Jolita Vaickienė, przewodnicząca audytu sejmowego nie ukrywa zdziwienia, że wydatki na gaże, podnoszenie kwalifikacji, na usługi transportowe i ekspertów w roku ubiegłym były znacznie wyższe niż dotychczas. Dotyczy to instytucji państwowych, które nadal żyją ponad stan — nie oszczędzając pieniędzy.
W roku 2013, wszyscy mówili, że tak duże pieniądze związane są z przewodnictwem Litwy w Unii Europejskiej.
Przewodnictwo się zakończyło, ale pieniędzy nadal się nie oszczędza. Rok ubiegły jest tego najdobitniejszym przykładem.
Weźmy np. usługi ekspertów. Kosztowały one w roku 2014 państwo (czyli nas, podatników) dwa razy więcej niż w pozaprzeszłym. A konkretnie suma z 10 mln litów wzrosła do 20,9 miliona litów.
Prym w rozrzutności wiedzie Ministerstwo Energetyki. Wydatki za ostatni rok zwiększyły się o 1,5 mln litów. Ale nie jest jedyne w szastaniu pieniędzy. Doskonale mu sekunduje Ministerstwo Finansów, Ministerstwa Gospodarki. Ekspertów wynajmowały także inne ministerstwa.
Zapewne u wielu podatników powstaje pytanie: a kto pracuje w tych placówkach, czyli jakie są kwalifikacje zatrudnionych tu osób, jeżeli potrzebne są tak częste usługi ekspertów? Jakże w każdej instytucji rządowej przydałyby się atestacje kwalifikacyjne. Bo chyba nie jesteśmy aż tak bogaci na takie stałe wynajmowanie ekspertów?
Przy tym nie ze swej, a podatników kieszeni.