Sztuczna inteligencja w administracji miasta
We wtorek 7 października w Łodzi podpisano list intencyjny ws. wprowadzania polskiej SI w administracji miasta.
„PLLuM to symbol cyfrowej suwerenności Polski. Dzięki własnym rozwiązaniom, opartym na polskich danych, nie musimy uzależniać się od zagranicznych dostawców. Takie projekty w Łodzi, Częstochowie i Gdyni rozwijają polski ekosystem AI i wspierają gospodarkę” — powiedział przy tej okazji polski wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
„PLLuM jest wyszkolony na polskich instrumentach administracyjnych, które rozumie. Jest bezpieczny, bo pełną kontrolę nad instrumentem będzie miał rząd, a nie prywatne korporacje. Będzie służył także do obiegu dokumentów w urzędzie, do przygotowania i monitorowania spraw w urzędzie i instytucjach” — mówił.
PLLuM ma usprawnić komunikację i przyspieszyć procedury
List intencyjny został podpisany między polskim ministrem cyfryzacji Krzysztofem Gawkowskim a prezydent Łodzi Hanną Zdanowską. Do czego będzie służył polski model SI, PLLuM? Do przyspieszania procedur urzędowych i poprawy komunikacji między urzędnikami a mieszkańcami.
Ministerstwo Cyfryzacji wyznaczyło Łódź jako jeden z wiodących ośrodków w ramach pilotażu PLLuM. Miasto otrzyma wsparcie techniczne i eksperckie, w tym dostęp do infrastruktury państwowej.
Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska podkreśliła, że wdrożenie AI usprawni codzienną pracę urzędu i komunikację z mieszkańcami. „Wejście samorządu w epokę cyfrową to konieczność z punktu widzenia sprawności i jakości zarządzania miastem” — powiedziała.
Czym jest polska rządowa sztuczna inteligencja?
Model PLLuM został opracowany przez polskich naukowców i wyszkolony na polskich danych. Ten model przygotowywało wiele ośrodków naukowych przez ponad rok, model pod koniec 2024 roku został oddany do Ministerstwa Cyfryzacji, aby go testować.
Jak podaje polski resort cyfryzacji, PLLuM jest zabezpieczony przed generowaniem treści toksycznych i dostępny także dla środowisk naukowych i biznesu. Na przełomie roku planowane jest uruchomienie czatbota opartego na PLLuM w aplikacji mObywatel.
Program mObywatel to aplikacja dla obywateli Polski, w której mają oni dostęp do dowodu osobistego, prawa jazdy i mogą załatwiać sprawy urzędowe. Dowód cyfrowy w aplikacji został prawnie rozszerzony i w większości przypadków odpowiada fizycznemu „tradycyjnemu” dowodowi.
Język litewski w polskim modelu
Koordynator projektu PLLuM dr hab. inż. Maciej Piasecki wcześniej — jeszcze kiedy PLLuM był w trakcie tworzenia — wyjaśniał, że Polska musi stworzyć swój własny model sztucznej inteligencji, bo język polski i polskie realia są skomplikowane dla zachodnich odpowiedników.
Zaznaczał w 2023 roku, że planowo PLLuM będzie rozszerzany o języki sąsiednie, w tym litewski.
„Chcemy, żeby już w pierwszej wersji, która ma powstać do końca 2024 r., poza językiem polskim były obecne języki krajów sąsiedzkich. Czyli przede wszystkim języki słowiańskie, ale też np. litewski. Chodzi o języki, dla których w tej chwili systemy tłumaczenia maszynowego nie działają za dobrze, bo tłumacząc np. z polskiego na litewski czy czeski przechodzą przez język angielski lub niemiecki” — mówił w rozmowie z półrocznikiem „Co do zasady. Studia i analizy prawne” w 2023 r. prof. Piasecki.
„Chcemy, by poza językiem polskim były obecne języki krajów sąsiedzkich. Czyli przede wszystkim języki słowiańskie, ale też np. litewski. Chodzi o języki, dla których w tej chwili systemy tłumaczenia maszynowego nie działają za dobrze, bo tłumacząc np. z polskiego na litewski czy czeski przechodzą przez język angielski lub niemiecki” — wyjaśnił.
Czy PLLuM działa z językiem litewskim?
Według informacji dostępnych redakcji „Kuriera Wileńskiego” faktycznie PLLuM był trenowany po części na danych z jęz. ukraińskiego, białoruskiego, litewskiego i łotewskiego. Gdy jednak zapytaliśmy o to samego czat-bota PLLuM, odpowiedział, że był na tych językach trenowany, choć najlepiej opanował język polski.
Wydaje się jednak, że rozszerzenie o język litewski nie byłoby skomplikowane, gdyż czat-bot na zapytania redakcji odpowiedział płynną litewszczyzną. W długim skomplikowanym i długim zadaniu wymagającym użycia imiesłowu przysłówkowego współczesnego (lit. pusdalyvis) czy rozróżnienia czasu przeszłego (lit. būtasis kartinis) od przeszłego wielokrotnego (lit. būtasis dažninis) popełnił tylko jeden błąd myląc końcówki. W językach Europy Zachodniej (np. po francusku) czat-bot radził gorzej.
Litwa nie posiada swojego modelu językowego. Jak pokazał przykład Polski, taki model można przygotować stosunkowo tanio, jednak są potrzebne duże ośrodki naukowe.
W zeszłym roku Narodowe Centrum Krwiodawstwa chwaliło się aplikacją, w której będzie konsultował asystent oparty na modelu językowym, jednak nie ujawniono, czy jest to komercyjny model zachodni czy jakiś inny.
Czy Litwa zapatruje się na polskie AI?
O polską sztuczną inteligencję „Kurier Wileński” pytał wcześniej litewskiego wiceministra ochrony zdrowia, Daniela Nuamovasa. Choć Naumovas mówił o sztucznej inteligencji w kontekście medycyny, na pytanie o polski model wyraził zainteresowanie i zapowiedział, że Litwa będzie się tym interesowała.
„(Zapytamy) Jak udało się to zaimplementować w codzienność i czy faktycznie jest już wykorzystywane. Zdajemy sobie sprawę z problemu — język litewski jest trudny i mało używany na świecie. To oznacza, że nie można się spodziewać, iż któryś z innowatorów stworzy sztuczną inteligencję dedykowaną wyłącznie dla Litwy” — wyjaśniał wtedy Naumovas.
