Obywatele krajów unijnych wkrótce będą mogli uczestniczyć w działalności litewskich partii politycznych i z ich list startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przynajmniej taką propozycję zawiera projekt reglamentacji prawnej przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Musi on jednak znaleźć poparcie większości sejmowej.
Tymczasem parlamentarzyści już odrzucili dwie poprzednie podobne poprawki. Ostatnio w kwietniu tego roku, tuż przed kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Kwietniowa nowelizacja obejmowała też prawo dla obcokrajowców być założycielami politycznych partii na Litwie. Z powodu właśnie tej reglamentacji projekt został odrzucony i zwrócony do poprawek.
Z nowej propozycji resortu sprawiedliwości wyrzucono prawo obcokrajowców do zakładania partii politycznych. Zostawiono natomiast obcokrajowcom prawo do członkostwa i działalności w litewskich ugrupowań politycznych. Czy chętnie z tego skorzystają?
— Wątpię – mówi dla „Kuriera” Roman Górecki-Mickiewicz z Francji, który od lat mieszka na Litwie i jako potomek Wieszcza, Adama Mickiewicza, ubiegał się też o litewski paszport. Bez powodzenia, bo jak wyjaśnia, litewskie prawo zbyt rygorystycznie reglamentuje uznawanie podwójnego obywatelstwa.
— Przyznanie obcokrajowcom prawa do udziału w litewskim życiu politycznym jest rzeczą jak najbardziej oczywistą. Trudno tu więc cokolwiek komentować, bo to ma sens – mówi nasz rozmówca. Zauważa jednak, że nie zna nikogo z mieszkających na Litwie Francuzów, którzy chcieliby uczestniczyć w litewskiej polityce, aczkolwiek wielu z nich aktywnie uczestniczy we francuskiej polityce, jako przedstawiciele tutejszej diaspory.
— Tu polityka jest bardzo brudna. Nie oznacza to oczywiście, że politycy we Francji są wyjątkowi. Jednak tutejsza polityka jest gorsza z najgorszych – mówi Roman Górecki-Mickiewicz. – We Francji ludzie władzy są przynajmniej mocno kontrolowani przez opozycję i społeczeństwo. Tu politycy mający władzę z nikim i niczym się nie liczą – wyjaśnia. Dodaje też, że litewskie media również nie zachęcają do robienia polityki.
— Media nie przebierają w sposobach krytykowania polityków i przekraczają granice spraw bardzo osobistych. I to również zniechęcają do zajmowania się polityką na Litwie – podkreśla nasz rozmówca.
Jednak litewscy politycy, choć mocno nie chcą – co pokazały dotychczasowe głosowania – to jednak muszą przyznać unijnym obcokrajowcom prawa polityczne, choć i mocno okrojone. Wymaga tego reglamentacja prawna, którą Litwa bezczelnie narusza, za co też doczekała się oficjalnego oświadczenia o wdrożeniu procedur za złamanie prawa unijnego, a to, przynajmniej w większości krajów UE, uważa się za poważny problem dla państwa.
Litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje więc zmienić prawo, żeby obcokrajowcy z krajów Unii Europejskiej mogliby uczestniczyć w działalności litewskich partii. Otwierałoby to im drogę do udziału z list partyjnych w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego. Udział w wyborach do Sejmu lub na prezydenta wciąż pozostaje uwarunkowany posiadaniem obywatelstwa litewskiego.
Dotychczas obcokrajowcy, ale tylko ci, którzy mają stały pobyt na Litwie, mogli kandydować do rad samorządowych jako kandydaci niezależni lub jako kandydaci bezpartyjni na listach partyjnych partii litewskich. I choć reglamentacja ta obowiązuje już od kilku lat, w ostatnich wyborach samorządowych nie wielu z obcokrajowców zdecydowało się do udziału w kampanii samorządowej. A spośród tych, którzy odważyli się wystartować, to nikt nie zdobył mandatu radnego.
Głosowanie nad projektem nowelizacji prawnej przygotowanej przez resort sprawiedliwości w Sejmie ma odbyć się w tym tygodniu. Jeśli propozycja ta zdobędzie poparcie parlamentarzystów, to nowa reglamentacja zacznie obowiązywać od września tego roku. Oznacza to, że już w przyszłorocznych wyborach samorządowych na partyjnych listy mogą pojawić się obcobrzmiące dla litewskiego wyborcy nazwiska kandydatów na radnych.