Władze miasta Wilna wczoraj zdecydowały się co do formy i cen biletów komunikacji miejskiej. Co prawda, mogą one zmienić się w zależności od decyzji Sejmu w sprawie ulgi Podatku od Wartości Dodanej (VAT) na transport publiczny.
Jak już planowano, bilety jednorazowe zamienią bilety czasowe na 30 i 60 minut. Będą one ważne zarówno w autobusach jak też w trolejbusach. Jeżeli limit czasowy nie zostanie wyczerpany, pasażerom już nie będzie potrzeby kasować nowego biletu przy każdej kolejnej przesiadce.
Po wdrożeniu systemu elektronicznego biletu, 30-minutowy bilet w kioskach ma kosztować 2,5 litów, a 60-minutowy — 3,5. Kupując u kierowcy będzie on o 50 ct droższy. Bilet na 1 dzień ma kosztować 13 Lt, na 3 dni — 23 Lt, a na 10 — 46 Lt. Zamiast tradycyjnego biletu miesięcznego zostanie wprowadzony 30-dniowy. Będzie ważny w ciągu 30 dni kalendarzowych, a nie odpowiedniego miesiąca.
— Nie wolno kategorycznie twierdzić, że bilety zdrożeją. Na przykład 30-dniowy bilet elektroniczny na przejazd trolejbusami i autobusami będzie kosztował 110 litów — tyle samo co obecny bilet miesięczny na całą komunikację miejską — w rozmowie z „Kurierem” powiedział wicemer Wilna Romas Adomavičius.
W całej stolicy bilet elektroniczny będzie działał od 15 sierpnia. A od stycznia następnego roku ma on zupełnie zamienić bilety papierowe.
— Także planujemy, że po pewnym czasie już nie będzie można nabyć biletu w środkach transportu miejskiego. Pasażerom to zawsze obchodzi się drożej niż kupując w kioskach, a kierowca zamiast wykonywania swojej bezpośredniej pracy, powinien zajmować się drugorzędną — mówił Romas Adomavičius.
Wicemer zaznaczył, że jeżeli Sejm zdecyduje się przywrócić ulgi VAT na transport publiczny, ceny biletów zmienią się.
— Przewidzieliśmy oba warianty cen biletów. Jeżeli zostanie uchwalona ulgowa 9-procentowa stawka VAT, bilety dla mieszkańców będą kosztować taniej o 10 proc. — powiedział Adomavičius. — Mam nadzieję, że Sejm zrozumie, że ulgowy podatek na transport będzie korzystny dla wszystkich, a nie zaszkodzi, jak tego obawiają się posłowie.
Nie mniej niż mieszkańcy przywróceniem ulg VAT są zainteresowani sami pracownicy transportu publicznego. Zlikwidowanie w 2009 roku ulgowej stawki VAT przedsiębiorstwom transportu publicznego rocznie kosztuje około 80 mln litów.
„Większość spółek po prostu nie jest w stanie wpłacić do budżetu zbyt wysokiego podatku. Politycy niezbyt orientują się w sytuacji gospodarczej, a skutkiem tego są bankrutujące firmy” — powiedział Jonas Petraška, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników Transportu.
Właśnie dzisiaj w Sejmie będzie omawiany projekt uzupełnienia ustawy o VAT. Z tej okazji przedstawiciele pracowników transportu publicznego mają pikietować, aby zwrócić uwagę władz na swoje problemy.
„Jeżeli pikieta nie pomoże, rozważamy możliwość strajku w stolicy w najbliższym czasie” — stwierdził Jonas Petraška.