Od kilku dni trwa wojna między akcjonariuszami spółki „Vilniaus prekyba”, do której należy, między innymi, największa w krajach bałtyckich sieć supermarketów „Maxima” i centrów handlowych „Akropolis”.
Do dziewiątki stałych od początku założenia biznesu akcjonariuszy spółki należą też sieci handlowe oraz zakłady produkcyjne w Polsce, Bułgarii i na Ukrainie. Akcjonariusze mają również wspólne interesy w Holandii, Luksemburgu, na Malcie, Krecie i w Hiszpanii. Od niedawna również, ale osobno, na Białorusi, gdzie jeden z akcjonariuszy — Mindaugas Marcinkevičius — rozpoczął biznes w tajemnicy przed pozostałymi akcjonariuszami.
Naruszył tym niepisaną umowę wykluczającą jakiekolwiek postronne interesy udziałowców grupy poza grupą „Vilniaus prekyba”.
Według Ignasa Staškevičiusa, jednego z „dziewiątki” udziałowców, koledzy dowiedzieli się o interesach Marcinkevičiusa na Białorusi przypadkowo, po tym, gdy ich kolega został zatrzymany w Niemczech na podstawie podejrzeń o szpiegostwo przemysłowe.
Nie podaje się jednak, na rzecz którego z państw Marcinkevičius miał rzekomo szpiegować w Niemczech. Wiadomo natomiast, że po ujawnieniu białoruskich interesów jednego z akcjonariuszy, w „dziewiątce” rozpoczęła się prawdziwa wojna. Może ona doprowadzić do nowego podziału uznawanego za stabilny rynek sieci handlowych na Litwie.
Prawdopodobnie proces ten już się rozpoczął, o czym może świadczyć ogłoszony właśnie plan wycofania się z Litwy sieci „Fresh market”, należącej do jednego z najbogatszych białoruskich oligarchów cieszącego się przychylnością tamtejszych władz. Nie wiadomo też, czy to przypadek, czy zwykły zbieg okoliczności, że wejście „Fresh market” na Litwę i jego wycofanie się stąd, zbiegło się w czasie z rozpoczęciem biznesu na Białorusi jednego z udziałowców „Vilniaus prekyba” oraz obecnej wojny, jaka toczy się między członkami „dziewiątki”.
Wywołał ją Marcinkevičius, który oskarżył publicznie większościowego udziałowca „Vilniaus prekyby” Nerijusa Numavičiusa o zawładnięcie akcjami spółki oraz o unikanie płacenia podatków przez firmy grupy. Z tymi sensacyjnymi doniesieniami Marcinkevičius poszedł do gazet. Według przekazanej im, ale też i Inspekcji Podatkowej, informacji, w grupie są tworzone schematy unikania płacenia podatków, które obejmują wszystkie kraje działalności gospodarczej grupy i wszystkie spółki do niej należące.
Marcinkevičius ocenia, że w ciągu wielu lat on i jego koledzy z „dziewiątki” oraz spółki do niej należące nie zapłaciły ponad 700 mln litów podatków (około 200 mln euro).
Oskarżeni przez Marcinkevičiusa odcinają się od tych zarzutów. W oświadczeniu grupy mówi się, że są one bezpodstawne, a spółki „Vilniaus prekyby” nigdy nie unikały płacenia podatków. W oświadczeniu mówi się też, że działania Marcinkevičiusa są podyktowane jego prywatnymi interesami i szkodzą wizerunkowi grupy i jej interesom. Sam Numavičius nie wykluczył wcześniej, że poda Marcinkevičiusa do sądu za pomówienia.
„Vilniaus prekyba” zgłosiła się do Inspekcji Podatkowej o przeprowadzenie rewizji podatkowej i zapewniła, że przedstawi inspektorom wszystkie potrzebne dla nich dokumenty księgowości.
Marcinkevičius natychmiast odreagował na oświadczenia jego już byłych kolegów, twierdząc, że „wzywanie kontroli podatkowej” jest jednym ze schematów unikania płacenia podatków przez grupę. Jak wyjaśnił, grupa przez kilka lat nie płaciła podatków, po czym zaprasza inspektorów do skontrolowania bilansu spółki. Kontrolerzy znajdują nieprawidłowości i po negocjacjach spółka przyjmuje karę zapłacenia grzywny, po czym okres podatkowy jest zamykany.
Według Marcinkevičiusa, kara za nieprawidłowości wynosiła zazwyczaj kilkaset tysięcy litów, gdy tymczasem suma niezapłaconych podatków w tym samym czasie mogła sięgać nawet kilkudziesięciu milionów litów.
Inspekcja Podatkowa oświadczyła, że wszczęła kontrolę działalności finansowej grupy „Vilniaus prekyba” i uważnie przyjrzy się dokumentom przedstawionym przez Marcinkevičiusa. Zapewniła jednak, że kontrola ma na celu jedynie sprawdzenie, czy w spółkach grupy nie doszło do nieprawidłowości finansowych.
Wcześniej już przeprowadzona kontrola wykryła nieprawidłowości na sumę około 2 mln litów.
„Inspekcja Podatkowa nigdy nie uczestniczy w sporach między akcjonariuszami jakichkolwiek spółek po jakiejkolwiek stronie” — napisano w oświadczeniu inspektorów podatkowych.
Grupa „Vilniaus prekyba” ze względu na swoje rozległe biznesy i takie też wpływy często potocznie jest nazywana „państwem w państwie”. Warto przypomnieć, że właśnie tej grupie Litwa zawdzięcza poniekąd członkostwo w Unii Europejskiej.
Gdy bowiem po pierwszym dniu referendum akcesyjnego okazało się, że z powodu niskiej frekwencji referendum może się nie odbyć, supermarkety „Maxima” ogłosiły w mediach akcję promocyjną „Aš balsavau!” („Ja głosowałem!”). Promocja polegała na tym, że każdy głosujący otrzymywał specjalną nalepkę, z którą potem w sklepach sieci mógł kupić za symboliczną cenę czekoladkę, butelkę piwa lub proszek do prania. W drugim dniu referendum ustawiły się kolejki najpierw do urn, a potem do supermarketów „Maxima”. Frekwencja wzrosła ponad dwukrotnie, referendum się odbyło i Litwa mogła przystąpić do UE.
Przed kilkoma laty grupa rozszerzyła swoją działalność o sektor energetyczny nabywając w przetargu publicznym Zachodnie Sieci Rozdzielcze. Spółka ta, już pod zarządem „NDX Energia”, należącej również do „dziewiątki”, miała uczestniczyć w projekcie LEO.LT — budowie elektrowni atomowej na Litwie. Po zmianie w 2008 roku władz i odejściu od tego projektu „NDX Energia” odsprzedała z zyskiem państwu sieci rozdzielcze. Do dziś pozostaje jednak w sektorze energetycznym z projektami solarnymi.