Więcej

    Półwysep Krymski: czyj był, jest i będzie? Część 2

    Moja droga do współpracy z opozycjonistami antykomunistycznymi w ZSRS, w tym także z Tatarami krymskimi, rozpoczęła się w 1987 r. Byłem wtedy działaczem podziemnym i należałem m.in. do „Solidarności Walczącej” (w skrócie SW) – kontynuuje swoją opowieść o Krymie Piotr Hlebowicz. W 81. rocznicę deportacji Tatarów krymskich (18 maja 1944 – 18 maja 2025) publikujemy cykl jego wspomnieniowych artykułów o Półwyspie Krymskim.

    Czytaj również...

    Wraz z ukrywającą się od 1981 r. Janiną Jadwigą Chmielowską postanowiliśmy utworzyć w ramach „Solidarności Walczącej” strukturę zajmującą się sytuacją w ZSRS. Jesienią 1987 r. pojechaliśmy do Wrocławia, gdzie spotkaliśmy się w mieszkaniu konspiracyjnym z przywódcą „Solidarności Walczącej” Kornelem Morawieckim. Zaakceptował nasz pomysł i powiedział: no to róbcie. Parę tygodni później Kornel został aresztowany…

    Serdeczni przyjaciele na lata

    Na początku 1988 r. rozpoczęliśmy działalność Wydziału Wschodniego „Solidarności Walczącej”. Co wiedziałem wtedy o Tatarach krymskich, o Krymie? Słuchałem Radia Wolna Europa po polsku i Radia Swoboda po rosyjsku – w tych mediach można było dowiedzieć się o różnych wydarzeniach zachodzących w Związku Sowieckim. Otrzymywałem z Paryża gazety emigracyjne „Russkaja Mysl’” oraz „Ukraińskie Słowo”, a z Moskwy – „Ekspress Kronikę” wydawaną przez działacza antysowieckiego Aleksandra Podrabinka.

    Z tych przekazów wiedziałem o deportacji całego narodu Tatarów krymskich w maju 1944 r., o demonstracji Tatarów na placu Czerwonym w Moskwie domagających się powrotu na Krym (1987), o proteście Musy Mamuta, który podpalił się w Symferopolu na znak protestu za zakaz osiedlenia się na Krymie (czerwiec 1978 r.). Musa Mamut zmarł w szpitalu.

    Do pracy w Wydziale Wschodnim SW zaprosiliśmy najbardziej pewnych i zaufanych ludzi, wśród nich mieszkającego w Gdańsku polskiego Tatara, Selima Chazbijewicza, potomka krymskich Tatarów zaproszonych w końcu XIV w. przez Wielkiego Księcia Witolda, oraz Tatara litewskiego Adasa Jakubauskasa.

    Pierwsza moja styczność z przedstawicielami Tatarów Krymskich nastąpiła w grudniu 1989 r., gdy na zaproszenie studentów z Niezależnego Związku Studentów Ukraińskich pojechałem do Kijowa jako konsultant na ich zjazd założycielski oraz strajk studencki. Na jednym z wieców, w którym uczestniczyłem, studenci zapoznali mnie z Olesiem Szewczenką, działaczem Ukraińskiego Związku Helsińskiego i Ukraińskiej Partii Republikańskiej. Oleś kilka lat spędził w sowieckich łagrach i brał aktywny udział w odrodzeniu państwa ukraińskiego (później, już jako poseł ukraiński, był sygnatariuszem Aktu Niepodległości Ukrainy). Do dnia dzisiejszego jesteśmy serdecznymi przyjaciółmi.

    Oleś przedstawił mi delegatkę OKND (Organizacja Narodowego Ruchu Tatarów Krymskich) Awę Azamatową. Zadeklarowałem współpracę naszej struktury z Tatarami krymskimi – wymieniliśmy kontakty, Awa zaprosiła mnie do odwiedzenia Krymu w najbliższym czasie, co też uczyniłem na początku 1990 r.

    Była zima i pociągiem przez Kijów dotarłem do Symferopola, a stamtąd autobusem do Bakczysaraju. Zostałem przyjęty niezwykle serdecznie przez głównych działaczy OKND. Wtedy poznałem niekwestionowanego lidera Tatarów krymskich, Mustafę Dżemilewa, wieloletniego więźnia łagrów i więzień sowieckich (łącznie 15 lat w zamknięciu).

    Mustafa jako półroczne dziecko był deportowany bydlęcym wagonem z rodzicami do Taszkientu w dniu 18 maja 1944 r. Rozkaz o deportacji został podpisany przez Stalina i jego figurantów w dniu 11 maja 1944 r. (sygnatura ГКО СССР № ГОКО-5859 от 11 мая 1944).

