Więcej

    Historia Rzeczypospolitej Pawłowskiej opowiadana w byłej lodowni

    Reforma w Pawłowie była niezrozumiała dla świadomości zwykłego właściciela ziemskiego – jak można zrzec się prawa do korzystania z pracy przymusowej, majątku i osoby należącego do niego chłopa? Jak można zwolnić chłopów pańszczyźnianych z obowiązków? A jednak stało się to możliwe prawie całe sto lat przed zniesieniem pańszczyzny na Litwie. Właśnie tutaj, w Pawłowie. 

    Czytaj również...

    Na mapie zabytków przywracanych do życia w rejonie solecznickim pojawił się kolejny obiekt. Dawna lodownia, znajdująca się na terenie XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej Pawłowskiej, po renowacji stała się miejscem opowiadającym historię tej unikatowej, eksperymentalnej republiki, o której mówiono w XVIII w., że w państwie są trzy rzeczpospolite: Polska, Litewska i Pawłowska. 

    Zabytkowe mury, choć nadgryzione zębem czasu, budzą respekt
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Lodownia otwarta dla zwiedzających

    Lodownia została odrestaurowana staraniami Samorządu Rejonu Solecznickiego oraz ze środków Państwowego Programu Ochrony Dziedzictwa. Uroczyste otwarcie obiektu miało miejsce 24 maja br. Lodownia – choć mocno zniszczona – była najlepiej zachowanym obiektem Republiki Pawłowskiej. Prace renowacyjne trwały tu od 2017 r. Wzmocniono fundamenty, ściany i konstrukcję dachu, odbudowano dach i schody. 

    – W głębokim na trzy metry dole lodowni umieszczano bryły lodu przynoszone zimą z pobliskiej rzeki Mereczanki. Dzięki temu latem można było przechowywać tu żywność. Obecnie zwiedzający mogą zobaczyć odtworzoną piwnicę, a na kolejnych piętrach zapoznać się z historią Republiki Pawłowskiej za pośrednictwem filmików, tablic interaktywnych. Można tu teraz podziwiać również eksponaty wypożyczone z muzeum w Turgielach, m.in. autentyczne zachowane fragmenty dekoracji pałacu w Pawłowie. Jednorazowo lodownia może przyjąć 15-osobową grupę zwiedzających – tłumaczy Wioletta Baranowska, kierowniczka znajdującego się nieopodal dworku w Wilkiszkach. 

    Tablica ku czci ks. Pawła Ksawerego Brzostowskiego, „przyjaciela ludzkości”
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Postępowa radykalna reforma

    Rzeczpospospolita Pawłowska była bezprecedensowym zjawiskiem w Europie Środkowej i jedną z najbardziej radykalnych reform w państwie polsko-litewskim w II połowie XVIII w. Ks. Paweł Brzostowski stworzył tu państwo włościańskie, w którym nadał chłopom wolność i przekazał im władzę.

    – Założycielem tego minipaństwa w państwie był ks. kanonik Paweł Ksawery Brzostowski, bardzo młody, 28-letni jeszcze człowiek. Był majętny, więc kupił od Korsaków w 1767 r. dobra Merecz nieopodal Turgiel. Zależało mu, jak to ujął, by „uszczęśliwić ludzi”. Początki były trudne, bowiem, jak pisał: „W roku 1767 znalazł ziemię lasem zarosłą, rzekę Mereczankę do Niemna wpadającą, nieludną. I tych garstkę ludzi zdziczałych szukać trzeba było po lasach, którzy w nędzy i mizeryi żyli obciążeni robociznami w stanie niewolniczym podług zwyczaju powszechnego w tym kraju” – opowiada Łucja Jurgielewicz, współautorka wydanej w 2014 r. po litewsku książki „Paweł Ksawery Brzostowski – Republika Pawłowska”. 

    Już niebawem, w 1769 r., część ziemiaństwa polskiego i litewskiego musiała przeżyć prawdziwy szok. Pawłów zaś stał się słynny nawet poza granicami Rzeczypospolitej. 

