Jak podkreślił, w tej chwili najważniejsze jest określenie funkcji resortu.
„Ministerstwo powstaje poprzez częściowe oddzielenie niektórych funkcji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i funkcji innych ministerstw. (…) nie przewidujemy dodatkowego drastycznego wzrostu finansowania” — powiedział Paluckas.
Spotkanie z samorządowcami
We wtorek Gintautas Paluckas rozmawiał z merami wszystkich samorządów i kierownictwem Stowarzyszenia Samorządów Litwy na temat polityki regionalnej. Jak powiedział, spotkanie było wartościowe, ponieważ mógł usłyszeć bezpośrednio od merów, jak realizowane są przepisy i z jakimi problemami boryka się ludność.
Audrius Klišonis, kierownik Stowarzyszenia Samorządów Litwy, mer rejonu płungiańskiego, powiedział, że w tej chwili podstawowym zadaniem jest ustalenie, za co dokładnie będzie odpowiedzialne nowe ministerstwo. Podkreślił też, że aby regiony rosły w siłę i przyciągały nowych mieszkańców, muszą rozwijać się w nich przedsiębiorstwa przemysłowe. „Jeśli chcemy, żeby był silny samorząd, (…) musi być silna produkcja. Fintech lub firma handlowa dzisiaj jest, a jutro jej nie ma. Jeśli jest produkcja, to są też stabilne miejsca pracy” — powiedział samorządowiec.
Duchniewicz: „Potrzebne koordynowanie”
— Oceniam pozytywnie powołanie ministerstwa polityki regionalnej. Dyskusja na ten temat toczyła się już wcześniej, w okresie przedwyborczym. Inicjatywa pochodziła ze strony Kancelarii Prezydenta i samego prezydenta Gitanasa Nausėdy. My też niejednokrotnie mówiliśmy o potrzebie wzmacniania polityki regionalnej. Widzimy dzisiejszą sytuację, kiedy z powodu błędnego projektowania ze strony poprzedniej władzy unijne środki z tego okresu finansowania jeszcze nie dotarły do samorządów. Grozi to stratą ok. stu milionów euro, samorządy muszą się starać to jakoś naprawić — wskazuje w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Robert Duchniewicz, mer Samorządu Rejonu Wileńskiego.
Jak mówi, drugą ważną sprawą jest brak koordynacji regionalnej w różnych problematycznych dziedzinach.
— Ministerstwa przeprowadzają jakieś reformy, czy to zdrowotne, czy dotyczące infrastruktury dróg, ale nie widzą, jak to wpłynie na jakiś region czy konkretny samorząd. Dlatego koordynacja jest potrzebna — dodaje nasz rozmówca.
— Dla przykładu, są regionalne drogi, będące w gestii spółki Via Lietuva, która faktycznie nie naprawia ich, uzasadniając to brakiem budżetu. Drogi te przechodzą przez teren samorządu. W rejonie wileńskim w Niemenczynie jest to centralna ulica Święciańska i Kościelna. Lokalne samorządowe drogi mamy uporządkowane, natomiast droga na tej ulicy jest zaniedbana, a właściciel drogi twierdzi, że nie ma środków. Zastanawiamy się, jak ten problem rozstrzygnąć. Takie same regionalne drogi idą przez wszystkie miejscowości rejonu: Skojdziszki, Rudomino, Niemież, Awiżenie, Suderwę czy Rzeszę. Dobrze, że są finansowane Via Baltica czy szosa Malacka, ale brakuje środków na naprawę dróg w poszczególnych miejscowościach, na skutek czego cierpią mieszkańcy. Samorząd nic nie może zrobić, bo te drogi nie należą do niego, nie ma też finansowania na ich naprawę. Ten problem mógłby być rozstrzygany przez ministerstwo polityki regionalnej, które ustaliłoby priorytety — wskazuje mer.
Jak mówi, ministerstwo mogłoby przejąć np. kwestie transportu i połączeń międzymiastowych czy też kwestie nieruchomości i administrowania działek.
— Dyskusje trwają, czy pod skrzydło nowego ministerstwa mogłyby trafić szkoły zawodowe, ponieważ jest to również część polityki regionalnej. Jest również wiele innych pomysłów, jak polepszyć inwestycyjny klimat, kontakt ze wspólnotami lokalnymi — dodaje.
Czytaj więcej: Ministerstwo ds. regionów — więcej pytań niż odpowiedzi