiom. Niektórzy, jak pochodzący z Landwarowa Marian Gromiec „Bemol”, kolejny żołnierz z orkiestry „Trójki”, zaczynali swoją przygodę z muzyką jeszcze w szkole średniej. W wileńskim Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta był on członkiem zespołu mandolinistów, a także szkolnej orkiestry. 

    Obsada orkiestry pułku piechoty WP przewidywała 24 etaty dla orkiestrantów, w tym małoletnich, uzbrojonych tylko w bagnety. Drużyna muzyczna 3. Brygady AK liczyła w różnych okresach swojego istnienia od kilkunastu do 23 osób. Wywodziła się kadrowo z zespołu muzycznego wspomnianego pułku piechoty kwaterującego w Nowej Wilejce. Była to jednostka, w której we wrześniu 1939 r. walczył dowódca kompanii szturmowej „Trójki” kpr. Romuald Rajs. W tym pułku służył również st. sierż. Kazimierz Prusiewicz „Puchacz”, szef 2. kompanii 3. Brygady AK. Dwaj kolejni dowódcy zwiadu konnego brygady, rtm. Władysław Kitowski i rtm. Stanisław Plater-Zybert, służyli w tamtejszym 13. Pułku Ułanów.

    Czytaj więcej: Motocykliści „Szczerbca”

    Defilada zwiadowców konnych 85. pułku piechoty przez Nową Wilejkę, 1935 r.
    | Fot. zbiory Tomasza Balbusa

    „Z kapelmistrzem zgłosili się do brygady”

    Orkiestra 85. Pułku Piechoty powstała jeszcze w trakcie wojny z bolszewikami, w kwietniu 1919 r. Jednostka ta nosiła wówczas nazwę pułku strzelców wileńskich. W okolicach Baranowicz zespół zorganizował lekarz mjr Stanisław Bobiatyński. Pochodził z Wilna. Był wcześniej oficerem armii carskiej i I Korpusu Polskiego w Rosji. Od listopada 1922 r. służył w Komendzie Obozu Warownego Wilno. W stan spoczynku przeszedł w lutym 1928 r. 

    Brygadowa orkiestra por. „Szczerbca” nawiązywała do tych tradycji. Olgierd Kościałkowski, który w maju 1944 r. odwiedzał syna Sergiusza w 1. Brygadzie Wileńskiej AK, w swoich wspomnieniach zanotował: „3. Brygada posiadała swoją orkiestrę, kompozytorów, poetów. Powstało tam wiele piosenek partyzanckich, w tym hymn Okręgu Wileńskiego »Noc zapada nad cichym jarem« (na melodię »Rozszumiały się wierzby płaczące«), piosenka z Brasławszczyzny i inne utwory”. 

    Skoro instrumenty muzyczne orkiestry 85 PP trafiły z Nowej Wilejki wraz ze składem osobowym do 3. Brygady AK, oznacza to, że nie wyjechała ona na przełomie sierpnia i września 1939 r. na front. Instrumenty musiały pozostać w Nowej Wilejce. Instrumenty, ukryte zapewne poza koszarami, przetrwały działania wojenne i okupację. Być może zostały przejęte i zabezpieczone przez strażaków, dokąd trafiły po ponownym wejściu bolszewików do miasteczka w lipcu 1944 r. 

    Marian Korejwo „Milimetr”, podający w swoich wspomnieniach, podobnie jak Władysław Markowski „Dzumba”, liczbę 17 osób grających w drużynie muzycznej brygady „Szczerbca”, pisał: „Członkowie tej orkiestry z kompletem instrumentów (przechowanych przez cały okres okupacji) i własnym kapelmistrzem zgłosili się do brygady”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Do nich dołączali okazyjnie fanfarzyści wydzielani ze zwiadu konnego „Trójki”, a także czasami osoby ze sztabu i inni uzdolnieni muzycznie żołnierze. Nie służyli oni jednak wcześniej w orkiestrze w Nowej Wilejki. Muzycy grali w czasie uroczystości katolickich organizowanych w Turgielach, Taboryszkach, Onżadowie. Pierwszy oficjalny występ drużyny muzycznej przypadł w Turgielach w święto trzeciomajowe i dzień Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.

