Ostatnio głośno jest o zwiększeniu wydatków na obronę do 5–6 proc. PKB. Informacje dotyczące ewentualnej decyzji w tej sprawie są sprzeczne. Na ostatnim posiedzeniu Rady Obrony Państwa zaaprobowano pomysł zwiększenia wydatków na obronę w latach 2026–2030. Później premier Gintautas Paluckas oświadczył, że nie ma żadnego dokumentu, który zatwierdzałby zwiększenie wydatków. A kilka dni później minister ochrony kraju Dovilė Šakalienė zapewniała, że zwiększenie wydatków na obronę nadal jest priorytetem rządu.
W obecnej sytuacji geopolitycznej jest czymś oczywistym, że wydatki na obronę pozostają jednych podstaw egzystencji państwa. Chciałbym jednak skupić się na propozycji ministra kultury Šarūnasa Birutisa, który zaproponował, by 1,5 proc. PKB z puli przeznaczonej na obronę przeznaczyć na walkę z dezinformacją. Pomysł został skrytykowany przez premiera, który oświadczył, że resort kultury ma ważniejsze problemy do rozwiązania.
Nie wiem, czy minister Birutis ma plan, jak zagospodarować te środki. Niemniej jestem przekonany, że obrona to nie tylko zakup dronów i czołgów oraz większe wynagrodzenia dla wojskowych. Tu warto sięgnąć do historii międzywojennej Litwy. W 1926 r. do władzy doszła koalicja ludowców i socjaldemokratów. Nowa koalicja w drastyczny sposób obcięła finansowanie dla wojska. To nie spodobało się wojskowym i stało się jednym z katalizatorów grudniowego przewrotu wojskowego. Nowa władza z prezydentem Antanasem Smetoną na czele pieniędzy na wojsko nie żałowało.
Warto przyjrzeć się konkretnym liczbom. W 1924 r. (wówczas obowiązywał stan wojenny) wydatki na obronę stanowiły 4,41 proc. PKB. W 1938 r. wydatki na wojsko stanowiły 6,65 proc. Rok przed sowiecką okupacją zostały zwiększone do 6,67 proc. Jednak gdy przyszedł czerwiec i ZSRS wystosował ultimatum dla Litwy, to wbrew protestom prezydenta Smetony najbardziej uprzywilejowana kasta międzywojennej Litwy, czyli wojskowi, kategorycznie wystąpiła przeciwko stawianiu oporu Armii Czerwonej.
Warto więc wyciągnąć lekcję z historii. Zrozumieć, że bezpośrednie wydatki na wojsko niekoniecznie wzmacniają bezpieczeństwo kraju. Mieszkańcy kraju, nie tylko wojskowi, muszą chcieć bronić swojego kraju. Dlatego ważne są wydatki na socjal, edukację oraz na walkę z dezinformacją. Czy to ma być 1,5 proc. PKB, to już kwestia do dyskusji.
Czytaj więcej: Skąd pieniądze na obronność?
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 7 (19) 15-21/02/2025