    Spotkałem wiele starszych osób, które pamiętały tę tragedię, i z ich opowieści dowiedziałem się o wielkiej akcji NKWD wywiezienia w ciągu 24 godzin ok. 200 tys. mieszkańców Krymu, Tatarów krymskich. Jest to liczba oficjalna, natomiast według niezależnych działaczy tatarskich z Krymu deportowano wówczas ponad 239 tys. mieszkańców, a ok. 100 tys. zmarło w czasie wywózki oraz w pierwszych latach zsyłki.

    Była to okrutna i bezwzględna czystka etniczna za – jak się wyraziły władze ZSRS – „współpracę z niemieckimi władzami okupacyjnymi w latach 1941–1944”. Niemcy co prawda znaleźli pewną grupę zwolenników wśród Tatarów krymskich, sformowane zostały jakieś nieduże oddziały z tej narodowości, jednak nie wolno zapominać, iż w szeregach armii sowieckiej walczyło tysiące Tatarów. W tym miejscu Rosjanom należy też przypomnieć o ponad milionie rosyjskich kolaborantów służących w różnych formacjach niemieckich, a także w administracji cywilnej na obszarach okupowanych.

    Celem Stalina było wywiezienie całego narodu tatarskiego, by zrobić miejsce dla przesiedleńców z Rosji. Tatarzy pozostawili prawie cały majątek ruchomy i nieruchomy i swoją ziemię. Ich mienie przejęli bezpłatnie przede wszystkim Rosjanie, których potomkowie określają się dzisiaj prawnymi dziedzicami Krymu, niemalże… rdzennymi mieszkańcami.

    18 maja 1944 r. NKWD zaangażowała do deportacji tysiące ciężarówek, ponad 70 składów kolejowych oraz 32 tys. swoich funkcjonariuszy. Trzeba pamiętać, iż trwała wojna i transport potrzebny był na froncie, a nieustannie go brakowało.

    Szkolenie poligraficzne na offsecie. Od lewej: Ilmi Umerow, Maciej Ruszczyński. Bachczysaraj, Krym, styczeń 1992 r.
    | Fot. Piotr Hlebowicz

    Aspekty prawnomiędzynarodowe

    Głównym argumentem Moskwy na rzecz rosyjskości Krymu jest „nielegalne” przekazanie Półwyspu Krymskiego Ukraińskiej SRS w 1954 r. przez I sekretarza KC KPZR Nikitę Chruszczowa. Działo się to w roku jubileuszowym 300-lecia tzw. zjednoczenia Ukrainy z Rosją (ugoda perejesławska). Po wizycie Chruszczowa na Krymie i konsultacjach z kierownictwem Komunistycznej Partii Ukrainy oraz dyskusji w Komitecie Centralnym KPZR towarzysze doszli do wniosku, że ze względów gospodarczych i ekonomicznych Krym powinien wejść pod jurysdykcję Ukraińskiej SRS.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Chruszczow jako przywódca ZSRS nie miał takiej pozycji, jaką zachował za życia samowładca Stalin, i jako jednostka nie mógł sam decydować o tak ważnych problemach. Sprawa odejścia Krymu z Federacyjnej Rosyjskiej SRS i przyłączenia do USRS została poddana głosowaniu w Radzie Najwyższej ZSRS. Rosja Putina kwestionuje ten akt i nazywa nielegalnym.

    Jeśli spojrzeć na to z tego punktu widzenia, to może się okazać, iż wszystkie akty prawne, które Rosja carska przeprowadziła do 1917 r., a Rosja bolszewicka w latach 1917–1991, są… nielegalne i nieważne, np. bezprawne przejęcie tegoż Krymu w 1783 r., przyłączenie 10 proc. terytorium Finlandii do ZSRS po wojnie zimowej w latach 1939/1940, przyłączenie japońskiej części Sachalinu i Wysp Kurylskich oraz obwodu królewieckiego w 1945 r., przyłączenie wschodnich województw II RP w 1939 r. A przecież „rdzenny” rosyjski Smoleńsk także zmienił właściciela – został ukradziony Rzeczypospolitej w 1667 r. przez Rosję Romanowów. Dziś Rosjanie nie chcą o tym pamiętać.

    Patrząc na całość deportacji w ZSRS z polskiego punktu widzenia, nie sposób zapomnieć tragicznego roku 1936 i zsyłki polskiej ludności z obwodu żytomierskiego do Północnego Kazachstanu. Potem byli Niemcy Powołża (po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r.), którzy dołączyli do Polaków w Północnym Kazachstanie. Koniec roku 1943 i 1944 – to łańcuszek deportacji narodów Kaukazu Północnego (Czeczeni, Ingusze, Bałkarzy, Karaczajowie) oraz Kałmucy i Tatarzy krymscy. Wszystkich rozsiedlono do Azji Średniej, Ałtaju, Syberii.

