Ludzie mówią, że dzieli się nie ten, kto jest bogaty, a ten, kto ma czułe serce. Dowodem tego był tradycyjny świąteczny wieczór „Kolęda Serc”, który się odbył w niedzielę w wileńskim Domu Kultury Polskiej.
Wypełniona po brzegi sala z trudem mogła zmieścić wszystkich, którzy przybyli nie tylko po to, by posłuchać kolęd w doskonałym wykonaniu zespołu „Stella Spei” ale też po to, by w miarę możliwości pomóc tym, kto tego tak bardzo potrzebuje. A na taką pomoc tym razem oczekiwało pięć osób chorych na białaczkę, w tym czwórka dzieci w wieku od dwóch do czterech lat.
„Czasami narzekamy, że jesteśmy nieczuli, że nie zauważamy cudzej biedy — mówi wieloletnia organizatorka i inicjatorka tej akcji Ilona Jurewicz. — Tymczasem nie mogę się nacieszyć, że ta tradycyjna akcja świąteczna, w tym roku organizowana po raz szósty, z roku na rok znajduje coraz więcej sponsorów jak też darczyńców prywatnych”.
„Rok temu zebraliśmy blisko 13 tys. litów. A w tym roku suma ta jest o wiele większa” — mówi Jurewicz.
Wielu ludzi, którzy w tym dniu przyszli do Domu Kultury Polskiej, doskonale znało historie rodzin, jakie za chwilę stanęły na scenie. Historie osób, którym był poświęcony koncert. Każda z nich jest tak wzruszająca, że na pewno nie pozostawiła nikogo obojętnym na tej sali. Nic więc dziwnego, że wędrujące po sali skarbonki były coraz cięższe. Nie tylko o ten przysłowiowy wdowi grosik, ale i o banknot o całkiem pokaźnym nominale.
Bo jak nie współczuć dwuletniej Agatce Swatkowskiej, zamieszkałej we wsi Marynówka (gmina rudomińska) w rejonie wileńskim. Leukemię Agatce zdiagnozowano, kiedy miała nieco ponad roczek. Po każdej chemii u Agatki pojawia się owrzodzenie jamy ustnej i innych części ciała, co sprawia dla dziecka kolejne cierpienia. Niestety, dodatkowe leki, maści, witaminy, a nawet pieluchy nie są rekompensowane i rodzina musi sobie radzić sama. A ma przecież jeszcze ośmiomiesięczną córeczkę Ewę…
Rówieśnikiem Agatki jest też Armand Babicz zamieszkały w Rudominie. Leukemia u Armanda jest dopiero na etapie początkowym. Początkowo planowano przeszczep szpiku kostnego, zrodziła się jednak nadzieja, że chorobę uda się pokonać dzięki wzmocnionemu kursowi chemioterapii.
O rok starszy jest wilnianin Artur Andrijewskij, któremu leukemię zdiagnozowano przed rokiem. Leczenie ma trwać jeszcze półtora roku i potrzebna jest też rehabilitacja, ponieważ po chemioterapii powstał problem z poruszaniem się. Również po każdej chemioterapii pojawiają się rany na ustach oraz na innych częściach ciała, z tego powodu Artur dodatkowo cierpi. Niestety, koszty pobytu w szpitalu, ciągłe kupowanie dodatkowych leków i witamin oraz kurs rehabilitacji obciąża rodzinę sporymi wydatkami.
Czteroletni Łukasz Pietrik z Grygajć (rejon wileński) od sierpnia 2008 roku jest między domem a szpitalem, albowiem zdiagnozowano u niego ostrą białaczkę limfoblastyczną. Leczenie polega na stosowaniu chemioterapii co kilka tygodni lub miesięcy przez okres 2 lat. Wszystko to Łukasz pokonuje za każdym razem. Jest bardzo aktywnym i energicznym chłopakiem, łatwo nawiązuje kontakt z otoczeniem, ale najtrudniej przeżywa rezygnację z uczęszczania do swego przedszkola, ponieważ ma mocno osłabioną odporność na różnego rodzaju infekcje i wirusy.
Choroba zaskoczyła czterdziestoletnią Halinę Parwicką z Wojdat w październiku 2010 roku, kiedy to nagle odczuła bóle w jamie brzusznej. Odbyła wielokrotne badania, które nie przyniosły między innymi żadnego wyniku, dopiero w klinice prywatnej stwierdzono podejrzenie choroby krwi. Po badaniach w Santoryszkach usłyszała diagnozę — ostra leukemia. Przeżyła 5 kursów chemioterapii. Niestety okazało się, że choroba nie ustąpiła i konieczna jest transplantacja szpiku kostnego. Halina jest mamą 9–letniej córeczki i 5–letniego synka. Potrzebuje poważnej medycznej rehabilitacji.
A przecież każdy opisany przypadek — to też spore nakłady finansowe. Leczenie wymaga pieniędzy. Dlatego taka akcja jak wymieniona powyżej — to szansa na życie. Niezmiernie przyjemnie jest odnotować, że było sporo sponsorów, prywatnych darczyńców. A mówiąc o sponsorach należy powiedzieć, że Wydział Konsularny Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w w Wilnie dał na akcję 5 000, Samorząd Rejonu Wileńskiego — 4 000, Związek Polaków na Litwie — 1 500, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie — 1 000 litów.
Zebrane pieniądze — 29 707 Lt 75 ct — zostaną przyznane na rehabilitację oraz leki i witaminy dla chorych.
Świąteczny wieczór „Kolęda Serc”, upiększył zespół „Stella Spei”, który zaprezentował kolędy.
Kilka słów o zespole. Początkowo od 1999-2000 roku — młodzież śpiewała przy wileńskim kościele bł. Jerzego Matulewicza. Nazwa „Stella Spei” (co w tłumaczeniu oznacza „Gwiazda Nadziei”) zrodziła się w kwietniu 2004 roku. I jak sugeruje nazwa, zespół niesie światło i radość do serc wszystkich, kogo spotyka na swej drodze. Świeci tak jasno, aby głos Pana usłyszeli ci, którzy już stracili nadzieję.
Rokrocznie więc bierze udział w „Kolędzie Serc”.
Podczas wieczoru wystąpiła także piosenkarka Katarzyna Niemyćko z niektórymi członkami „Kasztanowego Chóru Wileńszczyzny”, którzy także w ten dzień świąteczny — uroczystość Trzech Króli — zaprezentowali kolędy.
Według słów organizatorki Ilony Jurewicz, akcja przeszła nawet najśmielsze oczekiwania.
Zresztą nie mogło być inaczej, jeżeli każdy w miarę sił starał się przyczynić do jej popularności.
Między innymi w niedzielę w wileńskim kościele pw. św. św. Filipa i Jakuba podczas Mszy świętej ogłoszona była również zbiórka na ten cel. Zebrano 1 060 litów.