Rozmowa z ks. prałatem Wacławem Wołodkowiczem, z Wileńskiego Seminarium Duchownego im. św. Józefa
Przed 20 laty Kościół opracował nowy Katechizm, bo zmieniło się życie i należało ludziom szerzej, stosownie do istniejących realiów, podać też prawdy wiary. Za tym też idzie, że ludzie potrzebują nowego rachunku sumienia. Czy mamy coś w tej dziedzinie nowego?
Czytaj więcej: Środa Popielcowa: rozpoczął się Wielki Post
Oczywiście. Kościół ma wiele nowych opracowanych rachunków sumienia dla różnych warstw społecznych i religijnych. Każdy zainteresowany o tym może w swojej parafii otrzymać informacje, gdzie taki „Rachunek sumienia” nabyć. Poza tym, każdy dobry chrześcijanin z pewnością sam też może wyczuć, jakie nowe grzechy popełnia.
Bez względu na to, mniej lub bardziej nowoczesny rachunek sumienia, definicja grzechu była, jest i będzie zawsze ta sama: wszystko, cokolwiek obraża Boga, cokolwiek Mu się nie podoba w naszym zachowaniu, było, jest i będzie grzechem.
Ksiądz od wielu lat słucha spowiedzi osób świeckich, kleryków, kapłanów, sióstr zakonnych, słynie jako dobry spowiednik. Czy jakoś zmieniła się treść spowiedzi, z czego się ludzie dziś spowiadają?
Z wielu różnych rzeczy ludzie się spowiadają. Wszystko zależy od poziomu zrozumienia człowieka tego, czym jest grzech i czym jest spowiedź (czyli od poziomu rozumienia religii) oraz wrażliwości sumienia człowieka. Są tacy, którzy uważają, że jeśli „nie ukradłem i nie zabiłem”, to cała reszta jest w porządku. Tymczasem nie ma nic bardziej błędnego. Dlatego myślę, że należy przynajmniej pokrótce to wyjaśnić. Zacznijmy od tego, że Bóg wszystko widzi, dlatego spowiedź powinna być szczera. Jej warunkami są: dobry rachunek sumienia, żal za grzechy, postanowienie poprawy, szczera spowiedź i zadośćuczynienie.
Nie stawiałbym też pytania, z czego się ludzie spowiadają, ale z czego raczej się nie spowiadają, a powinni. A ponieważ mamy okres Pierwszych Komunii, a rodziców też obowiązuje spowiedź, dlatego to właśnie dla nich pewne rzeczy warto przypomnieć.
Zacznijmy może od tego, jak często powinniśmy się spowiadać, czy istnieją w tej kwestii jakieś zalecenia Kościoła?
Katechizm nakazuje przynajmniej raz do roku koło Wielkanocy przystępować do spowiedzi, ale to jest minimalne minimum. Wszystko zależy od samego człowieka i jego poczucia wewnętrznej potrzeby. Od jego wyboru, co mu jest ważniejsze: kariera, pieniądze, czy szczęśliwe życie z Bogiem w raju. Dlatego tu należy pamiętać o jednej bardzo istotnej sprawie, a mianowicie, że życie duchowe niczym nie różni się od życia cielesnego. Jeśli chcemy być fizycznie zdrowi i sprawni, powinniśmy o to dbać: odpowiedni tryb życia, stałe podtrzymywanie naszego organizmu poprzez zdrowe jedzenie, zażywanie ruchu, świeżego powietrza itp.
Podobnie jest z życiem duchowym. Jeśli chcemy mieć spokój w sercu, powinniśmy stale o to dbać. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli w naszym życiu będzie na pierwszym miejscu Bóg, wtedy wszystko inne będzie też na swoim miejscu. Gdyby tak było, musimy więc Pana Boga postawić na pierwszym miejscu. A skoro na pierwszym miejscu, a więc to Jemu powinniśmy udzielać najwięcej uwagi, Jemu (a nie ludziom) starać się podobać. Nie oznacza to wcale, że całe godziny musimy spędzać na modlitwie. Modlitwa jest bardzo ważna (poranny wieczorny pacierz), ale modlić się powinniśmy w ciągu całego dnia swoją rzetelnie wykonywaną pracą, przyzwoitą rozrywką, życzliwymi kontaktami z ludźmi itp. Modlić się, to znaczy unikać wszystkiego tego, co się Bogu nie podoba.
