Ostatnie wybory parlamentarne na Litwie miały charakter przede wszystkim bardzo przygnębiający. Podczas drugiej tury nie brakowało komentarzy, że spośród dwóch kandydatów nie da się nawet wybrać „mniejszego zła”, bo każdy jest równie zły.
Wyborcy głosowali przeciw kandydatom popieranych przez siebie partii, wyrażając w ten sposób albo swój sprzeciw wobec konkretnej osoby, albo wobec polityki spuszczania tzw. spadochroniarzy (czyli kandydatów w żaden sposób z danym okręgiem jednomandatowym niezwiązanych) do jednomandatówek. Frekwencja, niższa niż w pierwszej turze, była także wyrazem rozczarowania obywateli systemem politycznym kraju.
Głosowanie na socjaldemokratów, którzy po raz ostatni byli u władzy osiem lat temu, było w podobnym stopniu wyrazem frustracji rządami związkoojczyznowców, jak zaufania do samych socdemów. I teraz tego zaufania będzie jeszcze mniej – kiedy to liderka partii Vilija Blinkevičiūtė ogłosiła, że nie zrezygnuje z posady europosła w Brukseli na rzecz kierowania rządem w Wilnie. Na liście krajowej Blinkevičiūtė zebrała ponad 91 tys. głosów, zaś drugi na liście Gintautas Paluckas – trochę ponad 58 tys. Łącznie socjaldemokraci zebrali na swoją listę głosów 240 tys., w porównaniu do Związku Ojczyzny z 224 tys. Można więc zaryzykować twierdzenie, że gdyby wyborcy wiedzieli, że to nie Blinkevičiūtė, tylko Paluckas będzie premierem, wynik wyborów mógłby być inny. Gdyby wiedzieli, że są okłamywani – byłby inny na pewno.
Błędne jest mniemanie, iż w takim przypadku cel uświęca środki, bo trzeba ratować demokrację przed populistami, partiami antysystemowymi czy kim tam jeszcze. Nie uświęca. Co więcej, okłamywanie wyborców jest działaniem właśnie antydemokratycznym, bo burzącym zaufanie do systemu demokratycznego jako takiego. Kiedy się kandyduje w wyborach, prowadzi listę, a nie ma zamiaru rezygnować z wygodnego fotela w europarlamencie – a tylko po to, by zebrać głosy i otrzymać wyższą dotację państwową na partię, to jak to ocenić? Czy to poważne traktowanie wyborców, czy wyborcze oszustwo i obłuda?
Jak ma mieć zaufanie do systemu wyborca, któremu się mówi: „No dobrze, zostałeś okłamany, i co nam zrobisz? Jak się nie podoba, to pójdziesz innym razem na wybory i wybierzesz kogoś innego”.
Czytaj więcej: „Niczym Wasylisa Piękna”. Na Blinkevičiūtė spada dosadna krytyka po jej rezygnacji
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 41 (124) 02-08/11/2024