Niedawno o tej dacie już w pierwszym zdaniu przemówienia mówił prezydent Litwy Gitanas Nausėda, oddając do użytku wraz z polskim prezydentem Karolem Nawrockim odcinek Via Baltica. Zaręczenie Wzajemne Obojga Narodów, do którego odwołał się litewski prezydent, zostało uchwalone 20 października 1791 r. Przyjęło formułę „litewskiej poprawki” do Konstytucji 3 maja.
Nacjonaliści – po stronie polskiej, by połechtać ego, po stronie litewskiej, by pozłorzeczyć na Polaków – przyjmowali, że Konstytucja 3 maja była ostatecznym wcieleniem Litwy przez Polskę. To nieprawda.
Zaręczenie to fakt historyczny, który może być nieprzyjemny i dla nacjonalistów, i dla kosmopolitów. „Litewska poprawka” do Konstytucji 3 maja tworzyła wspólne federacyjne państwo oparte na poszanowaniu swoich granic i różnic, w tym różnic prawnych. Litwa pozostawała Wielkim Księstwem Litewskim, Polska pozostawała Koroną Polską (czyli królestwem, tak była nazywana w poprawce).
Dopiero zaczynamy sobie o tym przypominać. Do odzyskania przez Litwę niepodległości w latach 1990–1991 temat ten była zapomniany – i to bardzo zgodnie, po stronie polskiej i litewskiej. Skupiano się wyłącznie na Konstytucji 3 maja i nawet w podręcznikach dla uczniów opisywano Konstytucję tak, że można było odnieść wrażenie, jakoby ostatecznie znosiła ona podział na Litwę i Polskę, a tworzyła jedną Rzeczpospolitą Polską.
Na odzyskanie historii musieliśmy czekać
Przełom nastąpił w 1991 r., m.in. dzięki absolwentowi międzywojennego Uniwersytetu Wileńskiego, który wtedy nosił nazwę Uniwersytetu Stefana Batorego. Historyk prawa Juliusz Bardach, bo o nim mowa, przyczynił się do ponownego odkrycia Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów. Człowiek, którego życiorys to zbiór wszystkich blizn i trudnych losów naszych ziem – to jednak temat odrębny. To m.in. jego – choć nie tylko – badania zaczęły powoli przywracać pamięć o tym dokumencie i o samej dacie Zaręczenia. Niestety, na razie w gronie historyków – ale początki muszą być trudne.
Po czasie przyszedł czas na szerszą popularyzację. Aneksja Krymu przez Rosję w 2014 r. ostatecznie popchnęła do odkrywania wspólnej historii. Okazało się, że wszelkie wątpliwości Litwy wobec Polski, która od początku otwarcie uznaje granice w Europie, są bezzasadne. Aktywny rewizjonizm granic w Europie uprawia ktoś inny, nie Polska.

| Fot. Apolinary Klonowski
Swoista rehabilitacja Konstytucji 3 maja
Zwraca na to uwagę łódzka naukowczyni z Ejszyszek, dr Barbara Jundo-Kaliszewska. Podkreśla w artykule sprzed dwóch lat, że po 2014 r. coraz chętniej odkrywamy wspólne epizody, w tym też datę 20 października.
Gdy zapytaliśmy o to badaczkę, przyznała w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”, że 20 października to swoista rehabilitacja Konstytucji 3 maja. – Możemy mówić o swoistej rehabilitacji i legalizacji Konstytucji 3 maja w pamięci historycznej Litwy dzięki odnalezieniu i upublicznieniu Aktu Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów. Często zapominamy, że przez długie dziesięciolecia w litewskiej historiografii Konstytucja była błędnie postrzegana przez pryzmat „utraty” niepodległości Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL). Ten utrwalony, szkodliwy stereotyp udało się przełamać całkiem niedawno, właśnie w wyniku odkrycia i naukowego opracowania wspomnianego dokumentu – wyjaśnia w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Jundo-Kaliszewska.
Odkrycie, o którym mówi dr Barbara Jundo-Kaliszewska, to nie tylko sam dostęp do oryginalnego dostępu, ale także jego zbadanie. Do „odzyskania” pamięci o tym dokumencie przyczynił się nawet… Adolfas Šapoka, autor monografii nt. historii Litwy w międzywojniu. Historyk, który zasłynął z dość jednostronnego podejścia do historii Litwy, nie zdążył wydać książki na temat reform Sejmu Czteroletniego ze względu na początek okupacji sowieckiej 1940 r.
