Ekonomiści Swedbanku prognozują, że w najbliższym czasie będzie rosło PKB Litwy. W tym roku wzrost ma być na poziomie 2,2 proc., a w następnym o 2,8 proc. Ich zdaniem na Litwie ma być najbardziej dynamiczny wzrost spośród krajów bałtyckich. „W roku obecnym obserwujemy dynamiczny wzrost siły nabywczej mieszkańców oraz ożywienie handlu detalicznego. W odróżnieniu od wielu państw UE na Litwie widzimy ożywienie w sektorze przemysłowym. Wzrost widzimy praktycznie w każdej dziedzinie” — napisał oświadczeniu starszy ekonomista Swedbanku Nerijus Mačiulis.
Motorem — konsumpcja
Ekonomista Banku Citadele Aleksandras Izgorodinas zgadza się z taką prognozą.
— Naszym zdaniem, w tym i następnym roku gospodarka Litwa będzie rosnąć. Być może będziemy mieli pewne spowolnienie w II półroczu 2024 r. Jednak tendencje są oczywiste, że to spowolnienie będzie tymczasowe — oświadcza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” ekspert.
Z obliczeń ekonomistów wynika, że w roku następnym podstawowym motorem wzrostu gospodarczego ma być konsumpcja mieszkańców, a nie eksport. Z drugiej strony, ich zdaniem, wzrośnie inflacja z 0,9 proc. w roku bieżącym do 2,8 proc. w 2025. Tym niemniej wzrost wynagrodzenia będzie trzykrotnie wyższy niż rosnące ceny.
— Widzimy, że w roku obecnym i 2025 wynagrodzenia będą rosły szybciej niż inflacja. Z naszych obliczeń wynika, że w tym roku wzrost wynagrodzeń będzie na poziomie 7 proc., natomiast inflacja w granicach 1 proc. W roku 2025 wzrost wynagrodzeń również będzie odpowiedni. Więc z pewnością większe wynagrodzenie kompensuje wzrost cen. Trzeba też zaakcentować, że każdorazowy wzrost wynagrodzeń powoduje równoległy wzrost cen. Widzimy, że płace minimalne w następnym roku będą większe o ok. 12 proc. To jest pokaźna liczba. Będzie to miało wpływ na wzrost średniej miesięcznej pensji. Pracodawca będzie musiał odpowiednio wyrównać wynagrodzenia dla bardziej wykwalifikowanych specjalistów. Większe wykorzystanie środków finansowych na wypłaty dla pracowników będzie miało przełożenie na wyższe ceny. Trzeba pamiętać, że sektor usług jest bardzo zależny od dynamiki wynagrodzeń. Dlatego wzrost cen w roku 2025 jest nieunikniony — tłumaczy ekonomista.
Czynnik psychologiczny
Zdaniem ekonomisty przyszłoroczny wzrost cen będzie bardziej problemem psychologicznym niż finansowym.
— Fizycznie konsument raczej nie odczuje tego wzrostu, bo stosunek wynagrodzenia do ceny będzie dla mieszkańca bardziej pomyślny. Może zadziałać jednak czynnik psychologiczny. Mimo wszystko ceny będą dosyć wysokie. Kiedy człowiek będzie je porównywał z rokiem minionym, pandemią lub okresem przedpandemicznym, to może doznać pewnego szoku. Nie sądzę, że to będzie miało wpływ na konsumpcję, bo ludzie mają odpowiednie zasoby pieniężne. Tym niemniej skok cenowy w sferze usług dla części mieszkańców może być tym momentem, kiedy się zaczną zastanawiać czy warto z wszystkiego korzystać — mówi Aleksandras Izgorodinas.
Czytaj więcej: Šimkus: „Gospodarka Litwy wreszcie się odradza, kredyty tanieją dzięki obniżeniu stóp procentowych”