Nowe zasady wypisywania recept miały przyczynić się do zmniejszenia cen leków, a najważniejsze, zapobiec lekarzom czerpania korzyści ze współpracy z producentami leków. W rezultacie — lekarze podczas konsultacji pacjenta powinni udawać głuchoniemych, a pacjenci z kolei, samodzielnie wybierać sobie lek.
— Według zasad wypisywania recept, które w życie weszły w czerwcu, w recepcie nie mogę wskazać konkretnego leku, jedynie nazwę chemiczną. Pacjent sam w aptece z podanej listy powinien wybrać, jego zdaniem, odpowiedni lek. Co żałosne, że pacjent wybiera lek według swojej kieszeni, która dzisiaj zazwyczaj jest pusta! Nie rozumiem, jak można taką odpowiedzialność narzucać na pacjenta? Wkrótce pacjent będzie też sam stawiał sobie diagnozę? — retorycznie pyta lekarz rodzinny, który życzył sobie pozostać anonimowym.
Po czym wyjaśnia, że ceny leków o tej samej substancji aktywnej, różnych producentów różnią się do kilku razy. Jak powiedział, najdroższe są leki oryginalne, a najtańsze — „kopiowane“ czyli generyczne.
— Dla zarejestrowania leków generycznych są stosowane o wiele mniejsze wymagania. Rejestrując te leki nie wymaga się praktycznego sprawdzenia ich działania. Wyniki wielu badań wskazują, że używając leków o tej samej substancji aktywnej, które są różnych producentów, często występuje różne działanie leku — wyjaśnia nam rozmówczyni.
Zapytana, czy jej pacjenci mieli dotąd problemy zdrowotne po zażyciu leków samodzielnie wybranych, odpowiedziała, że nie, ponieważ „nie udaje głuchoniemego, kiedy pacjent prosi o radę”.
Badania socjologiczne wskazują, że większość mieszkańców kraju jest zadowolona z nowych zasad, jednak nie osoby starsze, na których ciąży odpowiedzialność wybrania leku, nawet tego najtańszego.
— Około 10 minut stałem w kolejce i teraz spóźnię się na autobus! Wypisała lekarka leki od nadciśnienia, których nigdy nie używałem. Myślałem, że podam receptę, aptekarka poda leki, zapłacę i na tym skończy się. A teraz muszę z listy leków wybrać dla mnie pasujące! Jezu Święty! A skąd ja mam teraz wiedzieć, jakie mi pasują?! Czym te najtańsze różnią się od tych nieco droższych? Po co te zmiany?! — zasypując pytaniami aptekarkę oburza się 68-letni Kazimierz z rejonu wileńskiego.
Pan Kazimierz jest jednym z 44 proc. mieszkańców kraju, którzy twierdzą, że trudno jest im dostosować się do nowych zasad i wątpią w swoją kompetentność wybrania odpowiedniego leku. Przeprowadzone badania przez spółkę badań opinii publicznej „Spinter tyrimai“ wskazują, że właśnie większa część niezadowolonych z nowych zasad wypisywania recept stanowią osoby w wieku emerytalnym.
Mniejsze upominki lub większe łapówki, finansowanie szkoleń lub konferencji — na tym nieraz polegała współpraca producentów leków i lekarzy, którzy pacjentom przepisywali właśnie ich leki. Władze kraju po większych czy mniejszych dyskusjach „odnaleźli lek“ na korupcję lekarzy. Od czerwca roku bieżącego lekarz wypisując receptę powinien wskazać jedynie chemiczną nazwę leku. W żadnym wypadku nie może doradzić pacjentowi, jaki konkretny lek i czyjej produkcji ma kupić.
Przedstawiciele Ministerstwa Ochrony Zdrowia twierdzą, że nowe zasady pomogą w walce z korupcją lekarzy. Oprócz tego, przyczynią się do zwiększenia się konkurencji producentów leków. Jednak jak to się nieraz zdarza — „myśląc o pacjentach zapomnieli o pacjentach“.
W rozmowie z „Kurierem“ Liutauras Labanauskas, prezes Litewskiego Stowarzyszenia Lekarzy (LSL) stwierdził, że leki są narzędziem pracy lekarza i tylko on może dobrać pacjentowi odpowiedni lek.
— Nasuwa się wtedy pytanie: „Kto poniesie odpowiedzialność za konsekwencje, jeżeli pacjent kupi lek, który, bez odpowiedniej oceny stanu choroby pacjenta, zasugeruje aptekarz?”. Aptekarz jest jedynie sprzedawcą, który jest zainteresowany sprzedażą najdroższego leku. Ustawy nie przewidują jego odpowiedzialności. I chociaż minister ochrony zdrowia deklaruje, że dla niego najważniejsi są pacjenci i ich interesy, jesteśmy pewni, że nowe zasady są idealnym gruntem dla korupcji — oburzał się Labanauskas.
Prezes LSL komentując słowa ministra ochrony zdrowia Raimondasa Šukysa, który powiedział, że celem nowego systemu wypisywania recept jest walka z korupcją lekarzy, był wyjątkowo krytyczny.
— Bzdura! Prosiliśmy, aby wyjaśniono nam, co mają znaczyć słowa ministra, że rzekomo teraz „lekarze nie będą zainteresowani dochodami producentów leków”, jednak wyjaśnień nie otrzymaliśmy. O jakich interesach mowa? — pytał rozmówca.
Jak powiedział, wprowadzony system jedynie sprawił, że o 30 proc. zwiększyła się sprzedaż najtańszych leków. Farmaceuci zauważyli, że ok. 80 proc. klientów wybiera ten sam lek, który wcześniej kupowali. Jednak ci, którzy postanawiają zmienić, wybierają oczywiście tańszy lek. Jak informują, są to przede wszystkim leki nie najlepszej jakości producentów hinduskich czy bułgarskich.