    Po „chruszczowskiej odwilży” w 1956 r. wszystkie te narody mogły powrócić do swoich małych ojczyzn, z których je wywieziono. Wszystkie, z wyjątkiem Polaków z Żytomierszczyzny i Tatarów krymskich wywiezionych w większości do Uzbekistanu. Im nie pozwolono ruszyć się z miejsc zesłania. Były próby powrotu całych rodzin tatarskich i osób indywidualnych z Uzbekistanu na Krym jeszcze za czasów Chruszczowa, a potem w okresie Breżniewa. Krymska KGB i struktury administracji rządowej w takich wypadkach działały błyskawicznie: osoby te były obłożone karą administracyjną i wysiedlone z powrotem na miejsce zsyłki.

    19 maja 1989 r. Tatarzy litewscy wraz z litewskimi środowiskami niepodległościowymi zorganizowali wiec z okazji 45. rocznicy deportacji narodu Tatarów krymskich. Zgromadzenie w wileńskim w Kalnų parkas (parku Górnym) poparło prawo narodu krymskiego do powrotu na Krym. Inicjatorem akcji był Adas Jakubauskas. Do Wilna przyjechali przedstawiciele Tatarów krymskich z plakatami. Tatarów krymskich oraz Tatarów litewskich (m.in. Adasa Jakubauskasa) spotkałem w styczniu 1991 r. przed litewskim parlamentem, gdy razem z Litwinami bronili niepodległości państwa litewskiego.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Od lewej: Ilmi Umerow (przyszły wicepremier Autonomii Krymskiej), Mustafa Dżemilew, Piotr Hlebowicz. Bachczysaraj, Krym, styczeń 1992 r.
    | Fot. archiwum Piotra Hlebowicza

    Ojcowizna wraca w tatarskie ręce

    Współpraca pomiędzy Wydziałem Wschodnim „Solidarności Walczącej” i OKND (Organizacją Narodowego Ruchu Tatarów Krymskich) od samego początku nabrała niebywałego tempa. Już w październiku 1990 r. pojechaliśmy na Krym razem z Jadwigą Chmielowską, gdzie omówiliśmy z Mustafą Dżemilewem konkretne tematy.

    Mustafa poprosił nas o wyjazd do Stambułu celem nawiązania kontaktów z diasporą Tatarów krymskich w Turcji, oraz o załatwienie maszyny offsetowej dla wydawania własnej prasy. Zwiedziliśmy również namiotowe miasteczko Tatarów niedawno przybyłych z uzbeckiej zsyłki. Kilka razy miejscowa milicja z tzw. aktywem robotniczym wraz ze spychaczami próbowali zrównać z ziemią ten tymczasowy obóz, a przy okazji ciężko pobili parę osób.

    Był to okres masowych powrotów Tatarów krymskich na swoją ojcowiznę, zapoczątkowany w 1988 r. Władze obwodu krymskiego za wszelką cenę usiłowały przerwać ten potok, na każdym kroku utrudniając Tatarom możliwość zamieszkania na terenie Krymu. Lecz zorganizowana ludzka lawina wkrótce zmusiła władze do ustępstw i kompromisów: rozpoczęto wydzielanie repatriantom małych działek pod budowę domów.

    Oczywiście były to zazwyczaj lokalizacje oddalone od centrum miast, zwłaszcza na obrzeżach Symferopola i Bakczysaraju, natomiast w kurortach tylko dla swoich wiernych towarzyszy. Niektóre rodziny tatarskie odkupywały od rosyjskich „właścicieli” domy i gospodarstwa swoich ojców i dziadów, pozostawione tym „właścicielom” bezpłatnie po 18 maja 1944 r.

    Do Stambułu ruszyliśmy z Jadzią w listopadzie 1990 r. Zamieszkaliśmy u polskiego Tatara, Murata Yakupoğlu (Jakubowskiego), emerytowanego inżyniera przy Zarządzie Miasta Stambułu. Pan Murat cudownie rozmawiał po polsku z kresowym zaśpiewem, bez żadnych naleciałości, choć z Polski emigrował w czasie okupacji hitlerowskiej (dzięki zdobytej wizie tureckiej). Poznał nas z diasporą Tatarów krymskich w Stambule oraz z działaczami Ligii Prometejskiej (w której uczestniczył) – w większości byli to ponad 80- letni panowie, którzy wyemigrowali z Krymu do Turcji ostatnimi okrętami (razem z gen. Piotrem Wranglem), gdy bolszewicy ostrzeliwali już port w Sewastopolu. Nie zapomnieli języka rosyjskiego, więc nie było problemu z komunikacją w czasie naszej biesiady.