    Odnowiona lodownia już jest otwarta do zwiedzania
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    – W 1769 r. Brzostowski w swoich dobrach na obszarze 3 tys. ha ogłosił państwo włościańskie – Rzeczpospolitą Pawłowską. Chciał przekazać chłopom ideę, którą można ująć następująco: ziemia wasza – matką waszą. Ziemia ta was będzie karmiła i już nigdy nie zaznacie głodu. Wydał konstytucję, na mocy której był powołany samorząd, w którym mieli uczestniczyć wolni obywatele republiki. Republikę nazwał swoim imieniem, jako Republikę Pawłów. Został wybrany na prezydenta tej republiki. Powołany był też dwiuzbowy parlament. To minipaństwo nie miało odpowiednika w ówczesnej Europie – opowiada o reformach Łucja Jurgielewicz.

    Ustawa znosiła poddaństwo chłopów i nadawała im wolność osobistą. W zamian za czynsz lub odpracowanie chłopi otrzymali ziemię w wieczyste użytkowanie z prawem dziedziczenia przez potomków.

    – Rzeczpospolita Pawłowska funkcjonowała jak prawdziwe państwo. Miała: własną konstytucję, parlament, herb, pieniądze, kasę samopomocy, szkołę elementarną, sąd, pomoc lekarską. Dzięki swojej pracy chłopi mogli prowadzić dostatnie życie. U schyłku istnienia Republiki Pawłowskiej chłopi w 80 proc. posiedli umiejętność czytania i pisania, dzięki wdrożonym postępowym technologiom uprawy ziemi stali się majętni, a nawet sprzedawali nadwyżki produkcji w Wilnie. Niektórzy gospodarze zarabiali do 3 tys. złotych. Co ważne, chłopi w Republice Pawłowskiej stali się wolni na blisko 100 lat wcześniej niż na Litwie, gdzie zniesienie pańszczyzny miało miejsce dopiero w 1861 r. Chłopi z okolicznych majątków uciekali do Pawłowa. Jeżeli na początku istnienia Republiki Pawłowskiej w państwie było 270 chłopów, to ćwierć wieku później ich liczba wzrosła do 800 – wskazuje nasza rozmówczyni. 

    Mieszkańcy Pawłowa starali się podkreślić swoją odrębność również strojami. Czynszownicy ubierali się w niebieskie żupany z czerwonym pasem i zielone czapki obszyte białym futrem baranim, natomiast ich żony i córki nosiły niebieskie spódnice i kamizelki, białe fartuchy płócienne, a na głowach – wybrane dowolnie chusty lub czepce. 

    Czytaj więcej: Ks. Paweł Brzostowski: Człowiek, który nie bał się wolności

    Na ekspozycjach w lodowni można podziwiać autentyczne fragmenty zdobień
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Szerzenie oświaty

    Chłopi w Republice Pawłowskiej stawali się nie tylko wolnymi i majętnymi, ale też oświeconymi obywatelami. Włościanie mogli pobierać naukę w parafialnej szkole elementarnej, a także kształcić się w szkole rolniczej. Uczyli się z podręczników napisanych dla nich przez ks. Pawła Brzostowskiego. Jego publikacje z dziedziny agronomii wywoływały zgorszenie i krytykę ze strony wielu bliższych i dalszych sąsiadów. Uważano za nieprzyzwoitość, aby kapłan zajmował się nauką rolniczą, a tym bardziej doskonalił w niej chłopów. Brzostowski z kolei uzasadniał, iż ksiądz nie tylko może, ale powinien szerzyć wiedzę rolniczą wśród swoich parafian, co wyjdzie na korzyść gospodarce.

