W dzisiejszych czasach wzrasta liczba osób zainteresowanych hodowlą ślimaków. Dzieje się tak za sprawą rozwoju nie tylko gospodarczego, ale również i mentalnego. Wiele osób zastanawia się, w jaki sposób można zarobić pieniądze przy stosunkowo małym nakładzie.
Dla osób mieszkających na wsi czy w małych miejscowościach, mających mały skrawek pola i mały budynek gospodarczy, świetnym pomysłem jest hodowla ślimaków.
— Moja przygoda z hodowlą ślimaków zaczęła się trzy lata temu. Zależało mi na tym, żeby mieć jakiś swój niewielki biznes, niestety, nie mogłem w niego dużo zainwestować. Miałem skrawek ziemi, niewielkie pomieszczenie i 50 tysięcy litów. Więc zacząłem zastanawiać się, czym by tu się zająć, żeby przy okazji to wszystko co już mam wykorzystać — mówi „Kurierowi” Kazimieras Račkauskis, właściciel firmy „Sraigių rojus” w Szeduwie, rejonu radwiłiszskiego.
Jak zaznacza, całkiem przypadkowo wpadł na pomysł hodowli ślimaków. Po przeanalizowaniu wszystkich „za” i „przeciw” doszedł do wniosku, że warto byłoby spróbować, gdyż przy niedużych nakładach inwestycyjnych zapowiadało się na szybki zwrot kosztów i zysk. Po krótkim czasie pomysł na małą hodowlę przerodził się w prężnie działającą i wciąż szybko rozwijającą się firmę.
— Robiłem wszystko stopniowo. Najpierw musiałem mieć pomieszczenie do hodowli ślimaków. Do tego wykorzystałem swój stary murowany budynek. Pomieszczenie to służy do reprodukcji ślimaków, odchowu młodych na pierwszym etapie rozwoju. Musi być wyposażone w bieżącą wodę, elektryczność, kanalizację, ogrzewanie, wentylację — mówi Račkauskis.
Jak twierdzi właściciel farmy ślimaków, po tym jak już miał przygotowane pomieszczenie na reprodukcję, nadszedł czas na wybór rodzaju ślimaka.
— Wybrałem coraz bardziej popularnego w naszym kraju ślimaka jadalnego Helix Aspersa Maxima. Kupiłem 30 tysięcy ślimaków matecznych, za każdy zapłaciłem po licie. Dzisiaj można kupić już od 70 centów za sztukę. Więc zaczęła się reprodukcja. Z jednego ślimaka matecznego można uzyskać 100-150 nowych — opowiada nasz rozmówca.
Hodowca tłumaczy, że do tego biznesu potrzeba trzech pomieszczeń. Oprócz magazynu dla ślimaków matecznych muszą być przygotowane też szklarnia do inkubacji jaj i magazyn na pasze. Cała ziemia, na której mieści się hodowla, musi być dodatkowo ogrodzona specjalnymi siatkami chroniącymi przed ucieczką.
— Gdy już wszystko posiadałem, rozpoczęła się prawdziwa praca. Hodowanie ślimaków wymaga dużo cierpliwości. Całą operację zaczynamy w lutym, wtedy ślimaki składają jaja, później jaja leżą w inkubatorach, a od marca rozpoczyna się lęg w pomieszczeniu. Od marca do maja w cieplarniach lub tunelach foliowych trwa odchów osesków. Po tym następuje okres tuczenia ślimaków, do którego używamy specjalnej paszy. Tucz rozpoczyna się w maju, a kończy się w październiku na polu, które jest specjalnie do tego dostosowane. Natomiast zbiór następuje pod koniec października. Czyli to nie jest tak łatwo — mówi hodowca.
Trudy hodowli wynagradzane są podczas zbiorów. Skupowana jest każda ilość. Inwestycja zwraca się po pierwszym sezonie, potem to już tylko czysty zysk.
— Najtrudniejszy był pierwszy rok, gdy wszystko dla mnie było nieznane, wtedy jeszcze uczyłem się, ale i nadal uczę się. Wtedy musiałem zbytu szukać za granicą, dzisiaj jest o wiele lepiej. Teraz hurtem można sprzedać tu, na Litwie. Nigdzie nie trzeba jeździć. Tona ślimaków kosztuje około 7 000 litów, ale ja sprzedaję więcej ślimaków matecznych. Za sztukę otrzymuję około 80 centów — tłumaczy Kazimieras Račkauskis.
Nasz rozmówca podkreślił, że hodowla ślimaków jest przyszłościowym biznesem, jednak nie każdy może sprostać zadaniu, bowiem wymaga ono odpowiedniego przygotowania.
