Powodzie zatopiły w ciągu ostatnich dni praktycznie całą środkową i północno-wschodnią część naszego kraju.
Najgorsza sytuacja utrzymuje się w Kownie i rejonie kowieńskim, ponieważ te miejsca położone są nad brzegami trzech rzek: Niemna, Wilii i Niewiaży. W rejonie wileńskim oraz solecznickim, zdaniem ratowników, większego zagrożenia powodziowego nie ma. Natomiast w Wilnie, w dzielnicy Nowa Wilejka wezbrała rzeka Wilenka, na skutek czego został podtopiony prawie stumetrowy odcinek ulicy Kojelavičiaus.
— Z powodu wiosennych roztopów najbardziej skomplikowana sytuacja jest w poniewieskim rejonie. Woda podtapia domy i budynki gospodarcze. Nasi pracownicy dokładają wszelkich starań, aby ratować przed powodzią mienie i zdrowie tych ludzi, którym zagraża powódź — powiedział „Kurierowi” Donatas Gurevičius, p. o. kierownika biura prasowego litewskiego Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa. Mimo iż powódź coraz bardziej daje się we znaki mieszkańcom naszego kraju, strażacy i ratownicy jeszcze nie korzystali z amfibii specjalnie przygotowywanych do misji ratunkowych podczas powodzi.
Jak wynika z informacji Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa, powodzie w naszym kraju ogarnęły w ciągu minionych dni praktycznie całą środkową i północno-wschodnią część kraju. Z okolic Kowna ewakuowano około 70 osób. W miejscowości Joniškės na północy kraju około 20 bloków mieszkalnych zostało pozbawionych na dłuższy okres ogrzewania i gorącej wody. Co prawda, jak nas zapewnił Gurevičius, przedstawiciel Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa, ogrzewanie i dopływ gorącej wody do mieszkalnych bloków w Joniškės już wznowiono. Najgorsza sytuacja utrzymywała się we wsiach Kleboniškiai i Radikiai. Tam woda w Wilii wezbrała do 6-7 metrów. Ratownicy i strażacy pełnili w tych wsiach dyżury, aby w razie zagrożenia przystąpić do akcji ratowniczej. Władze zapewniają, że sytuację na rzekach monitoruje specjalnie powołana komisja. Nie wyklucza się możliwości wysadzania w powietrze zatorów lodowych, ponieważ to właśnie one przy silnie zalodzonych rzekach powodują zagrożenie powodziowe. Na Litwie metodę wysadzania w powietrze zatorów lodowych po raz ostatni wykorzystano w roku 1996.
— W Wilnie zagrożenia powodziowego raczej nie ma, ale i tak czynimy wszystko, co w naszej mocy, aby w razie czego odpowiednio zareagować. Co prawda, niestety, nie zawsze jesteśmy w stanie zapobiec wszystkim ciosom żywiołu — powiedział „Kurierowi”Antanas Mikalauskas, zastępca dyrektora departamentu usług komunalnych ze stołecznego samorządu.
Na razie żywioł, który rozpętał się w rejonie poniewieskim oraz w okolicach Kowna — Wilno prawie oszczędził.
Rzeka Wilenka, wychodząc z brzegów w nocy z poniedziałku na wtorek na skutek zablokowania tamy przez krę lodową i bryły zmarzniętej ziemi, podtopiła na szczęście tylko stumetrowy odcinek ulicy Kojelavičiaus w Nowej Wilejce. Spowodowało to jednak zagrożenie dla pobliskiego schroniska dla bezdomnych.
Ostatni raz wielka powódź, zatapiając centrum miasta i podziemia katedry, przetoczyła się przez Wilno w roku 1931.