    Dokumenty Mariana Gromca, żołnierza orkiestry dętej brygady „Szczerbca”, używającego pseudonimu „Bemol”
    | Fot. zbiory Litewskiego Archiwum Specjalnego

    Drużyna muzyczna „Czardasza”

    Orkiestrą miał dowodzić starszy sierżant 85 PP „Czardasz”, jeden z dwóch braci służących w drużynie muzycznej 3 Brygady AK. Jego pseudonim nawiązywał do rodzaju tańca. Brak bliższych informacji o tym podoficerze. 

    Możliwymi obecnie do ustalenia żołnierzami drużyny muzycznej byli: plut. Curyłło (imię nieznane); Marian Gromiec „Bemol” (kornet); Stanisław Jabłoński „Piston”; Kozłowski (imię nieznane); Edward Szpakowski „Anglik” (klarnet); Franciszek Szpakowski „London” (trąbka sygnałowa); Józef Szybajło „Minor”; Marian Żelazowski vel Zakrzewski „Profesor”. Nieznani z personaliów członkowie orkiestry to: „Alt”; „Baryton”; „Bas”; „Bęben” (bębniarz); „Flet” (flecista); „Lira” (kornecista); „Menuet”, „Saksofon” (saksofonista); „Tenor”; „Ton”; „Trębacz” (trębacz); „Werbel” (werblista). Obrane pseudonimy związane były z funkcją muzyka lub używanym instrumentem. Żołnierze wchodzący w skład orkiestry posiadali polskie mundury wojskowe. Byli też uzbrojeni w broń krótką. 

    Wspomniany Marian Żelazowski zeznawał w NKGB w Wilnie: „Pytanie: Czy będąc w orkiestrze brygady »Szczerbca«, mieliście broń? Odpowiedź: Tak. Pytanie: Jaką broń posiadaliście? Odpowiedź: Wszyscy muzycy mieli pistolety. Pytanie: W jakim celu byliście uzbrojeni? Odpowiedź: Jeśli zaszłaby potrzeba i wydano by rozkaz, mieliśmy włączać się do działań bojowych”. 

    Niekiedy też muzycy zgłaszali się na ochotnika do akcji bojowych. W czerwcu 1944 r. pod Jedliną koło Jaszun został zabity jeden z nich. Marian Korejwo „Milimetr” relacjonował: „W odległości 4–5 km od miejsca zasadzki na zbiórce stwierdziliśmy brak dwóch kolegów. Jeden, jak oświadczyli koledzy będący w pobliżu, zginął na miejscu w czasie ataku. Był to partyzant o pseudonimie »Trębacz« względnie »Trąbka«. Pochodził z Nowej Wilejki. Przybył do brygady z orkiestrą. Gdy dowiedział się, że szturmówka idzie na zasadzkę, zwrócił się do mnie z prośbą o wyrażenie zgody na jego udział. Powiedział wtedy, że nie przyszedł do partyzantki jedynie grać na trąbce, lecz po to, aby walczyć. Ponieważ [kpr. Romuald Rajs] »Bury« zgodził się, postarałem się o karabin i włączyłem go do plutonu”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W wykazie poległych opublikowanym przez Zygmunta Kłosińskiego „Huzara” figuruje jako „ranny, dobity przez Niemców”. W wykazie opublikowanym przez „Milimetra” widnieje jako poległy w tej akcji. 

    W zasadzce pod Kotłówką koło Ławaryszek brał udział inni muzyk z orkiestry, który zgłosił się na ochotnika i został włączony do kompanii por. „Brzozy”, Marian Gromiec „Bemol”. Nie są znane zadania wykonywane przez muzyków w czasie walk z Niemcami tocznych przez brygadę w Kolonii Kolejowej i pod Belmontem w czasie szturmu Wilna. Według „Bemola” zespół muzyczny kwaterował wówczas w lesie przed miastem, nie biorąc udziału w ataku na Belmont. Być może jednak część muzyków, jak to było przewidziane w pułkach piechoty, została skierowana do służby pomocniczej jako dodatkowi noszowi pod komendą lekarza por. „Lanceta”. Mogli też trafić do kwatermistrzostwa i zajmować się dostarczaniem na linię walk amunicji, żywności, wody, opatrunków. Nie wydaje się prawdopodobne, aby por. „Szczerbiec” pozwolił zostawić bez wyznaczonych zadań pomocniczych niepełny pluton ludzi zdolnych do noszenia broni.

