Migracja uważana jest na Litwie za jeden z największych problemów społecznych. Gdy w latach 2009–2010 podczas światowego kryzysu gospodarczego przeżywaliśmy szczyt migracji, ten problem nazywano sprawą wagi państwowej. Wówczas gorzko żartowano: „Na Litwie wszyscy zadają sobie jedno pytanie: kto zgasi światło na wileńskim lotnisku?”, sugerując w ten sposób, że wyjadą wszyscy.
Po upływie 15 lat możemy powiedzieć, że jednak nie wszyscy wyjechali. Mimo to kraj opuściło sporo naszych współobywateli. Wedle oficjalnych danych od 1990 r. z Litwy wyjechało nawet 484 tys. osób.
Dziś widzimy odwrotną tendencję. Więcej osób przyjeżdża na Litwę, niżeli ją opuszcza. Nasz kraj w miarę polepszania się sytuacji gospodarczej staje się atrakcyjny dla mieszkańców innych krajów. Oprócz dwóch dużych fal politycznej emigracji z Białorusi i wojennych uchodźców z Ukrainy napływają do nas migranci z innych państw posowieckich, z krajów Azji. Powstał już inny żart: okolice Domu Kultury Polskiej w Wilnie nieraz nazywa się małym Duszanbe.
Wróćmy jednak do tych 484 tys. mieszkańców Litwy, którzy z różnych powodów zdecydowali się na migrację – nie sposób dokładnie obliczyć, jaki odsetek tej liczby stanowią litewscy Polacy. Na pewno spory. Mówi się, że na Wileńszczyźnie i na całej Litwie nie ma praktycznie rodziny, z której ktoś z bliższych lub dalszych krewnych nie wyjechał za miedzę. Moja rodzina nie stanowi wyjątku.
Różnie układają się losy emigrantów. Ktoś potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, dla kogoś obce strony nie okazały się tak łaskawe. W tym wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” piszemy o Polaku z Wileńszczyzny, któremu udało się zrealizować swoje marzenia na obczyźnie. Antoni Radczenko rozmawia z mieszkającym w Holandii Edmundem Piunowem. W kraju tulipanów został on producentem filmowym, operatorem. Nasz rozmówca jest jednym z twórców serialu internetowego „Samen.PL”, opowiadającym o takich jak on polskich emigrantach w Holandii. Mimo wielu lat spędzonych za granicą nasz rozmówca nie zrywa więzi z Wileńszczyzną. Jak nam mówi: „Szukam kontaktów z młodymi, twórczymi osobami z Litwy. Za pośrednictwem »Kuriera Wileńskiego« apeluję: jeśli macie pomysł na projekt związany z filmem – odezwijcie się. Może uda się zrobić coś wspólnie”.
Czytaj więcej: Litewska demografia — problem czasów wolności
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 21 (58) 24-30/05/2025