— Na Zachodzie hodowlą ślimaków ludzie zajmują się już kilkadziesiąt lat. U nas to jeszcze dosyć nowy biznes. W naszym kraju rozpoczął się on mniej więcej przed pięciu laty, ale w bardzo szybkim tempie rozwija się, gdyż nie ukrywam — to dosyć dobry biznes, na którym można zarobić niemałe pieniądze — przyznaje hodowca.
Jak zauważył, dla wielu jest najważniejsze to, że w ten biznes nie trzeba dużo inwestować, a i siły roboczej nie trzeba dużo. W firmie Kazimierasa Račkauskisa na stałe nie ma pracowników, którzy pracowaliby przy hodowli ślimaków. Jedynie gdy nadchodzi czas na zbieranie, wtedy bierze sobie do pomocy kilku pracowników.
— Moja firma rozwija się, dzisiaj mam już 100 000 ślimaków matecznych, z nich mogę otrzymać 15-20 ton na sprzedaż. Natomiast za tonę w skupie płacą około 7 tysięcy. Czyli 105 000-140 000 litów otrzymuję zysku. Oczywiście z tych pieniędzy muszę odliczyć 30-50 tysięcy, które w ciągu roku zainwestowałem, ale i tak na ogół nie narzekam. W ciągu trzech lat mego biznesu ani razu nie wyszedłem na minus. Zawsze mam zyski, w dodatku z każdym rokiem rozwijam się — zaznaczył.
Hodowla ślimaków może być bardzo skuteczna i opłacalna wtedy, gdy hodowca zna się dobrze na chowu ślimaków. Jak powiedział właściciel egzotycznej farmy, ślimaki prawie nigdy nie chorują, ale przez nieodpowiedni ich dogląd mogą wyginąć. Mogą stać się źródłem pożywienia dla gryzoni takich jak szczury, nornice, krety lub jeże, a także dla różnego rodzaju ptaków, np. bocianów, szpaków i innych.
W przypadku ptactwa ślimaki chronione są w sposób naturalny — przez ich nocny tryb życia, a także przy zastosowaniu „starej” technologii korzystania z drewnianych paśników, gdzie są ustawiane w miejscu paszy.
Natomiast największym zagrożeniem dla hodowli ślimaka jest brak roślinności. Trzeba więc uważać na wszystko, co może przyczynić się do jej utraty. Z przyczyn niezależnych od hodowcy zdecydowanie największe zagrożenie stanowią szkodniki roślin, np. gąsienice, mszyce, które jeśli się już pojawią w miejscu paszy, to zazwyczaj rozmnażają się w zawrotnym tempie i równie szybko pochłaniają roślinność.
— Ludzie, którzy chcą zająć się hodowlą ślimaków, najpierw muszą bardzo dobrze zapoznać się z teorią hodowli. Tak naprawdę to nie jest zbyt łatwe zajęcie, jest bardzo czasochłonne i wymaga dużo cierpliwości. Osobiście nie żałuję, że podjąłem się hodowli — mówi Kazimieras Račkauskis, właściciel firmy „Sraigių rojus”.Jak podkreślił, zapotrzebowanie na hodowlanego ślimaka jadalnego jest tak duże, że wystarczy miejsca dla jeszcze wielu nowych hodowców. Trzeba tylko unikać ludzi niewiarygodnych, którzy z hodowlą towarową i praktyką nie mają nic wspólnego.
HELIX ASPERSA MAXIMA
Ślimak hodowlany Helix Aspersa Maxima pochodzi z rodziny Helicidae. Znany jest jako ślimak afrykański, duży, szary. Został sprowadzony do Francji z Afryki Północnej. Tempo jego wzrostu jest szybsze niż w przypadku ślimaka Helix Aspersa Muller oraz Helix Pomatia (winniczek), co wpływa na decyzję, który z tych gatunków hodować. Odmiana Helix Maxima potrzebuje jednego sezonu, tj. od wiosny do jesieni, by uzyskać odpowiednią wielkość do celów towarowo-konsumpcyjnych. Walory żywieniowe ślimaka są niezaprzeczalne. Jest to przede wszystkim duża zawartość białka, magnezu, wapnia, miedzi, cynku i jodu w mięsie.
Ślimak jest nie tylko poszukiwanym artykułem spożywczym. Produkuje także ogromną ilość śluzu, w skład którego wchodzą kwas glikolowy, kolagen, witaminy, naturalne antybiotyki, elastyna i alantoina. Taka mieszanka naturalnych składników jest doskonałym lekarstwem na choroby skórne. Na bazie składników ze śluzu ślimaka produkowane są również lekarstwa na astmę i gruźlicę. Klimat Litwy nie przeszkadza w hodowli tazego gatunku. Nie tylko jest obecny na stołach w innych krajach, ale również u nas staje się popularny. Posiada niezapomniane walory smakowe.