    Żołnierze „Trójki” z plutonu Władysława Markowskiego „Dżumby” na moście drewnianym przy rzece Mereczance, kwiecień 1944 r.
    | Fot. zbiory Instytutu Pamięci Narodowej

    „Nie doczekaliśmy się tego”

    Jeszcze kilkadziesiąt godzin przed zdobyciem Wilna przez Armię Czerwoną i oddziały polskie orkiestra „Trójki” przygotowywała się do defilady w mieście. Miała przejść wraz z 3. Brygadą w szyku polskich jednostek liniowych pod Ostrą Bramą, ulicami Wielką i Zawalną, zmierzając w kierunku placu Katedralnego. Tam była przewidziana koncentracja polskich sił zbrojnych biorących udział w ataku na miasto. Ze względu na prezencję, umundurowanie, uzbrojenie żołnierzy 3. Brygady, a także własną orkiestrę, formacja kpt. „Szczerbca” zapewne maszerowałaby jako pierwsza – zaraz za jadącymi w wydzielonych z kolumny transportowej „Trójki” dżipach i osobówkach oficerami Komendy Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego, z płk. Aleksandrem Krzyżanowskim „Wilkiem” na czele. 

    W tym celu na osłoniętej wzgórzami i lasem drodze prowadzącej z okolic Francuskiego Młyna w kierunku Traktu Króla Stefana Batorego czyszczone były mundury, buty, pasy, polerowane instrumenty muzyczne. Przeprowadzano także próby marszowo-muzyczne. Według zeznań Mariana Gromca: „»Szczerbiec« powiedział nam, żebyśmy przygotowali się do parady. Ale nie doczekaliśmy się tego”. 

    Z kolei Henryk Konopacki „Soplica” zapisał we wspomnieniach: „Rano 11 lipca 1944 r. rozchodzi się wiadomość, że wjedziemy do Wilna i weźmiemy udział w defiladzie zebranych pod miastem polskich oddziałów oraz garnizonu miejskiego AK. Zaczyna się mycie, golenie, pospiesznie zszywanie i czyszczenie mundurów, butów, broni. Radość i podniecenie. Przed południem zbieramy się na drodze prowadzącej w kierunku Zarzecza. Stoimy w kolumnie godzinę, drugą… Pogoda pogarsza się. Kłębią się chmury na tle dochodzącej z głębi miasta kanonady. Część niemieckiego garnizonu jeszcze się broni na skrawku terenu [tj. na Zakrecie]. Słychać narastający huk silników dużej grupy samolotów. Płyną nad nami widoczne w chmurach. Po kilku minutach ciężkie stęknięcia eksplozji bomb. Odwołanie wymarszu. Idziemy do Kolonii Wileńskiej”. 

    Kolejna zapowiedź defilady nastąpiła ponownie po upadku ostatnich punktów niemieckiego oporu na wspomnianym Zakrecie. 

    „Zamierzał przemaszerować przez Wilno”

