Honorata Adamowicz: Na czym polega kick-boxing?
Milanа Novikova: Kick-boxing to dyscyplina łącząca techniki bokserskie z potężnymi kopnięciami – to sport, który wymaga nie tylko szybkości, siły i wytrzymałości, ale też niezwykłej koncentracji i kontroli emocji. W ringu decyduje nie tylko siła, lecz jeszcze taktyka: myślenie kilka ruchów do przodu, odpowiednie ustawienie, feinting i precyzyjne uderzenia. Żal, ale wielu ludzi myśli, że to „bicie się bez sensu”, tymczasem kick-boxing to skomplikowana gra umysłu i ciała – bez przemyślanej strategii niczego się tu nie osiągnie.
Warto też podkreślić, że w sportach walki panuje duży szacunek dla przeciwnika – to mówi bardzo wiele o charakterze i wychowaniu zawodników.
Jak reagują znajomi, gdy dowiadują się o twoich sukcesach?
Często są zaskoczeni, bo kick-boxing nie jest popularnym sportem wśród dziewczyn. Niektórzy uważają, że to mało eleganckie czy wręcz dziwne, że dziewczęta walczą w ringu. Ale dla mnie to dowód, że kobiety mogą odnosić sukcesy w każdej dziedzinie, jeśli tylko włożą w to serce i pracę.
Jak się czujesz po zwycięstwie?
Po zwycięstwie czuję ogromną radość i satysfakcję, bo widzę, że cała ciężka praca naprawdę ma sens. W takich chwilach upewniam się, że warto było wybrać trening zamiast spotkań ze znajomymi. To daje mi jeszcze większą motywację, by trenować dalej i stawiać sobie kolejne cele.
Co było największym wyzwaniem podczas zawodów?
Zdecydowanie najtrudniejsze było utrzymanie wagi. Dla osób z zewnątrz może się to wydawać drobiazgiem, ale w naszym sporcie to podstawa. Na mistrzostwach Europy ważyli nas codziennie, a przekroczenie limitu nawet o 50 gramów mogło kosztować mnie walkę. Jeśli waga się nie zgadza, zawodnik od razu odpada i musi wracać do domu – nie ma wyjątków. Miałam moment, kiedy musiałam zrzucić aż 2 kg w ciągu jednej doby – każde jedzenie było dokładnie wyliczone, nie mogłam pić wody, a jednocześnie musiałam trenować i walczyć. Ćwiczyłam ubrana w kilka warstw i w „sauna suit”, żeby szybciej spalić nadmiar. Było tak ciężko, że podczas treningu zdarzało mi się płakać, ale wiedziałam, że muszę to przetrwać, bo inaczej nie miałabym szans wyjść do ringu.
Drugim ogromnym wyzwaniem jest opanowanie stresu, zachowanie zimnej krwi w ringu i presja samej walki – w ringu masz tylko jedną szansę: albo wygrasz, albo przegrasz. W takich momentach trzeba wierzyć w siebie i zachować spokój, a bardzo pomaga mi w tym mój trener.
Jak zaczęła się twoja przygoda z kick-boxingiem?
Kick-boxing trenuję dopiero od dwóch lat. Wcześniej przez długi czas tańczyłam – najpierw balet, potem w ludowym zespole. Jednak pewnego dnia postanowiłam, że to nie jest to, czym chcę się zajmować. Od dawna interesowałam się sportami walki, oglądałam UFC i inne gale; bardzo mi się to podobało. Powiedziałam wtedy tacie, że też chcę spróbować, i tak trafiłam do swojego obecnego klubu ,,Geležinis Vilkas”.
Na początku trenerzy byli bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się o moim doświadczeniu tanecznym, i nie sądzili, że zostanę w kick-boxingu na dłużej. Mama i dziadkowie początkowo byli trochę sceptyczni i próbowali mnie od tego odciągnąć. Do tego czasu wszyscy postrzegali mnie jako osobę twórczą – ukończyłam szkołę muzyczną i malarską. Dlatego uważali, że kick-boxing nie jest dla mnie i że dla dziewczyny lepszy byłby jakiś „bardziej odpowiedni” sport. Obawiali się, że ten sport może mnie zranić – mama i babcia najbardziej bały się, że mogę mieć „krzywy, rozbity nos” lub wybite zęby.
Mimo ich obaw postanowiłam spróbować i przekonać się sama. Teraz, po sukcesach, wszyscy widzą, że była to dobra decyzja, a kick-boxing stał się moją prawdziwą pasją.
Kto Cię najbardziej wspierał?
Największe wsparcie dają mi tata i trenerzy – bez ich wiary w mnie nie byłabym tu, gdzie jestem. Mam dwóch głównych trenerów: Aleksandr Sestak i Jan Romanovskij. Uczą mnie nie tylko techniki i taktyki w ringu, lecz także cierpliwości, samodyscypliny i tego, jak radzić sobie ze stresem. Poświęcają mi mnóstwo czasu, motywują mnie nawet wtedy, gdy mam gorszy dzień, i zawsze wierzą, że mogę osiągnąć więcej, niż sama sobie wyobrażam.