Jak często się spowiadać? To również nasz wybór, ale jeśli chcemy, by nasza dusza rzeczywiście była zdrowa, to spowiadajmy się co 2-3 tygodnie. Przychodzić do spowiedzi należy nie wtedy, gdy coś się złego wydarzyło. Taka spowiedź jest komercyjną spowiedzią: przychodzę, bo czegoś od Pana Boga potrzebuję. Komercyjne spowiedzi w niczym nam nie pomogą. Podczas spowiedzi należy pamiętać, że przychodzimy do samego Boga, osoby najważniejszej i mego Przyjaciela.
Przecież jeżeli tylko wtedy będziemy się spotykać ze swoim ziemskim przyjacielem, gdy potrzebujemy od niego pożyczki pieniężnej, jakiejś posługi, to taka przyjaźń szybko się skończy, bo prawdziwy przyjaciel nie zechce już nas mieć za przyjaciela. I tu warto też przypomnieć (uznają to lekarze i psycholodzy), że wiele naszych niedomagań i chorób fizycznych wywodzi się z naszej choroby duszy. Naukowo udowodniono, że człowiek wierzący, o czystym sumieniu, o wiele lepiej znosi wszelkie choroby, lżej go leczyć, szybciej dochodzi do zdrowia. Pośród ludzi autentycznie wierzących jest mniej przestępstw, nałogowców, a jeśli są nałogowcami, szybciej z tego wychodzą, co wcale nie znaczy, że nie ma wyjątków. Zawsze one były, są i będą w każdej dziedzinie.
A teraz porozmawiajmy o tym, z czego ludzie się nie spowiadają, a jednak powinni?
Niestety, nie spowiadamy się z bardzo wielu nie tylko drobniejszych, ale także bardzo istotnych, ciężkich grzechów. I daleko nie zawsze z własnej złej woli, tylko z braku poczucia co jest dobre, a co złe, z zatwardziałości sumienia, ze znieczulicy i niedostatecznej troski o czystość sumienia. W życiu codziennym często tak bardzo energicznie zabiegamy o wiele rzeczy: stanowisko, pieniądze, dobra materialne, kontakty z przyjaciółmi, którzy za chwilę mogą nas zdradzić, a tak słabo dbają o swój stan wewnętrzny, o kontakty z Bogiem, który nikogo nie zawodzi.
Jak już powiedziałem wyżej, powinniśmy się spowiadać ze wszystkiego, co się w naszym zachowaniu Bogu nie podoba. Raz są to większe sprawy i grzechy, innym razem mniejsze. Nas, spowiedników, najbardziej smucą fakty, gdy ludzie nie spowiadają się nawet z grzechów ciężkich, a wychodzą one na wierzch dopiero wtedy, gdy spowiednik dodatkowo o coś zapyta.
Do takich grzechów należy przede wszystkim bez poważnej przeszkody opuszczenie Mszy św. w niedzielę i święta. I tu należy dodać, co jest poważną przyczyną. Poważną przyczyną jest tylko choroba samego człowieka lub obowiązek posługiwania ciężko choremu. Wszystkie inne „przeszkody” (wyjazd na wycieczkę, działkę, imieniny, urodziny, czy jakiś jubileusz) nie zwalniają nas od uczestnictwa we Mszy św. Grzechem jest także tylko „odstanie” podczas Mszy św. w kościele, a nie uczestnictwo w niej.
Ciężkim grzechem jest siadanie za kierownicę po alkoholu nawet wówczas, gdy nic się nie stało. Bardzo wiele ciężkich grzechów przytrafia się ludziom biznesu. Są to oszustwa, umyślne niewypłacanie w porę swoim pracownikom zarobków, lub ich obniżanie, czyli gdy pracodawca mniej płaci niż się należy za konkretną pracę. Na te rzeczy musimy zwrócić szczególną uwagę, cierpią przez to nie tylko poszczególni ludzie, ale i gospodarka kraju. Należy też zwrócić uwagę na obmowy, nieuczciwe wykonywanie swojej pracy, stosunki z sąsiadami.