Niektóre jego dzieła na ten temat ujrzały światło dzienne dopiero w 2008 r., więc całkiem niedawno.
Jeśli tematem tym zajął się nawet – lecz nie tylko – guru litewskich narodowców Adolfas Šapoka, to ostatecznie przekreśla stereotyp, że Konstytucja 3 maja czy Zaręczenie jest tematem wyłącznie „polskim”.
– Jeszcze na początku XXI w. uważano, że „narzucane” przez Warszawę Wilnu wspólne obchody 3 maja – poprzez organizację konferencji naukowych czy spotkania polityków – stanowią swoistą próbę repolonizacji historii Litwy. Takie podejście utrudniało celebrowanie tej rocznicy również środowiskom polskiej mniejszości. Dziś 3 maja jest świętem obchodzonym na Litwie na poziomie państwowym. Podobnie 20 października powinien stać się oficjalnym świętem, upamiętniającym wspólnotę losów i tradycji obu narodów – uważa nasza rozmówczyni, dr Barbara Jundo-Kaliszewska.
Czytaj więcej: 220. rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja
Czy Polaków na Litwie Zaręczenie obchodzi?
Niedawno na łamach „Kuriera Wileńskiego” opisywaliśmy stosunek polskich organizacji do tego święta. Harcerze nie mieli jeszcze planu na centralne obchody, a dowódca Kompanii im. gen. T. Kościuszki w ramach Litewskiego Związku Strzeleckiego, Dariusz Litwinowicz, stwierdził wręcz, że lepiej tej daty nie wyróżniać, aby nie przyćmiewać daty 3 maja. Ten pogląd Barbara Jundo-Kaliszewska kontestuje.
– Świąt nigdy za wiele – szczególnie takich, które wzmacniają naszą tożsamość obywatelską i pozytywnie wpływają na wzmocnienie relacji polsko-litewskich. 3 maja – to data powstania nowoczesnej demokracji, społeczeństwa obywatelskiego. Akt z 20 października ten wydźwięk dodatkowo umacnia: podkreśla znaczenie polsko-litewskiego dualizmu państwowego, symbolizuje początki nowoczesnej demokracji i stanowi namacalny dowód pluralizmu politycznego. Obie daty – 3 maja i 20 października – zasługują na uroczyste upamiętnienie, zwłaszcza dziś, w dobie geopolitycznych turbulencji, gdy znaczenie wspólnej historii nabiera nowego sensu – zaznacza.
Jednak badaczka przyznaje, że wiedza ta nie jest wystarczająco spopularyzowana i ogranicza się do specjalistów. – Niestety, wiedza o tych wydarzeniach wciąż pozostaje w murach uniwersytetów. I to głównie litewskich. Zaskoczyło mnie niedawno zdziwienie polskiej delegacji naukowców, którzy podczas wizyty na Uniwersytecie Wileńskim zauważyli na ścianie kopię Aktu z 20 października… To pokazuje, że temat ten wymaga znacznie szerszego nagłośnienia – przywołuje zdarzenie dr Jundo-Kaliszewska.
Jest dobrze, można lepiej?
Pytamy więc, czy jest to temat w ogóle do zmienienia. Litwa jest w końcu niepodległa od ponad 35 lat i miała dużo czasu na odkrycie własnej historii. Polacy na Litwie również nie popisali się nadprzeciętnym upowszechnieniem wiedzy w tej materii.
Jednak nasza rozmówczyni jest nastawiona bardziej optymistycznie i zauważa, ile udało się zrobić, co wcale kiedyś nie było takie oczywiste. – Wolę patrzeć na polsko-litewskie doświadczenia historyczne przez pryzmat sukcesów. W ciągu ostatnich dekad udało nam się przepracować wiele trudnych, często bolesnych momentów wspólnej historii. Dziś możemy te doświadczenia traktować jako inspirację i punkt odniesienia choćby dla Ukraińców, którzy mierzą się z podobnym wyzwaniem budowania dojrzałej pamięci historycznej w dialogu z sąsiadami – wyjaśnia.