Ich wsparcie jest dla mnie bezcenne – nie tylko jako trenerów, ale też jako mentorów, którzy pokazują mi, że ciężka praca i determinacja przynoszą efekty. Dzięki nim mogę rozwijać się nie tylko jako zawodniczka, ale też jako osoba.
Oczywiście ogromne wsparcie daje mi też tata – wierzy we mnie bardziej niż ja sama, a mama, choć trudno jej oglądać moje walki na żywo, zawsze jest przy mnie myślami i emocjonalnie wspiera każdy mój sukces.
Jak wygląda twój tydzień treningowy?
Trenuję sześć razy w tygodniu, a trenerzy podzielili mój grafik na trzy rodzaje treningów, które odbywają się w różne dni. Mam zajęcia techniczne, podczas których doskonalę uderzenia i kopnięcia, siłownię, aby wzmocnić ciało, oraz sparingi, które uczą walki w praktyce i szybkiego podejmowania decyzji. Dzięki temu każdy trening ma swój cel, a ja łatwiej przygotowuję się do zawodów.

| Fot. Adobe Stock
Jak radzisz sobie ze stresem przed walką?
Słucham muzyki, myślę o tym, jakie kombinacje będę wykonywać, i rozmawiam z trenerem. Trener, Jan Romanovskij, jest moim wsparciem – pomaga mi się nastawić, rozmawia ze mną i nie rozumiem jak, ale zawsze mu się to udaje. Przed walką nie chcę rozmawiać z nikim innym, bo to podstawa dla wszystkich zawodników – jak dobrze się nastawisz, tak będziesz walczyć.
Oczywiście nie wszystko jest tak gładko, jak wygląda – czasem mówi też ostrzejsze słowa, żeby pomóc mi się skupić i rozbudzić w sobie zapał do walki, gdy widzi, że moje oczy pełne są strachu. To wszystko pozwala mi dobrze przygotować się mentalnie do walki.
Czy masz rytuały albo talizmany?
Nie mam żadnych rytuałów, ale mam dwa talizmany. Jeden to bransoletka od mojej młodszej siostry – ona ma taką samą. Nigdy ich nie zdejmujemy i dają nam siłę – mnie i siostrze, która trenuje gimnastykę artystyczną i też jeździ na zawody. Drugi talizman to mój sekret, o którym wie tylko moja rodzina.
Jakie masz cele na przyszłość – sportowe i prywatne?
Sportowe – chcę zdobywać kolejne tytuły i rozwijać się zarówno w kick-boxingu, jak i w boksie. Moim najbliższym celem jest zdobycie mistrzostwa Europy w boksie, a w przyszłym roku – mistrzostwa świata w kick-boxingu.
Prywatne – marzę, żeby zostać weterynarzem, a dokładniej weterynarzem chirurgiem. To marzenie towarzyszy mi od dzieciństwa. Dlatego bardzo starannie się uczę i dbam o równowagę między nauką a sportem, żeby móc realizować oba te cele.
Co byś doradziła innym młodym osobom, które chcą zacząć trenować kick-boxingu?
Przede wszystkim żeby się nie bały spróbować! Kick-boxing uczy odwagi, dyscypliny i szacunku do innych. To nie jest łatwy sport – wiele rzeczy nie uda się od razu i trzeba być cierpliwym. Jak mówią moi trenerzy, sukcesy nie przychodzą po jednej, dwudziestej czy nawet setnej próbie – czasem dopiero po długim czasie, a niekiedy po kilku latach ciężkiej pracy. Ten sport wymaga systematyczności i wkładania dużo sił, nawet wtedy, gdy nie masz na to ochoty.
A także wszystkich, którzy chcieliby spróbować, ale nie mogą się odważyć – zarówno dzieci, jak i dorosłych – zapraszam do naszego grona: „Geležinis Vilkas”.
Jak godzisz sport z nauką?
Trzeba bardzo dobrze planować czas, bo to naprawdę trudne. Rano idę do szkoły, a po lekcjach – zmęczona – czeka mnie trening, który wymaga dużo sił i emocji. Wyjeżdżam rano i wracam dopiero o godz. 20. Wracam do domu, robię lekcje i dopiero wtedy mogę odpocząć.
Mam jasne cele na przyszłość i chcę realizować swoje marzenia, dlatego staram się łączyć naukę ze sportem. Wymaga to systematyczności i poświęcenia czasu, ale jeśli coś naprawdę się kocha, zawsze znajdzie się sposób, żeby wypełnić obowiązki. Przy tym trzeba podkreślić, że nauka jest najważniejsza.
Masz hobby poza sportem?
Mam ukończoną szkołę malarską i muzyczną, lecz teraz tego nie kontynuuję. Czasem lubię poczytać. Interesują mnie książki związane z przeszłością czasów sowieckich i II wojny światowej.
Co lubisz robić, kiedy nie trenujesz?
Takie chwile zdarzają się bardzo rzadko. Nawet w dni bez treningu często ćwiczę sama w domu – czasem trenerzy się złością, bo ciało też potrzebuje odpoczynku, nie tylko fizycznego, ale i psychicznego.
Poza tym bardzo lubię chodzić – najczęściej sama albo ze swoim najlepszym pieskiem. Kiedy spaceruję sama w ciszy, mogę skupić się na sobie i odpocząć od codziennego zawału.
Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 40 (113) 04-10/10/2025
