W tym tygodniu Sejm niespotykanie jak dotąd jednogłośnie przyjął pakiet zmian dotyczących prewencji pracy w szarej strefie. Za zmianami głosowali prawie wszyscy obecni na sali posłowie.
Tylko niektórzy posłowie wstrzymali się od głosu, ale żaden nie sprzeciwił się nowelizacji. Zakłada ona, że pracodawca przyłapany na nielegalnym zatrudnieniu będzie musiał nie tylko zapłacić horrendalne kary (w przypadku recydywy nawet kilkadziesiąt tysięcy litów), a w przypadku zatrudnienia obcokrajowców — sfinansować też ich deportację do kraju zamieszkania, również wypłacić nielegalnym pracownikom uzgodnioną pensję za okres zatrudnienia.
Wynagrodzenie to nie może jednak być niższe niż płaca minimalna, a okres rozliczeń nie krótszy niż trzy miesiące. Pracodawca będzie musiał też zapłacić za ten okres wszystkie podatki od wynagrodzeń oraz ubezpieczenia socjalne i zdrowotne. W świetle dotychczasowej reglamentacji, odpowiedzialność za pracę na czarno również ponosi osoba zatrudniona.
Przyłapana, jest zobowiązana do spłacenia wszystkich zaległości podatkowych. W przypadku zaś pobieranych w okresie nielegalnej pracy zasiłków socjalnych i pomocowych, osoba ta będzie musiała zwrócić wszystkie otrzymane pieniądze. Osoba zatrudniona będzie musiała też zapłacić karę grzywny w wysokości od 500 do 1 000 litów, a w przypadku powtórnego incydentu nawet do 3 000 litów. W tym zakresie ostatnia reglamentacja niczego nie zmienia. Wprowadza jednak jedną zasadę, kiedy zatrudniona osoba nie będzie ponosiła odpowiedzialności. Będzie musiała spełnić jeden warunek — donieść na nielegalnie zatrudniającego swojego pracodawcę. Nowelizacja wejdzie w życie z dniem 1 stycznia 2015 roku. Wcześniej ją musi podpisać prezydent.
Zdaniem autorów nowelizacji ta nowość została wprowadzona dlatego, że po pierwsze, w przypadku pracy na czarno zatrudniona osoba zawsze jest stroną słabszą. Po drugie, dlatego, żeby nielegalnie pracujący nie bali się skarżyć zatrudniających z powodu przewidzianej odpowiedzialności również dla zatrudnionych.
— Nie ma innej możliwości, jak tylko zainteresować samą osobę zatrudnioną nielegalnie. Taki pracownik jest nieubezpieczony i w pewnym sensie wykorzystywany. Doświadczenia innych krajów pokazują, że możemy liczyć na lepsze wyniki prewencji nielegalnego zatrudnienia angażując do niej osoby pracujące na czarno — wyjaśnia założenia nowej reglamentacji przewodnicząca sejmowego Komitetu Opieki Socjalnej i Pracy, posłanka Kristina Miškinienė.
Ja wynika z sondażu „Eurobarometru”, nasz kraj w Unii Europejskiej jest w czołówce pod względem liczby osób pracujących na czarno (w stosunku do liczby mieszkańców). Jesteśmy niechlubnymi liderami nawet mimo tego, że też jesteśmy w czołówce krajów, których obywatele najbardziej boją się przyłapania ich na nielegalnej pracy. Nie zważając na to chętnie jednak zatrudniamy i dajemy się zatrudnić na czarno. Litwini są też wśród społeczeństw państw unijnych najbardziej tolerancyjnych dla pracy na czarno.
Jak wynika z ostatnich statystyk, strach przed przyłapaniem nie jest bezpodstawny, bo z roku na rok zwiększa się „wykrywalność” nielegalnego procederu. Tylko w 2012 roku Inspekcja Pracy przekazała do sądu prawie 200 spraw nielegalnego zatrudnienia. Łączna suma grzywien, jakie spadły na zatrudniających i zatrudnionych na czarno, wyniosła prawie pół miliona litów i była 1,5 razy większa od sumy grzywien zapłaconych rok wcześniej. Rośnie też liczba osób przyłapanych na nielegalnej pracy. W ubiegłym roku wyniosła ona prawie 7 tys. osób.
Najwięcej nielegalnie pracujących zatrudnia się na budowie — 22 proc. wszystkich przypadków. Na drugim miejscu znajduje się praca w handlu — 15 proc., tuż po niej praca w leśnictwie — 14 proc. wszystkich przypadków. Po kilka procent osób pracujących „na czarno” zatrudnionych jest w sektorze drobnych usług i obsłudze, rolnictwie oraz w sferze usług noclegowych i wyżywienia.
Autorzy ostatniej nowelizacji reglamentacji prawnej liczą na to, że będzie ona skutecznym mechanizmem prewencji nielegalnego zatrudnienia. W tym zakresie Litwa ma jednak też niewyczerpane inne możliwości, bowiem przewidziane obecnie kary za nielegalne zatrudnienia do najsurowszych w Europie bynajmniej nie należą. W wielu krajach unijnych natomiast ten proceder zaliczany jest do najcięższych przestępstw, za które grozi nawet kara pozbawienia wolności. Za pracę na czarno najsurowiej karzą w Austrii, gdzie pracodawca może być ukarany grzywną w wysokości od 1 000 do 50 000 tys. euro za każdego nielegalnego pracownika. W przypadku zaś zatrudnienia na czarno ponad 10 osób pracodawcy grozi kara pozbawienia wolności na okres od pół roku nawet do 5 lat. Również w Belgii zatrudniający na czarno karani są horrendalnymi grzywnami i pozbawieniem wolności. Jednak tam za kratki można trafić „najwyżej” na 1 rok.
W Polsce praca w szarej strefie również kwalifikuje się do czynów z zakresu Kodeksu Karnego. Nie stosuje się tam jednak kary pozbawienia wolności, lecz ogranicza się do kary pieniężnej. Przyłapanemu pracodawcy grozi kara grzywny od 3 000 do 5 000 zł za każdego pracownika, zaś pracownikowi kara grzywny w wysokości 500 zł, a w przypadku zatrudnionego obcokrajowcy — 1 000 zł.
W Europie najniższy poziom nielegalnego zatrudnienia jest w Niemczech, Portugalii, na Cyprze, we Włoszech, Irlandii i wynosi 2 proc. Jeszcze mniej — zaledwie 1 proc. — jest zatrudnionych na czarno na Malcie.
***
Litewska Inspekcja Pracy informuje, że przypadki nielegalnego zatrudnienia można zgłaszać anonimowo dzwoniąc pod numer telefonu w Wilnie: (8 5) 213 9750.