Nie mógł żyć bez poezji, chociaż później wyznał w swym życiorysie: „Za każdym moim utworem stoi ciężka praca nad słowem. Cierpliwość. Ustawiczne poszukiwanie piękna. I tylko taką widzę moją Poezję. Malowanie słowami dużego, kolorowego życia”.
I to się Sławkowi Worotyńskiemu udało. Dzięki wielkiemu talentowi zdążył tak dużo w swych wierszach powiedzieć i pokazać. Natomiast jego życie okazało się krótkie. Odszedł w 42. roku życia. Z własnej woli. Złamana gałązka bzu, nad którą zachwycał się w swym wierszu, stała się poniekąd symbolem jego śmierci.
Gdyby Sławomir żył, miałby dzisiaj 70 lat. Urodził się 20 stycznia 1942 roku w Nowej Wilejce. Ukończył tam polską szkołę średnią nr 26, dzisiaj noszącą imię Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Dotychczas nieopodal kościoła św. Kazimierza stoi drewniany dom rodzinny Worotyńskich. Mieszka w nim starsza siostra poety, Alicja Worotyńska, nauczycielka historii w polskich szkołach podwileńskich, strażniczka rodzinnej tradycji i pamięci o Sławku. Zrozumiałe, że jej życzeniem było, aby jego jubileusz nie minął w Wilnie bez echa. Dlatego też w sobotę, 21 stycznia w wileńskim Domu Kultury Polskiej w sali nr 305 odbędzie się impreza poświęcona pamięci tego znakomitego poety wileńskiego. Początek o godz.14.00. Wstęp wolny.
— Wiem, że przyjdą jego przyjaciele, znani dziś poeci wileńscy, z którymi uczęszczał do kółka literackiego przy redakcji „Czerwonego Sztandaru”. Wspomnimy Sławka, porozmawiamy o nim. Zapraszam wszystkich, kto interesuje się poezją. Cieszę się, że Zbyszek Maciejewski i jego żona Jolanta zgodzili się wykonać pieśni na słowa Sławomira. Również młodzi poeci zgromadzeni w Awangardzie Wileńskiej pod egidą Marzeny Mackojć, pięknie recytujący poezję Sławka, zawitają na tę kameralną jubileuszową imprezę — powiedziała „Kurierowi” Alicja Worotyńska. Dodała też, że można będzie jeszcze nabyć zbiorek poezji Sławomira „Złamana gałązka bzu”, wydany w Wilnie w 2005 r. staraniem Alicji. Warto wiedzieć, że pierwszy po śmierci tomik poezji Worotyńskiego pt. „Kontrasty i analogie”, wydany w 1990 r., przygotował do druku Henryk Mażul, przyjaciel Worotyńskiego. Wówczas wzbudził ten tomik wielki zachwyt, bo też po raz pierwszy tak szeroko została odsłonięta poetycka panorama już nieżyjącego twórcy. Bardzo szybko „Kontrasty i analogie” znikły z półek księgarskich.
W swoim czasie Wioleta, córka Sławomira, opowiedziała autorce tych słów swój jedyny po śmierci ojca sen o nim:
— Wszedł do naszego domu i mówi: „Pokaż, Wioleto, swoje dzieci. Bardzo chcę je poznać”. Powtarzał głośno za mną ich imiona — Eryka, Tomek, Julia, Diana. Uśmiechnął się i wyszedł. Tak samo cicho, jak wszedł. Nazajutrz miałam wrażenie, że jest tu gdzieś obok. Tak, jakby nie wyjeżdżał z Wilna — wspominała moja rozmówczyni. Po wielu latach tak się stało, że zrządzeniem losu Wioleta wyjechała z Wilna. Wyszła za mąż za Norwega i prawie od pięciu lat mieszka w Oslo. Urodziła synka, który ma już trzy lata. Tak więc, gdyby Sławek żył, cieszyłby się piątką wnuków…