    – Chłopi uczyli się gospodarzenia od podstaw. Brzostowski przywoził rośliny, których nie było wtedy wcale na Litwie. Przywoził też sadzonki różnych odmian jabłoni, śliw, porzeczek czarnych i czerwonych, żeby ludzie mogli je sadzić koło swoich domów. Uczył szczepić drzewka. Również domy chłopów zmieniły się znacznie: miały drewniane podłogi, kaflowe piece, zaszklone okna. Poziom życia wzrósł znacznie – wymienia nasza rozmówczyni. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Łucja Jurgielewicz jest prawdziwą pasjonatką lokalnej historii
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Napisał też podręcznik z dziedziny rolnictwa chłopskiego pt. „Książka dla gospodarzy…”, w słowie drukowanym popularyzował wiedzę medyczną i higieniczną. W razie potrzeby niósł pomoc ubogim, młodym małżonkom, poszkodowanym przez los oraz chorym. W pierwszych latach władania Pawłowem przyznawał często bezpłatne zapomogi chłopom (wiosną i zimą) zarówno w zbożu, jak i w bydle. „W okresie nasilenia chorób i epidemii posyłał do Wilna po drogich i poważnych felczerów”. Na miejscu zatrudniał felczera (600 zł rocznie), wyposażał aptekę (rocznie 400 zł), wydał poradnik aptekarski i wybudował studnie z czystą wodą.

    Jego reformami żywo interesowali się król Stanisław August Poniatowski, a także inni światli ludzie tamtej epoki, m.in. Adam i Michał Czartoryscy, Anna Jabłonowska czy włoski uczony Jan Filip Carosi, który odwiedził Pawłowo. Józef Wybicki złożył mu hołd wierszem: „Za Twym gdyby przykładem szło sarmackie plemię, dopiero by szczęśliwą utworzyli ziemię”.

    – Ks. Brzostowski sam pisał podręczniki. Jeden z nich został przekazany Komisji Edukacji Narodowej i służył jako podstawa nauczania elementarnego w całej Polsce – wskazuje Łucja Jurgielewicz. 

    Interaktywna makieta przybliża dawne czasy
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    W obronie wolności

    W czasie wielkiej próby, podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r., chłopi zorganizowali obronę Republiki Pawłowskiej. – Stanęli w obronie swojej wolności pod nieobecność Brzostowskiego, który przebywał w Warszawie. Ich świadomość była już inna niż przed 25 laty – wskazuje Łucja Jurgielewicz. 

    Chłopi musieli się zmierzyć z niewspółmiernie liczniejszymi oddziałami wojsk carskich. I choć w pierwszym starciu odparli atak blisko tysiąca żołnierzy rosyjskich, to w drugim starciu przeciwko sobie mieli już wojsko wyposażone w ciężką artylerię i konnicę. Rzeczpospolita Pawłowska padła, cały dobytek Pawłowian został zrabowany. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    – Radykalna reforma Brzostowskiego była udana. Stworzył on wzorcowe minipaństwo, które z powodzeniem funkcjonowało. Zależało mu na tym, żeby cała Rzeczpospolita czerpała z tego doświadczenia i stawała się silna gospodarczo. Niestety, Republika Pawłowska podzieliła losy Rzeczypospolitej, upadła razem z nią. Rozbiory wszystko przekreśliły – mówi Łucja Jurgielewicz.

    „Kazanie w roku 1769 do pokuty y modlitwy wzbudzające” mógł wygłaszać sam ks. Brzostowski
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Przyjaciel ludzkości

    – Kiedy upadła republika, Brzostowski wyjechał do Drezna, potem do Rzymu. Do parafii w Turgielach wrócił dopiero w 1800 r. jako schorowany starszy człowiek. Zamieszkał skromnie, nie w pałacu, ale w malutkim domku. Tu pisał swoją „Historię Pawłowską”. Wspominał w niej, że chłopi z Pawłowa przyszli do niego, prosząc przyjąć 20 tys. złotych z kasy przeznaczonej na funkcjonowanie szkoły i utrzymanie felczera, by mógł zamieszkać dostojnie. Na to Brzostowski odrzekł: „Słowo raz dane musi być dotrzymane, a wasze zdrowie i wykształcenie dla mnie już jest zapłatą”, i nie przyjął pieniędzy. Wieśniacy sprezentowali mu potem obrączkę z wygrawerowanym napisem „Przyjacielowi ludzkości” – opowiada Łucja Jurgielewicz.

