Listopad 1918 r. był przełomowym miesiącem w najnowszej historii Litwy i Polski. Nadzieja na odzyskanie wolności dla obu krajów pojawiła się wcześniej, ale to w listopadzie dynamika dziejowa przyspieszyła.
2 listopada 1918 r. litewska Taryba, czyli pierwszy litewski ośrodek władzy po ponad 120 lat zaborów, przekształciła się w Radę Państwa Litewskiego (nadal potocznie jest nazywana Tarybą), która stała się pierwszym litewskim rządem. Na czele rządu stanął Augustinas Voldemaras. 11 listopada odbywa się pierwsze posiedzenie rządu.
W Polsce jest podobnie. 7 listopada w Lublinie powstaje Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej pod przewodnictwem Ignacego Daszyńskiego. 10 listopada z więzienia z Magdeburga wraca Józef Piłsudski. Dzień później Rada Regenacyjna przekaże mu władzę na wojskiem. I to właśnie 11 listopada będzie następnie obchodzony jako Święto Niepodległości.
Czytaj więcej: Bitwa Warszawska a wizerunek Józefa Piłsudskiego na Litwie
Sytuacja w Wilnie
Wilno, chociaż było siedzibą Taryby, oficjalnie pozostawało pod okupacją niemiecką. Zanim doszło do rozejmu w Compiègne 11 listopada, który zakończył I wojnę światową, klęska Cesarstwa Niemieckiego i jego sojuszników była już przesądzona.
Perspektywa tej klęski zmobilizowała siły polityczne Wilna. Do miasta rościły pretensje co najmniej trzy organy: litewska Taryba, dla której Wilno było stolicą odrodzonego państwa litewskiego; polska Samoobrona Litwy i Białorusi, która nie wyobrażała Wilna poza granicami Polski; trzecią siłą była lewicowa Wileńska Rada Delegatów Robotniczych. Sowiecka historiografia określała ją jako faktycznie przedstawicielstwo Rosji sowieckiej.
Rzeczywistość była bardziej skomplikowana. Faktycznie komuniści stanowili największą frakcję. Drugą ważną siłą byli Żydzi, którzy byli reprezentowani przez Bund oraz Poalej Syjon. Poza tym swoje frakcje posiadali socjaldemokraci litewscy i białoruscy oraz mienszewicy i eserowcy. Na wspólnym posiedzeniu z 22 grudnia partie niekomunistyczne zaprotestowały przeciwko przekazaniu władzy Tymczasowemu Rewolucyjnemu Rządowi Robotniczo-Chłopskiemu Litwy, na czele którego stał Vincas Mickevičius-Kapsukas.
Wileńska Rada Delegatów Robotniczych miała kontakty z niemieckimi radami żołnierskimi, ale dla niemieckiego dowództwa nie była partnerem do rozmów. – Stosunek władzy niemieckiej do litewskiej Taryby i polskiej Samoobrony był niejednoznaczny. Problem polegał na tym, że ze względu na dezintegrację własnego wojska oraz niechęć do kontynowania walk, w ramach wycofywania się ze wschodniego frontu Niemcy już 14 grudnia postanowili ewakuować się z Wilna. Pod koniec 1918 r. gen. Max Hoffmann poinformował, że jego wschodnia armia przekształciła się w „stado baranów”, ponieważ wszystkich żołnierzy opętała chęć powrotu do domu. 22 grudnia dowódca 10. armii Erich von Falkenhayn donosił dowództwu, że ze względu na spadek waleczności jego armia nie będzie w stanie obronić Wilna przed czerwonymi, o ile „nie będzie wzmocniona przez nowe i potrafiące walczyć oddziały” – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” dr Tomas Balkelis z Instytutu Historii Litwy.

| Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wspólny front?
Generalnie pozostawały dwie alternatywy. – Niemcy zastanawiali się, komu mogliby przekazać zadanie obrony Wilna po ich wycofaniu się. Niemcy dosyć pozytywnie patrzyli na Tarybę, niemniej jej możliwości obronne oceniali sceptycznie. W połowie grudnia Litwini mieli do dyspozycji tylko kilkudziesięciu ochotników. Niemcy byli bardzo zdziwieni, kiedy 28 grudnia premier Mykolas Sleževičius zażądał od nich broni do obrony miasta. Taryba zastanawiała się nad mobilizacją 300 żydowskich milicjantów oraz werbunkiem niemieckich żołnierzy. Te plany były jednak nierealistyczne. 2 stycznia Niemcy zezwolili Tarybie tylko ewakuować się do Kowna – wyjaśnia nasz rozmówca.
Podejmowane były próby stworzenia wspólnego frontu przed nacierającymi bolszewikami. – Generalnie Niemcy rozumieli, że polscy ochotnicy są jedyną siłą, która może się przeciwstawić czerwonoarmistom, ale z przekazaniem miasta zwlekali. Polska Komisja Bezpieczeństwa Publicznego próbowała porozumieć się w sprawie pomocy wojskowej z Litwinami, Żydami, Białorusinami i Niemcami. Litwini byli gotowi okazać swoją pomoc tylko pod warunkiem, że Polska uzna Litwę za państwo. Białorusini nie dali jasnej odpowiedzi, a na przełomie listopada i grudnia wspólnie z Żydami dołączyli do Taryby – opowiada historyk.
Polska obrona
Strona polska 17 grudnia zwróciła się do niemieckiej administracji wojskowej z oficjalną prośbą o zezwolenie na tworzenie polskich oddziałów wojskowych. Niemcy zwlekali z odpowiedzią, chociaż gen. Hoffmann wcześniej oświadczył, że jest gotów przekazać Wilno każdemu, kto jest w stanie go obronić.
– Niemcy sądzili, że umocnienie się Polaków w Wilnie może zakłócić możliwość kontrolowania własnych linii komunikacyjnych. Niemców interesowało zwłaszcza połączenie z Grodnem, którego nie zamierzali opuszczać. 4 grudnia Niemcy dokonali rewizji w sztabie Samoobrony. Szukali broni. W ostatnim dniu grudnia gen. Władysław Wejtko [szef Samoobrony – przyp. red.] telegrafował do Piłsudskiego: „Czuję się bezsilny, ponieważ Niemcy w formie kategorycznej odmówili przekazania broni”. Poza tym Niemcy nie zgodzili się przepuścić regularnych oddziałów Wojska Polskiego przez kontrolowaną linię Grodno–Białystok – podkreśla Balkelis.
Ostatecznie próbę obrony miasta podjęła tylko strona polska. Nie miała jednak szans w walce z regularnymi oddziałami Armii Czerwonej. 4 stycznia 1919 r. bolszewicy opanowali Wilno. Powołali Litewsko-Białoruską Republikę Sowiecką.
– 31 grudnia 1918 r. Samoobrona postanowiła działać samodzielnie i dokonała szturmu na ratusz. Na mieście między Polakami a Niemcami dochodziło do walk. Niemcy poinformowali, że zabili pięciu Polaków, natomiast ze strony niemieckiej zostało rannych pięciu żołnierzy. Polakom udało się rozbroić kilka niemieckich patroli i zmusić ich do wycofania się z centrum miasta w stronę dworca. Widzimy, że ostatecznie konflikt polsko-niemiecki zniweczył plany dotyczące powołania wspólnego frontu przeciw nacierającej Armii Czerwonej – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” historyk.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 45 (128) 08-14/11/2025

