Największe lewicowe ugrupowanie Partia Socjaldemokratów wytypowała swego kandydata na prezydenta. W przyszłorocznych wyborach z ramienia tej partii powalczy europoseł Zigmantas Balčytis, a nie lider ugrupowania premier Algirdas Butkevičius.
Takie postanowienie lewicy eksperci oceniają jako formalny udział w wyborach, który otwiera drogę do drugiej kadencji dla obecnej prezydent Dali Grybauskaitė. Ocenę ekspertów w pewnym stopniu potwierdzą zalecenia Butkevičiusa kandydatowi jego partii. Premier powiedział, że oczekuje od kandydatów rzeczowej dyskusji programowej. Odradzał Balčytisowi krytykowania prezydent Grybauskaitė. Premier zaprzeczył też informacjom o rzekomo trudnej współpracy z obecną prezydent.
We wtorek, 3 grudnia, Butkevičius zapewniał, że jego współpraca z prezydent układa się bardzo dobrze i nigdy nie doznał ze strony prezydent jakichkolwiek utrudnień w swojej pracy.
— Każdego poniedziałku z prezydent jest uzgadniana moja praca. Albo omawiamy ją, albo prezydent jest informowana o tym, co robimy. Jeśli ktoś sądzi, że ze strony urzędu prezydenta są robione dla mnie, jako premiera, jakieś przeszkody, to jest nieprawdziwa informacja. Nigdy nie mieliśmy w rozmowach żadnego napięcia — powiedział premier Butkevičius. Dodał też, że jest w pełni samodzielny w podejmowaniu swoich decyzji.
Zapewnienia premiera mijają się jednak z prawdą, bo prezydent wielokrotnie wcześniej krytykowała pracę gabinetu ministrów Butkevičiusa oraz nalegała na podjęciu przez rząd odpowiednich decyzji zgodnych ze stanowiskiem prezydent. Napięcie najczęściej powodowały rozbieżności w kwestii realizacji projektów energetycznych, jak też oceny prawnej sytuacji Partii Pracy (laburzystów), jednego z największych partnerów koalicyjnych partii premiera Butkevičiusa.
Decyzja socjaldemokratów o wystawieniu kandydatury Balčytisa ostatecznie pogrzebała ideę wystawienia wspólnego kandydata ugrupowań tworzących koalicję rządzącą. Takim kandydatem mógł być właśnie premier Butkevičius, który według ocen sondażowych może poważnie zagrozić pozycji prezydent Grybauskaitė. Z sondaży wynika bowiem, że jeśli premier startowałby w wyborach, to rywalizacja o fotel prezydencki rozstrzygnęłaby się dopiero w drugiej turze, która zaplanowana jest na 25 maja i ma się odbyć razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Rezygnacja premiera z kampanii prezydenckiej zwiększa natomiast szansę Grybauskaitė na zwycięstwo już w pierwszej turze, 11 maja.
Premier Butkevičius zapewnił, że nigdy poważnie nie rozważał swego udziału w wyborach prezydenckich, bo — jak powiedział — praca na stanowisku premiera bardziej odpowiada jego politycznym planom.
Zigmantas Balčytis jest już trzecim kandydatem na prezydenta w przyszłorocznych wyborach. Wcześniej swego kandydata wystawiły Partia Pracy (laburzyści) oraz Związek Zielonych i Chłopów.
Laburzystów w walce o fotel prezydenta będzie reprezentował poseł Artūras Paulauskas, który ma za sobą już nie jedną kampanię prezydencką. Najbliżej zwycięstwa Paulauskas był w kampanii 1997 roku, kiedy otarł się o fotel prezydencki, ale w drugiej turze o włos przegrał wybory z Valdasem Adamkusem. Paulauskas zdobył wtedy 49,22 proc. głosów, gdy tymczasem Adamkus otrzymał 49,96 proc. Dziś sondaże przedwyborcze dają Paulauskasowi mniej niż 5 proc. głosów wyborców.
Zielonych i Chłopów będzie reprezentował w wyborach prezydenckich popularny mer rejonu ignalińskiego, Bronis Ropė. Według ocen ekspertów, lokalna popularność mera raczej nie przełoży się na popularność ogólnokrajową.
Największą szansę na zwycięstwo sondaże dają obecnej prezydent Dali Grybauskaitė. Może ona dziś liczyć na prawie 40 proc. głosów. Problem polega jednak na tym, że sama Grybauskaitė wciąż nie zdradza, czy weźmie udział w przyszłorocznych wyborach. Analitycy jednak nie wątpią, że Grybauskaitė już podjęła decyzję, a nawet prowadzi nieoficjalną kampanię wyborczą wypełniając swój kalendarz spotkań udziałem w wielu pokazowych imprezach.