    W 1824 r. ks. Paweł Brzostowski został przeniesiony do Rukojń. Zmarł tam w 1827 r. w wieku 88 lat. Tam też został pochowany. Pawłowianie przyjechali się pożegnać ze swoim dobroczyńcą. Został pochowany przy tamtejszym kościele, który wkrótce potem władze carskie zamieniły w cerkiew. Nagrobek reformatora został zniszczony, jego grób sprofanowany, a następnie zrównany z ziemią. Dziś nie ma po nim śladu. Władza carska nie mogła wybaczyć Brzostowskiemu, że jego włościanie wzięli czynny udział w walce z rosyjskimi wojskami podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r. oraz w powstaniu listopadowym 1831 r.

    Makieta pałacu z okresu przedwojennego
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Późniejsi właściciele Pawłowa zmieniali się dość często. Hrabia Fryderyk Moszyński, który otrzymał Pawłów od Brzostowskiego w zamian za folwark w Saksonii i pałac w Dreźnie, nie był zainteresowany reformami. Odsprzedał Pawłów w 1799 r. hr. Oktawiuszowi Choiseul-Gouffierowi, spolonizowanemu synowi ambasadora króla Ludwika XVI w Stambule. To on prawdopodobnie na miejscu pałacu kanonika Brzostowskiego wzniósł w Pawłowie nową rezydencję, której ruiny zachowały się do naszych czasów. Przez lata majątek przechodził z rąk do rąk. – Resztki zrujnowanego murowanego pałacu, które możemy dzisiaj oglądać, są pozostałością pałacu należącego do rodu Kobylińskich, którzy mieszkali w Pawłowie przez 60 lat. Katarzyna Kobylińska w 1862 r. założyła tu szkołę, w 1865 r. powstał tu szpital – wskazuje Łucja Jurgielewicz. W 1912 r. kupili go Wagnerowie z Solecznik Wielkich, a jego ostatnim właścicielem przed II wojną światową był hr. Witold Wagner.

    „Brzostowski stworzył wzorcowe minipaństwo, do którego chętnie przybywali okoliczni chłopi” – wskazuje Łucja Jurgielewicz
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    – Dzisiejsza lodownia, jak również pozostałości pałacu, przypominają nam o najważniejszej idei państwa, która pozostaje aktualna. To idea takiego państwa, do którego obywatele chcą przybywać z własnej woli, a nie uciekać z niego. To takie państwo, które oferuje odpowiednią ochronę opiekę lekarską, daje stosowne wykształcenie, a dzięki owocom swej pracy wolni obywatele mają zapewnione godne życie. W tym miejscu te idee zostały wcielone w życie, a 27 lat istnienia Rzeczypospolitej Pawłowskiej jest świadectwem, że wszystko jest możliwe – podsumowuje Łucja Jurgielewicz.

    W głębokim na trzy metry dole lodowni umieszczano bryły lodu
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Czytaj więcej: Zwiedzając rejon solecznicki: Rzeczpospolita Pawłowska


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 23 (68) 15-21/06/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Sukcesy polskich uczniów na olimpiadzie lituanistycznej

    W kategorii klas 9–10 do wiedzę sprawdzali uczniowie ze stołecznych szkół mniejszości narodowych. Nieco inaczej wyglądał przebieg olimpiady wśród starszych uczniów: w kategorii klas 11–12 do rywalizacji stanęli zarówno...

    Sąd nie zezwolił Jarosławowi Wołkonowskiemu zapisać nazwiska ze znakiem diakrytycznym

    Sąd Najwyższy podkreślił, że obecnie obowiązujące przepisy pozwalają obywatelom kraju na zapisywanie swojego imienia i nazwiska literami alfabetu łacińskiego, ale bez znaków diakrytycznych, których nie ma w alfabecie litewskim....

    Drugi filar funduszu emerytalnego bardziej elastyczny?

    Dziś widzimy, że część społeczeństwa nie ufa systemowi, co może mieć wpływ na samo gromadzenie i inwestycje – powiedziała minister Inga Ruginienė, zapowiadając zmiany na konferencji prasowej w czwartek...