    Załatwiliśmy dla Tatarów krymskich na Krymie sporą pomoc finansową i ustaliliśmy sposób dalszych kontaktów bezpośrednich. Już w kolejnym roku (1991) na inaugurację I sesji drugiego Kurułtaja (który odbył się w Symferopolu na Krymie) zaproszono przedstawicieli diaspory Tatarów krymskich z Turcji.

    W 1991 r. rozpoczął się okres organizowania i przerzutu na wschód maszyn poligraficznych (offsetów i powielaczy białkowych) pozyskiwanych od polskich struktur konspiracyjnych stanu wojennego. Przyszła nowa, III RP, konspiracja się skończyła, pozostał sprzęt poligraficzny, który można było wykorzystać w ZSRS. W tej akcji ogromnej pomocy udzielił nam Tadeusz Markiewicz, drukarz podziemny, społecznik i członek Wydziału Wschodniego „Solidarności Walczącej”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Po remoncie parę powielaczy i offsetów udało się przemycić dla działaczy antykomunistycznych z republik ówczesnego ZSRS. Maszyny te otrzymali m.in.: Gruzini, Kazachowie, Estończycy, Ukraińcy, Litwini oraz Tatarzy krymscy. Z powodu nieznajomości techniki drukarskiej, byliśmy parokrotnie proszeni o przyjazd i przeprowadzenie szkolenia w tym zakresie. Przeważnie na takie szkolenia jeździłem razem z członkiem naszej struktury, Maćkiem Ruszczyńskim.

    Od początku stanu wojennego w Polsce zajmowaliśmy się drukiem prasy podziemnej i znaliśmy podstawowe techniki poligraficzne. Parę lat osobiście drukowałem na offsetach, powielaczach białkowych, ramkach sitodrukowych i prymitywnych ramkach białkowych, potrafiłem przygotować blachę offsetową, matrycę białkową oraz powłokę do sitodruku.

    W styczniu 1992 r. z Maćkiem dotarliśmy do Bakczysaraju, gdzie mieściła się wówczas redakcja niezależnej krymskotatarskiej gazety „Avdet” („Powrót”). Tam właśnie dotarł jeden z wysłanych na wschód offsetów. Po dwóch dniach intensywnego szkolenia nasi tatarscy przyjaciele opanowali umiejętności praktyczne i techniczne na tyle, że mogli zająć się drukiem samodzielnie.

    Piotr Hlebowicz szkoli Tatarów krymskich w druku na offsecie. Bachczysaraj, Krym, styczeń 1992 r.
    | Fot. archiwum Piotra Hlebowicza

    Młode pokolenie

    Z OKND, a potem z Medżlisem Tatarów krymskich (organ przedstawicielski narodu Tatarów krymskich, coś w rodzaju naszego parlamentu) współpracowaliśmy w zakresie polityki, wymiany informacji, monitoringu praw człowieka oraz integracji niepodległościowych środowisk w republikach ówczesnego ZSRS. Jako przewodniczący Medżlisu Mustafa Dżemilew zapraszał nas na sesje Kurułtajów (zgromadzeń narodowych Tatarów krymskich), imprezy kulturalne oraz konferencje międzynarodowe i spotkania polityczne.

    Po okupacji Krymu w 2014 r. Medżlis postanowił kształcić część swojej młodzieży za granicą, w tym w Polsce. Program naboru studentów z ramienia Medżlisu nadzorował m.in. Sinaver Kadyrow – na jego prośbę Jadwiga Chmielowska i ja zajęliśmy się grupką studentów uczących się w Gdańsku. Dziś bardzo ładnie mówią po polsku, niektórzy pozostali w Polsce, gdzie mieszkają i pracują.

    Ostatnią część cyklu opublikujemy w następnym wydaniu magazynu „Kuriera Wileńskiego”.

    Czytaj więcej: Półwysep Krymski: czyj był, jest i będzie? Część 1


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 21 (58) 24-30/05/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Znowu wiele ofiar, gruzy i zgliszcza

    Jak było do przewidzenia, pierwsze spotkanie walczących na terenie Ukrainy stron w Stambule zakończyło się kompletnym fiaskiem. Reżim moskiewski przysłał do Turcji trzeci garnitur polityczny na czele z niesławnym...

    Półwysep Krymski: czyj był, jest i będzie? Część 3

    Sprawa się miała tak: kołchoz w miejscowości Mołodiożnoje posiadał ziemię uprawną, której część postanowił rozdzielić pomiędzy swoich pracowników. Tatarzy wydzielili sobie działki i zbudowali na części kołchozowej ziemi tymczasowe...

    Półwysep Krymski: czyj był, jest i będzie? Część 1

    Z czym przeciętnemu Polakowi kojarzy się Półwysep Krymski? Zapewne z Adamem Mickiewiczem, który przebywając tam na zsyłce, napisał przepiękne „Sonety krymskie”; z Henrykiem Sienkiewiczem i jego Trylogią, gdzie poznajemy...