Tak, to rzeczywiście są wielkie wykroczenia zarówno przeciwko przykazaniom Bożym, jak też godności bliźniego. Ale w życiu robimy jeszcze cały szereg mniejszych lub większych świństw i świństewek, które nie tylko nie podobają się Bogu, ale godzą w bliźniego, godzą wreszcie w naszą własną moralność i własny szacunek do siebie. Czy jest tego wiele?
Bardzo wiele. Można by je wiązać nie tylko w pęczki, ale całe ogromne miotły. Jest to często nasze brzydkie zachowanie się, niestosowny ubiór do kościoła, a nawet na ulicy, przejścia na czerwonych światłach, nieuprzejmość wobec bliźnich itp. I tu raz jeszcze podkreślę, że w wielu przypadkach dzieje się tak nie dlatego, że jesteśmy tacy źli, ale nie oznacza to też, że nie ma w tym naszej winy. Dzieje się tak z powodu naszego lenistwa duchowego, dlatego że zbyt rzadko zaglądamy do naszej duszy, nie robimy wieczornego codziennego rachunku sumienia. Często nawet jeśli coś złego dostrzegamy w sobie, to zaraz usprawiedliwiamy się: przecież wielu wierzących tak postępuje i się tym nie przejmują. To prawda, ale prawdą jest także, że ja i tylko ja będę sądzony za swoje czyny, a inna osoba za swoje.
Innym duchowym i bardzo szkodliwym dla naszej duszy postępowaniem, jest zły, pobieżny i byle jaki rachunek sumienia przed spowiedzią. Tu nie wystarczy 15 minut. Rachunek sumienia przed spowiedzią należy robić dwa dni. Pierwszego dnia zastanawiamy się nad tym, co najważniejsze, drugiego raz jeszcze wszystko „przeglądamy” i okaże się, że będzie jeszcze wiele poprawek. W życiu żadna ustawa nie wychodzi w świat, jeśli nie jest dobrze przemyślana, przedyskutowana i poprawiana. Podobnie jest z rachunkiem sumienia.
Ksiądz w Wilnie słynie jako dobry spowiednik, dużo swego czasu poświęca spowiadaniu ludzi, rozmawianiu z nimi. Czy zdarzały się jakieś niezwykłe przypadki, gdy np. ktoś w nocy prosił o rozmowę lub o spowiedź. A jeśli tak, to jaki to bywa kontyngent?
Zdarzały się, a tzw. kontyngent bywał różny: od nałogowców, po osoby bardzo pobożne. Proszą o tę posługę zarówno mężczyźni, jak i kobiety, członkowie rodzin, ludzie z różnym wykształceniem i na różnych (czasem bardzo wysokich) stanowiskach.
Czytaj więcej: Rachunek sumienia i spowiedź są grzesznikowi bardzo potrzebne
Z powyższego wynika, że wszystko to jest bardzo trudne. I chyba poniekąd dlatego niektórzy mówią, że wierzą w Boga, nawet czasem się modlą, ale nie chcą być zniewoleni przez Kościół czy Boga.
Na tej ziemi wszystko jest ciężkie, życie też. Jeśli chcesz dobrze zarabiać, musisz ciężko pracować. Za darmo nikt ci nie będzie płacił. Masz jednak wybór: albo ciężko pracować i mieć dobre pieniądze, albo leżeć na kanapie i umierać z głodu. Z Bogiem jest podobnie. On nie zmusza w Niego wierzyć i wypełniać Jego przykazania. On tylko powiedział, że jeśli pójdziesz w Jego ślady, będziesz miał w niebie wraz z Nim szczęśliwe życie wieczne. Jeśli nie zechcesz za Nim iść, nic z tych rzeczy ci nie przypadnie, a pozostaną jedynie wieczne ciemności i cierpienia. A więc wybór należy do nas samych.