Sejm w czwartek zatwierdził poprawki do Ustawy Emerytalnej, na mocy której wiek emerytalny na Litwie wydłuża się do 65 lat dla kobiet i mężczyzn. Obecnie wiek emerytalny dla kobiet wynosi 60 lat i 62,5 dla mężczyzn.
Ustawa zakłada, że wiek emerytalny będzie wydłużany stopniowo w ciągu kilku lat. Zaczynając od 1 stycznia 2012 roku, kobiety będą co roku pracowały na emeryturę o 4 miesiące dłużej, mężczyźni zaś będą musieli pozostawać w pracy 2 miesiące dłużej.
Jak ustaliliśmy, zdanie emerytów w tej sprawie jest podzielone.
— Jest to bezczelność władz, które ślepo realizują przyjęte zobowiązania przed Unią Europejską i wcale nie zwracają uwagi na specyfikę naszego kraju i naszej gospodarki — mówi nam Grasilda Makarevičienė, prezes Litewskiego Zrzeszenia Osób Starszych, która obecnie przewodzi też konsultacyjnej Radzie Emerytów przy Ministerstwie Opieki Socjalnej i Pracy. Grasilda Makarevičienė przyznaje jednak, że wiek emerytalny musi być wydłużony, ale proces ten musi uwzględniać realne możliwości państwa oraz stan jego gospodarki.
— To należałoby robić, gdy poprawi się stan naszej gospodarki, gdy spadnie bezrobocie, a nie w tej chwili — mówi nam Makarevičienė. Uważa ona, że czwartkowa decyzja Sejmu, zamiast polepszyć sytuację gospodarczą, demograficzną, a w szczególności zakładu ubezpieczeń socjalnych, tę sytuację jeszcze pogorszy.
— W sytuacji, gdy młodzi i wykształceni ludzie nie mogą znaleźć dziś zatrudnienia, rząd wydłuża wiek emerytalny. To prowadzi do wzrostu bezrobocia — uważa prezes Litewskiego Zrzeszenia Osób Starszych. A to, jej zdaniem, zwiększy wydatki socjalne z budżetu państwa oraz zmusi więcej osób do emigracji.
— Dyskutowaliśmy te sprawy na Radzie Emerytów, lecz rząd pozostał głuchy wobec naszych argumentów, bo chce przypodobać się Unii i zamiast negocjować zmiany, ślepo wykonuje unijne wymogi — tłumaczy Makarevičienė.
Faktycznie, Unia Europejska od kilku lat prowadzi aktywne konsultacje w kierunku wydłużenia wieku emerytalnego w krajach członkowskich. Dziś unijna średnia wynosi około 62 lat. Docelowo przeciętny wiek emerytalny ma w ciągu najbliższej dekady wzrosnąć do 65 lat zarówno dla mężczyzn, jak też kobiet. Prowadzące w tym kierunku decyzje rządów krajów członkowskich są jednak ostrożne i długoterminowe. Nawet tak bogate kraje, jak Wielka Brytania czy Austria zakładają stopniowe zwiększanie wieku odpowiednio do 2020 i 2033 roku. Podobna sytuacja jest we Włoszech. We Francji zaś, decyzji o wydłużeniu wieku emerytalnego tylko o dwa lata wobec obecnych 60 lat, towarzyszyły duże protesty i demonstracje związkowców, które sparaliżowały kraj.
Tymczasem na Litwie, bez większych protestów, wiek emerytalny osiągnie 65 lat już za siedem lat. Taką decyzję Sejm przyjął w czwartek bez większych dyskusji. Za nowelizacją do Ustawy Emerytalnej głosowało 60 posłów, przeciwko niej 42, a 12 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu.
— Widocznie nie było innego wyjścia, a czy dobra ta decyzja, czy zła, to okaże się, jak będzie realizowana — mówi nam Petras Ruzgus, prezes Litewskiego Związku Emerytów „Bočiai”. Jego zdaniem, aczkolwiek czwartkowaa decyzja Sejmu nie polepsza sytuacji emerytów, jest ona konieczna dla ich perspektywy, bo jak mówi Ruzgus, daje ludziom możliwość zarobić na większe emerytury, które na Litwie są obecnie jedne z najniższych w krajach UE.
Tymczasem Grasilda Makarevičienė z Litewskiego Zrzeszenia Osób Starszych uważa, że usprawiedliwianie krzywdzącej emerytów decyzji rzekomą troską o samych emerytów — jest żenujące.
— Gdyby władze rzeczywiście kierowałyby się troską o starszych ludzi, to nie odbierałyby emerytur od pracujących emerytów — mówi nam Makarevičienė i zauważa też, że „troszcząc się” o emerytów, władze jednak nie zdecydowały się na przywrócenie emerytur sprzed kryzysu, odkładając tę decyzję na rok przyszły, natomiast nowelę wydłużającą wiek emerytalny zatwierdzono w trybie pilnym i bez wsłuchania się w argumenty samych emerytów.
— Chociaż jeszcze mówimy do siebie, że przeżyliśmy wojnę i okupację, odbudowaliśmy kraj z ruin, więc przeżyjemy i to, ale coraz bardziej tracimy nadzieję, że przeżyjemy. Większość naszych członków organizacji otrzymuje podstawową emeryturę, często też minimalną, a to oznacza, że żyją na granicy ubóstwa, bo z tych pieniędzy żyć się nie da — mówi Makarevičienė. I proponuje, żeby władze poczynając od prezydent po szeregowego urzędnika, spróbowały co najmniej trzy miesiące żyć za minimalne wynagrodzenie.
— Być może wtedy zrozumieliby, jak żyją ludzie – mówi emerytka.
SYSTEM EMERYTALNY W UE
W 2005 roku państwa UE powzięły zamiar podniesienia wieku emerytalnego do 65 lat. W swojej strategii gospodarczej do 2020 r., Unia zakłada, że 75 proc. obywateli pomiędzy 18. a 65. rokiem życia będzie zawodowo czynna. W 2008 r. w UE na każdą osobę powyżej 65 roku życia przypadały cztery osoby w wieku produkcyjnym (15-64 lata). Do 2060 r. stosunek ten zmieni się na dwa do jednego. Niedawny kryzys finansowy i gospodarczy jeszcze pogorszył i pogłębił skutki tych trendów demograficznych. KE prognozuje, że jeśli członkowie Unii nie zmienią swoich systemów emerytalnych, to w ciągu nadchodzących 50 lat koszty emerytur urosną do ponad 20 proc. PKB.
W 2025 r. 40 proc. mieszkańców UE przekroczy 65. rok życia (dziś tylko 23 proc.).
Z krajów europejskich tylko w Danii, Finlandii, Islandii i Norwegii — wiek emerytalny przekracza 65 lat. W Danii i Finlandii wiek emerytalny ma więc ulec obniżeniu.