I dodaje, że lista osiągnięć jest dość spora. – Lista kwestii, które udało nam się wspólnie oswoić i zrozumieć, jest długa: podejście do dziedzictwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów, uznanie przez stronę litewską znaczenia Konstytucji 3 maja, reinterpretacja roli Armii Krajowej w historii Litwy, upamiętnienie ofiar zbrodni w Ponarach czy tragedii w Dubinkach, i wiele innych tematów, które przez dziesięciolecia dzieliły oba narody – wymienia.
Odniosi się też do ostatnich wydarzeń w samym Wilnie, gdzie radni zdecydowali o nadaniu nowej nazwy dotychczas nienazwanemu skwerowi. – Warto też zauważyć, że niedawne otwarcie skweru Przyjaźni Obojga Narodów w Wilnie ma głęboko symboliczny wymiar – zaznacza Jundo-Kaliszewska.
Zadanie dla Polski?
– Pokazuje to, że relacje polsko-litewskie na płaszczyźnie historycznej osiągnęły poziom wzajemnego zrozumienia i szacunku, o jakim choćby na początku lat 90. XX w. trudno było marzyć… Konkretnie, przykład Aktu z 20 października przypomina, że również środowiska naukowe w Polsce powinny z większą uwagą śledzić litewską perspektywę i jej interpretacje wspólnej przeszłości, zaś popularyzacja tej wiedzy ma ogromne znaczenie. Dopóki refleksja nad wspólną historią będzie toczyła się głównie w akademickich salach, trudno będzie w pełni wykorzystać jej potencjał. Naszym zadaniem jest więc nie tylko badać, ale i opowiadać. Najlepiej, w sposób przystępny, inspirujący i budujący mosty między narodami – konstatuje.
Czyli kierunek wydaje się jasny – trzeba wyprowadzić temat Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów z sal naukowców do ludzi. Dobrą ku temu okazją jest rok 2026, kiedy Zaręczenie będzie obchodziło okrągłą 235. rocznicę. Niestety, jeszcze nikt odważnie nie podjął się pomysłu obchodów tej daty. Jeśli już prezydent Republiki Litewskiej Gitanas Nausėda przy oddawaniu inwestycji już w pierwszym zdaniu odniósł się do daty 20 października – 234. rocznicy Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów – daje to nadzieję na przebijanie się tematu do szerszej świadomości.
O co chodzi z „obojem narodem”?
Sam dokument Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów jest ciekawy z punktu widzenia użytego języka. W jednym miejscu jest użyte wyrażenie „Rzeczpospolita Polska”, dalej czytamy już o „Rzeczpospolitej” po prostu.
W dwóch miejscach pada nawet wyrażenie, które spaja „oboje narody” w jeden „obój naród”. „Opatrzyć powinniśmy, mając przy tym przed oczyma chwalebny, a Obojemu Narodowi bardzo należny związek i społeczność” – czytamy w akcie Zaręczenia. Na to zwrócił uwagę też angielski badacz historii polsko-litewskiej Richard Butterwick w swojej analizie języka politycznego tego aktu.
Różnica względem Konstytucji 3 maja jest znacząca. Konstytucja mówi o narodzie polskim, a Zaręczenie – o obu narodach bądź o jednym, nazwijmy, „obójnarodzie”. Zresztą o narodach w ogóle w Zaręczeniu jest niewiele – nie przeczytamy tam o Litwinach ani o Polakach, tylko o osobach z Wielkiego Księstwa Litewskiego i osobach z Korony Polskiej.
Pewnie właśnie dzięki litewskiej poprawce do Konstytucji 3 maja sama Konstytucja spotkała się w lutym 1792 r. (czyli niecały rok po uchwaleniu) ze znacznie gorętszym przyjęciem na sejmikach w Wielkim Księstwie Litewskim niż w Koronie Polskiej.
Całkiem zasadne jest więc uznanie Konstytucji 3 maja za równie polską, co litewską. W ramach serdecznej złośliwości można nawet się pokusić o stwierdzenie, że Konstytucja w takim przypadku jest nawet bardziej litewska niż polska.
Czy zatem zobaczymy kiedyś obchody dnia 20 października na Rossie w Wilnie lub w innym punkcie pamięci? To będzie zależało od upowszechnienia tematu i odwagi potencjalnych inicjatorów.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 43 (122) 25-31/10/2025