    Prawa ręka komendanta okręgu ppłk. „Wilka”, ppor. Stanisław Kiałka „Bolesław”, który wówczas pod Kolonią Wileńską spożywał z komendantem 3. Brygady obiad, zapisał w swojej relacji: „«Szczerbiec» powiedział także o tym, że przed pójściem do Puszczy Rudnickiej [na koncentrację] zamierza przemaszerować przez Wilno. To uważałem w danej chwili za bardzo ważne i niezależnie od tego, czy pozostanie we Francuskim Młynie, czy też nie, należy to właśnie zrobić pod pozorem zmiany miejsca postoju. Bardzo mu się to podobało. Widocznie było po jego myśli. Zdecydował się to zrobić następnego dnia. Umówiłem się, że rano przyjdę do oddziału. Walki w mieście jeszcze trwały (…). W Kolonii Wileńskiej wstąpiłem do [kapelana] ks. Lucjana Pereświat-Sołtana. Napisałem meldunek do »Wilka«, w którym donosiłem, że na własną odpowiedzialność zatrzymałem »Szczerbca« na miejscu i namawiam go do przemarszu przez Wilno. Kierowca samochodu, który mnie przywiózł, odwiózł meldunek do Wołkorabiszek. W szpitalu [w Kolonii Wileńskiej] zamieniłem opatrunek i na nocleg poszedłem do domku letniskowego rodziny Żyndów, przyjaciół i współpracowników z czasów konspiracji. Wymiana nowin. Dyskusje. Wieczorem obserwowanie płonącego Wilna z odgadywaniem dzielnic, jakie się palą. Rano byłem u »Szczerbca«. Wydał odpowiednie rozkazy. Dwie kompanie ustawiły się do wymarszu na przedzie orkiestry. Był to jedyny oddział posiadający orkiestrę. Pierwsza kompania szturmowa »Burego« była uzbrojona w broń automatyczną. Chłopcy z rękawami podwiniętymi. Jednolicie i dobrze umundurowani. To już było wojsko wyborowe nie tylko z wyglądu. Miało za sobą liczne, zwycięskie, ciężkie boje i własny cmentarzyk w Mikuliszkach. Na przedzie stanął «»Szczerbiec« (…). Mnie postawił obok siebie jako gościa honorowego. Orkiestra rżnęła marsza, żołnierze wybijali butami takt. Ulice wileńskie czekały z kwiatami. Wszystko zapowiadało się jak najlepiej. Nagle przed nami pojawiło się to samo auto, którym przyjechałem. Z samochodu wyszedł ppłk Adam Szydłowski »Poleszuk«, Stefan Czernik »Orwat«, Zofia Dąb-Biernacka »Jagienka«, Barbara Skarżanka »Ewa«. Ppłk »Poleszuk« powiedział, że komendant rosyjski miasta Wilna nie pozwolił na przemarsz oddziału przez miasto. Widocznie »Wilk« na skutek moich sugestii w meldunkach wysłał »Poleszuka« do Wilna, by to załatwił. Jeszcze dzisiaj nie mogę zrozumieć, dlaczego w takiej sytuacji w ogóle proszono o pozwolenie. Gdy komendant rosyjski spytał, dlaczego chcą to zrobić, dobroduszny, zawodowy wojskowy miał odpowiedzieć, że rodziny chcą zobaczyć swoich synów jako żołnierzy. Brak mu było konspiracyjnego stażu. Jako zrzutek z Anglii przyszedł do nas bezpośrednio przed akcją »Ostra Brama«. W takiej wersji przedstawił to potem »Orwat«, bezpośredni świadek rozmowy. Byłem wtedy ogromnie rozczarowany. W rezultacie nasz pochód zawrócił z powrotem”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Tadeusz Chodkiewicz „Stef” relacjonował: „Dowiedzieliśmy się [na placu we Francuskim Młynie], że mamy wkroczyć do miasta. Uformowaliśmy się z orkiestrą na czele, ale przyjechał [Tadeusz Duszyński] »Wołodyjowski« i odwołał przemarsz, twierdząc, iż Rosjanie nie wyrażają zgody na taką manifestację”. Niestety, do dzisiaj nie zachowały się żadne zdjęcia orkiestry brygady „Szczerbca”.

    Żołnierze brygady „Szczerbca”. Trzeci od prawej nosi unikalny mundur wedle kamuflażu włoskiego – wzór 29 Telo Mimetico, maj 1944 r.
    | Fot. zbiory Instytutu Pamięci Narodowej

    „W oddziale ogłoszono alarm”

    Por. „Szczerbiec” i ppor. „Bolesław” byli niezadowoleni z informacji przekazanych przez ppłk. „Poleszuka”. Uważali, że ten niedoświadczony w służbie konspiracyjnej oficer niepotrzebnie wdał się w rozmowy z dowódcami sowieckimi na temat defilady polskiego wojska. Do rządu polskiego w Londynie dochodzić zaczęły z Wilna niepokojące sygnały: „14 lipca 1944 r. (…). Chorągiew polska dwukrotnie zawieszana na górze Zamkowej została zdjęta mimo interwencji [ppłk. „Poleszuka”]. Nadto nie pozwolono na przemarsz przez miasto zwycięskich oddziałów polskich”. 

