Właśnie tak: „Nie damy zniszczyć naszej szkoły!” — oświadczyli absolwenci Wileńskiej Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela, byłej „Piątki”, zgromadzeni w minioną niedzielę, 28 czerwca, po południu na tradycyjnym spotkaniu absolwentów, odbywającym się co roku w ostatnią niedzielę czerwca przy starym gmachu, dawnej siedzibie polskiego Piątego Gimnazjum na Antokolu.
Zadziwiająca jest wierność i stałość uczuć wobec swojej szkoły tych ludzi, nie tylko mieszkańców Wilna, ale też tych, którzy przeznaczeniem losu (a przede wszystkim repatriacji) znaleźli się w Polsce, a niektórzy znacznie dalej: w USA, Francji, Wielkiej Brytanii. Co roku jednak, gdy nadchodzi koniec czerwca, śpieszą do miasta swej młodości.
W tym roku m. in. przyjechali: Stefan Śnieżko, prawnik, działacz „Solidarności”, były zastępca prokuratora generalnego RP, Stanisława Kociełowicz ze Szczecina, sybiraczka, znana w Polsce działaczka społeczna, wiceprezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK oraz prezes Zarządu Okręgu Szczecińskiego Światowego Związku Żołnierzy AK, Aniela Tomaszewska, wybitny naukowiec-chemik, córka byłej polonistki „Piątki” Eleonory Tomaszewskiej, której uczniowie nadali przezwisko „Język ojczysty” — tak wiele mówiła im o konieczności dobrej wiedzy języka polskiego, znała na pamięć całego „Pana Tadeusza”. Po raz pierwszy zawitał absolwent promocji 1957 r. Andrzej Białynycki z Łodzi.
Wielu sławnych ludzi dała ta szkoła zarówno Litwie, jak też Polsce. Ogarnia radość, że o jej absolwentach i dziejach mamy wspaniałą książkę „Zawsze wierni »Piątce«”, stanowiącą kronikę 70 lat tej najstarszej w powojennym Wilnie polskiej placówki oświatowej. Jak wiadomo, napisała ją nasza była koleżanka redakcyjna, dziennikarka Krystyna Adamowicz, jedna z najwybitniejszych absolwentek „Piątki”.
Warto zaznaczyć, że tegoroczne spotkanie mocno się różniło od poprzednich. Troska i smutek rysowały się na twarzach zebranych. Ledwo dali się namówić do rozpogodzenia się i uśmiechu do tradycyjnego zdjęcia grupowego.
A powód tego smętnego nastroju jest szeroko znany: nad ukochaną szkołą, jak miecz Damoklesa zawisła groźba reorganizacji polskiej Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela na Antokolu na szkołę niższego stopnia, czyli podstawową, szumnie nazywaną progimnazjum, faktycznie nauczające tylko w zakresie dziesięciu klas.
A co dalej? Gdzie zrobić maturę? Potrzebna jest szkoła, w której dziecko będzie się uczyło od pierwszej do dwunastej klasy!
Gdy Edyta Zubel, dyrektor „Lelewelówki” zaprosiła wszystkich do muzeum szkolnego, nastąpiła tu krótka, lecz jakże wzruszająca uroczystość.
A mianowicie, córka Krystyny Pytlewiczówny, absolwentki z roku 1953, dziennikarka czasopisma „Veidas” Juratė Kiliulienė wręczyła pani dyrektor pokaźną paczkę listów, zdjęć, wycinków z prasy jako swoisty „spadek” swojej świętej pamięci mamy dla ukochanej „Piątki”.
Następnie wszyscy przeszli do dużej auli. Głos zabrała honorowy gość spotkania, radna oraz starosta frakcji AWPL w Radzie samorządu m. Wilna Renata Cytacka. Opowiedziała o przebiegu głosowania w sprawie szkoły. Podkreśliła, że całe to zagadnienie zostało zbyt pośpiesznie wciągnięte do porządku dziennego, tym bardziej że do administracji samorządu, która formalnie jest założycielem wszystkich szkolnych i przedszkolnych placówek oświatowych na terenie stolicy, nadszedł list od kierownictwa Ministerstwa Oświaty i Nauki RL, zawierający informację o tym, że wkrótce w ministerstwie będzie rozstrzygana kwestia Szkoły Średniej im. J. Lelewela, od dłuższego czasu ubiegającej się o status gimnazjum o profilu inżynieryjnym.
Jak wiadomo, głosy radnych podzieliły się po równo, a mer Remigius Šimašius, deklarujący podczas swojej kampanii wyborczej chęć udzielania w przyszłości pomocy Polakom, znalazł się wśród zwolenników zniszczenia najstarszej średniej szkoły polskiej w Wilnie.
Renata Cytacka, która jest też zaangażowaną działaczką Forum Rodziców Szkół Polskich, podkreśliła, że w Radzie m. Wilna bieżącej kadencji jest aż 10 radnych reprezentujących AWPL. Przeprowadzili oni dużą pracę wyjaśniającą wśród przedstawicieli innych partii, których udało się przekonać co do słuszności obrony „Lelewelówki”, w tym też socjaldemokratów.
W rozmowie z „Kurierem” pani Cytacka podkreśliła, że zachowanie tej szkoły stanowi nasze, Polaków wileńskich, przetrwanie. „Ciemne chmury zawisły nad polskim szkolnictwem, więc musimy być zjednoczeni. Tylko razem obronimy »Piątkę«”.
Na pytanie z sali, co frakcja AWPL oraz Forum Rodziców zamierzają czynić dalej, pani Renata powiedziała, że są przygotowane dokumenty do złożenia sprawy w sądzie, którego wyrokiem postanowienie Rady m. Wilna może być unieważnione. Ponadto w imieniu Towarzystwa Absolwentów „Zawsze Wierni Piątce”, czyli zebranych na dzisiejszym spotkaniu, Krystyna Adamowicz ułożyła tekst listu do najwyższych władz Litwy i Polski, w tym do prezydentów obu krajów, z prośbą, aby nie dopuścić do tak krzywdzącej reorganizacji najstarszej i najbardziej zasłużonej polskiej placówki oświatowej w Wilnie. Uczą się w niej teraz nowe pokolenia dawnych absolwentów. Jest jedyną polską szkołą w dzielnicy Antokol, Pilimielė, szosy niemenczyńskiej i wielu innych okolicznych miejscowości.
Po wysłuchaniu treści listu wszyscy tłumnie ruszyli do składania podpisów. Ludzie drżeli z oburzenia. Przypomniano, jak w 1947 r. miejscowe władze sowieckie próbowały usunąć pion polski z tej szkoły, a jednak rodzice nie dopuścili do całkowitej rusyfikacji, posyłając swe dzieci do polskich klas. „Piątka” została zachowana.
—_Dlaczego nas krzywdzą? Jesteśmy obywatelami Litwy! Pierwsi odbudowywaliśmy po wojnie Wilno, pracowaliśmy dla dobra swojej republiki – mówiła dawna absolwentka Alicja Laurynavičienė. Z kolei Janina Subocz-Lewczuk zwracając się do obecnych, podkreśliła, że nie można pozostawać obojętnym wobec sprawy takiej wagi, jak ratowanie „Piątki”.
Dwie Marie: Magalińska i Nowicka twierdziły, że liczy się każda akcja, każdy apel i będą w nich uczestniczyły.
Goście z Polski zamierzają naświetlić u siebie w kraju sytuację i wołać o pomoc zewsząd.