Moda nie dotyczy jedynie ubioru czy uczesania. Istnieje także moda na poglądy. Przykładowo, kiedyś wśród zachodnich intelektualistów modne było wyrażanie solidarności z klasą robotniczą. W żadnym wypadku nie polegało to na zniżaniu się do wspólnej pracy z nimi, co to, to nie! Ot, takie gombrowiczowskie „bratanie się” na odległość – bo i można się poczuć „dobrym człowiekiem”, i nieprzyjemnych zapachów cierpieć nie trzeba.
Taka moda na „bratanie się” przeszła z czasem w modę na tożsamość. Bo solidaryzowanie się wymaga jakiegoś wczucia się w rolę tych uciskanych, z którymi się solidaryzujemy, poczucia ich cierpienia czy – czyż to nie niedorzeczność! – ich wysłuchania i uwzględnienia w swoim światopoglądzie. Jeśli zaś się powie „jestem jednym z was”, to oznacza, że te „moje” zapatrywania się stają od razu „waszymi”, a więc to tak, jakbyście je sami wygłosili moimi ustami. Takie „bycie kimś” nic nie kosztuje, a można jeszcze i korzyści z tego odnieść, a nie tylko poczuć się wyjątkowszym niż naprawdę.
Wśród rosyjskich celebrytów i polityków modne jest podawanie się a to za kozaków, a to za Tatarów czy przedstawicieli innych narodowości – bez znaczenia, że ani kultury nie znają, ani słowa w danym języku. Modne w świecie celebrytów jest także „doklejanie się” do mniejszości seksualnych; sami do nich może nie przynależą, to będą chociaż „sojusznikami” w nadziei na uwagę. Pewna amerykańska polityk podczas wyborów podawała się za rdzenną Amerykankę (czyli Indiankę), co wywołało więcej politowania. Inna aktywistka, która urodziła się jako błękitnooka blondynka, tak bardzo poczuła się uciskaną mniejszością, że ogłosiła się Afroamerykanką i została szefową oddziału odpowiedniej organizacji, a nawet wygrywała sprawy sądowe o bycie dyskryminowaną jako Murzynka.
W podobnym duchu odbywa się publiczne deklarowanie religii. Politycy irańskiego reżimu demonstracyjnie się modlą, a potem wysyłają bojówki policji obyczajowej do kaleczenia i mordowania kobiet za odsłonięte głowy lub wieszają masowo ludzi przy użyciu wózków widłowych i dźwigów. Politycy rosyjscy wznoszą modły w cerkwiach, po czym wywołują ludobójcze modły czy czczą satanistycznego zbrodniarza Stalina. Podobnie jako gorliwi katolicy określają się Joseph Biden czy James David Vance – ale czy po katolicku postępują?
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Mt 23, 27).
Czytaj więcej: Komu służy Cyryl
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 10 (28) 08-14/03/2025