W tym tygodniu oficjalnie zaistniały dwa kolejne polityczne ugrupowania, które będą mogły uczestniczyć w tegorocznych wyborach parlamentarnych jesienią albo i wcześniej — w przypadku przedterminowych wyborów.
W poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości, po zweryfikowaniu dokumentów rejestracyjnych wpisało do rejestru partii politycznych partię „Szlak Odwagi” („Drąsos kelias”), która powstała na fundamentach społecznego protestu przeciwko oddaniu córki tzw. ojca-mściciela Drąsiusa Kedysa jej matce Laimutė Stankūnaitė. Zwykły zbieg okoliczności czy nie, ale w poniedziałek, kiedy resort sprawiedliwości podejmował decyzje w sprawie rejestracji nowej partii, w mediach pojawiła się informacja o ponownej próbie zabrania siłą córki Kedysa z domu jego siostry Neringi Venckienė, która po śmierci brata opiekuje się jego dzieckiem.
„Szlak Odwagi” na szlaku do sejmu
Założycielski zjazd tej partii, przez przeciwników często nazywanej partią „kedofilów” od nazwiska Kedysa, odbył się w styczniu ubiegłego roku. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że za zbudowaniem partii politycznej na podłożu skandalu pedofilskiego, który wybuchł w październiku 2009 roku i od tamtego czasu nie ustaje bulwersować litewskie społeczeństwo, stoi najbliższa rodzina zmarłego w kwietniu 2010 roku w niewyjaśnionych okolicznościach Drąsiusa Kedysa: jego matka chrzestna Audronė Skučienė, jej syn Tadas Skučas i właśnie Neringa Venckienė, sędzina Sądu Okręgowego w Kownie. Tymczasem prezesem partii został (zawieszony w obowiązkach duszpasterskich) ksiądz Jonas Varkala. Siostra Kedysa — Neringa Venckienė — w rozmowie z „Kurierem” nie wykluczyła, że może zamienić fotel sędziowski na fotel sejmowy. Tym bardziej że — jak zaznaczyła Venckienė — jeszcze przed powołaniem partii „Szlak Odwagi” różne ugrupowania polityczne zabiegały o jej względy w perspektywie wyborów parlamentarnych.
— Nie zainteresowały mnie ich propozycje, a teraz, jeśli zdecyduję się na udział w wyborach, to mam partię, z której listy mogłabym startować — mówi Venckienė.
„Szlak Odwagi” deklaruje walkę z systemem oligarchicznym, który w opinii tej partii, zdominował życie polityczne Litwy. Partia zapowiada walkę nie tylko z domniemanym „klanem pedofilów”, ale też zwalczanie innych klanów — oligarchów, bankowców i skorumpowanych urzędników oraz ustanowienie na Litwie „państwa prawa”.
Egzotyczne połączenie
W poniedziałek na scenie politycznej pojawiło się też inne ugrupowanie, a raczej zjednoczenie kilku partii „kanapowych” — „Za Litwę na Litwie” (Už Lietuvą Lietuvoje). Za tym, co najmniej dziwacznym hasłem, kryje się nie mniej egzotyczne połączenie trzech partii — skrajnej prawicy, skrajnej lewicy i ugrupowania deklarującego się jako centrum — Związek Narodowców, Litewski Związek Socjaldemokratów i Partia Centrum. Liderzy tych partii — Gintaras Songaila, Arvydas Akstinavičius i Eugenijus Skrupskelis w poniedziałek podpisali deklarację współpracy.
Jak poinformowali, deklaracja nie przewiduje zjednoczenia się tych partii, lecz ich ścisłą współpracę. Również podczas zbliżających się wyborów parlamentarnych. Z wcześniejszych wypowiedzi polityków wynika, że współpraca ta nie zakłada jednak formowania koalicji wyborczej, co podnosiłoby tym partiom próg wyborczy. Prawdopodobną więc formą tej współpracy będzie wspólna lista kandydatów oraz wspólni kandydaci w okręgach jednomandatowych. Projekt ten przez krytyków określany jest, jako zjednoczenie eurosceptyków. Liderzy „Za Litwę na Litwie” nie unikają też antypolskiej retoryki i hołdują hasłu litewskich nacjonalistów „Litwa dla Litwinów”, z którymi niedawno paradowali wspólnie podczas marszu nacjonalistów Aleją Giedymina.
Przypominamy też, że udział w wyborach parlamentarnych zapowiada kolejne nowe ugrupowanie — „Partia Ludzi Litwy” (Lietuvos žmonių partija), którą założył litewski oligarcha rosyjskiego pochodzenia Vladimiras Romanovas. Zjazd założycielski tej partii odbył się 12 lutego. Teraz Romanovas czeka na wpisanie jego ugrupowania do rejestru partii.