Prezydent Dalia Grybauskaitė po raz pierwszy od zaprzysiężenia przed rokiem rządu Algirdasa Butkevičiusa spotkała się ze wszystkimi ministrami. Z okazji rocznicy prezydent była nad wyraz życzliwa wobec premiera i jego ministrów.
Nie przepuściła jednak okazji, żeby też skrytykować pracę rządu, a zwłaszcza układu koalicji rządzącej, któremu prezydent była przeciwna od początku. Zresztą, nawet w samej pochwale prezydent nie zabrakło jej zjadliwości wobec rządzących.
— Chcę pogratulować rządowi, że przynajmniej jeden z ważnych projektów energetycznych jest kontynuowany. Jest to nasz projekt terminalu gazu skroplonego. Również tego, że rząd — jak na razie — potrafi wytrzymać naciski „Gazpromu” i jego żądania w kwestii naszej samodzielności energetycznej i reform energetycznych — powiedziała prezydent Grybauskaitė podczas uroczystego spotkania z ministrami.
Nie bez zjadliwości prezydent doceniła i wyraziła zrozumienie dla pracy rządu w złożonej sytuacji.
— Wysoko cenię i rozumiem trudności oraz środowisko pracy tego rządu. Wszyscy widzimy i wiemy tę specyfikę, jaka jest w Sejmie i jakiej jakości jest koalicja rządząca. Toteż, właśnie przez ten pryzmat postrzegam starania i możliwości tego rządu w zakresie wykonywania swojej pracy. Jakość większości jednak obciąża jego możliwość wykonywania pracy szybciej i skuteczniej. Dlatego w tak bardzo złożonej sytuacji politycznej wspieram starania premiera — powiedziała prezydent.
W odpowiedzi na zjadliwość zakamuflowaną w prezydenckich gratulacjach premier Algirdas Butkevičius był powściągliwy w słowach i swojej życzliwości. Zauważył jednak, że projekty energetyczne, zwłaszcza tak ważne dla samodzielności kraju, jak łącza energetyczne z Polską i Szwecją oraz budowa połączenia gazowego z Polską, są realizowane zgodnie z wyznaczonym harmonogramem.
Również lakonicznie premier podkreślił, że wymienione przez prezydent priorytety zadaniowe rządu na przyszły rok — rewaloryzacja rent i emerytur do poziomu sprzed kryzysu przy równoczesnym utrzymaniu dyscypliny fiskalnej, walka z korupcją i bezrobociem — są realizowane w pełnym zakresie.
Mimo powściągliwej reakcji premiera, wczoraj jednak nadeszła odpowiedź koalicji rządzącej na słowną uszczypliwość Grybauskaitė. Na wtorkowym posiedzeniu parlament odrzucił weto prezydenckie, które miało ochronić uznawanego za „człowieka prezydent” prokuratora generalnego Antanasa Valysa.
Niemal w tym samym czasie, gdy prezydent krytykowała „jakość koalicji” większość parlamentarna wykazała niezwykłą jedność i większością konstytucyjną głosów odrzuciła prezydenckie weto.
Koalicja rządząca od ponad miesiąca zmaga się z prezydent o stołek prokuratorski. Większość parlamentarna, ale też niektóre partie opozycyjne, nie ukrywają swojej chęci usunięcia Valysa ze stanowiska. Jednak odwoływanie i mianowanie szefa prokuratury leży w kompetencji prezydent.
Koalicjanci znaleźli sposób na zmuszenie prezydent do podjęcia decyzji kadrowych w prokuraturze.
Przegłosowali poprawkę, że prokurator generalny może być odwołany, jeśli Sejm nie zatwierdzi jego rocznego sprawozdania. Swoje sprawozdanie Valys przedstawił Sejmowi jeszcze przed miesiącem
ale posłowie dotychczas nie głosowali nad zatwierdzeniem sprawozdania. Według obserwatorów, głosowanie odłożono do czasu, aż ostatecznie zostanie przyjęta nowelizacja otwierająca drogę nieposłusznego Sejmowi szefa prokuratorów.
Przegłosowane prezydenckie weto ws. prokuratora generalnego jest kolejnym, jakie w ciągu ostatniego roku Sejm odrzucił. Wykazuje to tendencje, że mimo wczorajszej, aczkolwiek zjadliwej, jednak niespodziewanie jak dotąd życzliwości prezydent, konfrontacja na linii Sejm – prezydent nie
słabnie. Zdaniem wielu analityków, nie należy też oczekiwać, że w najbliższym czasie konfrontacja ta puści na sile, bo jak podkreśla się, potęgować ją będą zbliżające się wybory prezydenckie. Pierwsza ich tura zaplanowana jest na 11 maja przyszłego roku. Choć obecna prezydent nie ogłosiła jeszcze, czy będzie ubiegała się o reelekcje, jednak zarówno jej oponenci polityczni, jak też postronni obserwatorzy nie mają większych wątpliwości, że Grybauskaitė będzie uczestniczyła w wyborach.
To oznaczałoby, że będzie ona też głównym rywalem wszystkich pozostałych kandydatów, również już wytypowanych przez niektóre partie koalicji rządzącej. Jednym z nich, a uważanym też za głównego konkurenta
Grybauskaitė, jest kolega partyjny premiera, eurodeputowany Zigmas Balčytis. Wystawienie jego kandydatury odebrano jako rezygnację Partii Socjaldemokratów Algirdasa Butkevičiusa z ambicji prezydenckich i nieformalną ugodę z obecną prezydent. Wskazuje na to, „kaczka dziennikarska”, według której po wygranych wyborach prezydenckich Grybauskaitė będzie chciała widzieć Balčytisa na stanowisku premiera. Sam kandydat socjaldemokratów zaprzeczył jednak plotkom. Oświadczył, że są to próby skłócenia jego z premierem i zapewnił, że zrobi wszystko, żeby wygrać wybory prezydenckie.
W co też nie wątpi. Będzie to musiał zrobić bez słowa krytyki wobec obecnie urzędującej w Pałacu Prezydenckim, bo lider socjaldemokratów zalecił kandydatowi partii nie krytykować prezydent.