    Formacje AK przebywające w Wilnie miały wyjść poza obszar miejski do północy z 15 na16 lipca 1944 r. Wyjście odbywało się zwartymi plutonami i kolumnami. Była to doskonała okazja dla działających już w mieście od dnia poprzedniego grup operacyjnych „Smiersza”, NKWD, NKGB do rozpoznawania ilości uzbrojenia, kadry dowódczej formacji polskich, które niedługo potem miały zostać rozbrojone. 

    Z dalszych zeznań „Profesora” składanych w NKGB w Wilnie wynika, iż część muzyków z orkiestry 3. Brygady nie przeszła wraz ze swoim oddziałem z Francuskiego Młyna do Kotek i Peteszy koło Rudomina, ale po zakazie defilowania w Wilnie, wprowadzonym przez bolszewików, została odesłana wraz ze swoimi instrumentami do miejscowości, z której przyszli, czyli Nowej Wilejki. 

    Z kolei „Bemol” zeznawał przed czekistami: „Nocą [17/18 lipca 1944 r.] w oddziale ogłoszono alarm. Wszyscy wstali, zebrali się i pod dowództwem kapitana [Zygmunta Kearneya „Kirkora”] ruszyliśmy do Puszczy Rudnickiej. Tam spędziliśmy noc i dzień, a następnie kompaniami wyruszyliśmy do miasta Wilna do swoich mieszkań. Przy czym w pododdziałach bez dowódców panował nieład i nie wydano ogólnego rozkazu rozejścia się do domów. Po drodze do Wilna kompanie nasze zostały rozbrojone przez jednostki Armii Czerwonej. Nasza drużyna muzyczna, która szła za wszystkimi, została również zatrzymana przez wojska NKWD. Zapytali nas tylko, dokąd idziemy. Odpowiedzieliśmy, że do Wilna do swoich domów. Nic nam nie powiedzieli. Puścili nas. Szło nas łącznie około 20 ludzi”. 

    Według zeznań „Bemola” inna część muzyków z Puszczy Rudnickiej trafiła do wspomnianego Rudomina. Demobilizacja brygady następowała dopiero we wczesnych godzinach rannych 18 lipca 1944 r. Niektórzy muzycy przebywający wtedy w Nowej Wilejce musieli dowiedzieć o tym, a także o rozbrajaniu oddziałów polskich i obławach wojsk NKWD, tego samego lub następnego dnia.

    Czytaj więcej: 110. urodziny „Szczerbca”


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 13 (38) 06-12/04/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Kapitan „Kirkor”. Zygmunt Kearney (1908–1948) Cz.2

    W tym samym czasie aresztowany Stanisław Kuźma „Zani” podawał czekistom podobny rysopis swojego dowódcy: „»Kirkor«, około 40–42 lata, średniego wzrostu, szatyn, z siwizną, nosi brodę i wąsy, policzki goli. Chodzi w głębokich, polskich butach i szarej marynarce”. „Na razie trzeba...

    Kapitan „Kirkor”. Zygmunt Kearney (1908–1948) cz.1

    Wnuk, oficer piechoty WP, w brygadzie „Szczerbca” służył w zwiadzie konnym. Aresztowany przez czekistów zmarł z wycieńczenia w łagrze. Swój pseudonim konspiracyjny i partyzancki przybrał od nazwiska żyjącego w XIX w. znanego wydawcy, dziennikarza i archeologa, Adama Honory Kirkora,...

    „Gryzienie stali”. Kolonia Wileńska 7 lipca 1944 r.

    Kolonia Wileńska, do której w nocy z 6 na 7 lipca 1944 r. dotarli żołnierze 3. Brygady Wileńskiej AK por. Gracjana Froga „Szczerbca”, stawała się w tym czasie miejscowością frontową. Osada ta powstała jako osiedle kolejarzy z Nowej Wilejki...

    Temida podziemnego Wilna cz.2

    W mieście ostateczna decyzja o wykonaniu kary śmierci na skazanym przez Wojskowy Sąd Specjalny należała do komendanta okręgu. Natomiast wyroki ferowane przez sądy polowe działające przy polskich brygadach partyzanckich zatwierdzane były przez komendanta oddziału. Przeważnie polecał on wykonywać orzeczenia...