Podczas gdy skandal związany z litewskimi Służbami Bezpieczeństwa Publicznego (SBP) nabiera rozpędu, prezydent Dalia Grybauskaitė szuka jego winnych.
W wywiadzie dla radia LRT głowa państwa skrytykowała wczoraj (3 grudnia) zachowanie się szefa SBP Ričardasa Pociusa oraz zwróciła uwagę na odpowiedzialność ministra spraw wewnętrznych Sauliusa Skvernelisa.
Zdaniem Grybauskaitė, Pocius powinien rozwiązywać problemy, a nie „urządzać spektakle telewizyjne”. W taki sposób prezydent zareagowała na wywiad szefa SBP, podczas którego funkcjonariusz mediom przedstawił obawy, dotyczące lojalności niektórych swoich podwładnych wobec Litwy.
Prezydent Grybauskaitė przestrzegła także przed urządzaniem „polowania na czarownice” i zwróciła uwagę na odpowiedzialność ministra Sauliusa Skvernelisa.
„Po pierwsze, powinniśmy znać fakty, czy rzeczywiście są tacy, tak zwani nielojalni wobec państwa. Jeżeli są, to bardzo jest dziwne, że dowódca, który zajmuje stanowisko od blisko pół roku, potrafi oczyszczać system tylko na ekranach telewizyjnych. Co robił przez te sześć miesięcy? Jest podwładny ministrowi spraw wewnętrznych. Co natomiast robił minister, pracujący w tym systemie od roku?” ― mówiła prezydent.
Jak dodała, wysuwanie oskarżeń bez żadnych konkretnych dowodów jest niedopuszczalne. Natomiast jeżeli dowody są, wszystkie służby państwowe powinny wykonywać swoje bezpośrednie funkcje.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych natychmiast zareagowało na wypowiedź prezydent i wydało wczoraj oświadczenie prasowe, w którym wskazało, że problemy próbowano rozwiązać jeszcze za kadencji ówczesnego szefa służby Siergieja Madałowa.
„Szefowi służby zostały przedstawione konkretne uwagi w sprawie nieprzejrzystego zarządzania, nieodpowiedniej strategii oraz innych licznych niedociągnięć. W styczniu tego roku w ministerstwie był omawiany przygotowany przez SBP projekt na temat zmiany struktury służby. Co do projektu było wiele uwag, zaś szef służby miał go naprawić i przeprowadzić inne niezbędne zmiany. Jednak tego nie zrobił” ― pisze się w oświadczeniu.
Ministerstwo informuje ponadto, że zostały przeprowadzone dochodzenia służbowe. Po nich zwrócono się do Głównej Komisji Etyki Służbowej (GKES) w sprawie działań szefa służby i jego zastępcy, którym zarzucono konflikt interesów prywatnych i publicznych. GKES potwierdziła, że takie naruszenia miały miejsce. Obecnie rozpoczęto kolejne sprawdzenia i jest zbierana informacja na temat możliwie nielojalnych wobec kraju funkcjonariuszy.
Skandal w sprawie SBP miał początek po niedawnym wywiadzie dla portalu delfi.lt, w którym szef służby Ričardas Pocius powiedział, że jednostka przez dwa dziesięciolecia trwała w stagnacji, a niektórzy funkcjonariusze nie są lojalni wobec państwa i w razie konfliktu mogliby obrócić broń przeciwko obywatelom państwa.
„Po przyjściu tutaj czuję się jak w radzieckiej armii z syndromem »wielkiej« armii w środku Litwy. Wszystko tu opiera się na powiązaniach rodzinnych, interesach prywatnych i nielegalnych biznesach — i wszystko to ma polityczną przykrywkę. Parady, »pokazucha«, PR i polityczny protekcjonizm ― takie właśnie są priorytety tej służby, która była przedstawiana niemal jako elitarna. A wewnętrzna sytuacja tak naprawdę jest w stagnacji i w agonii” ― powiedział Pocius.
Tymczasem były szef służby Siergiej Madałow odrzuca takie oskarżenia, nazywając je „obrazą całego zespołu”.
Minister spraw wewnętrznych Saulius Skvernelis zapowiada z kolei, że od 1 stycznia rozpocznie się ostra reorganizacja Służby Bezpieczeństwa Publicznego. Zmiany mają sprawić, że Służba stanie się zachodnią, działającą według standardów demokratycznego państwa strukturą.
Tymczasem Artūras Paulauskas, przewodniczący sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej, powiedział dziennikarzom, że wcześniej nie otrzymywał żadnych poważnych sygnałów na temat możliwych naruszeń. Z kolei ujawnioną przez Pociusa informację o sytuacji w litewskich służbach bezpieczeństwa ocenił jako skandaliczną.
Komitet, który obradował wczoraj w tej sprawie, zalecił zwolnienie podejrzanych funkcjonariuszy.
Jak zaznaczył Paulauskas, budzących podejrzenia funkcjonariuszy nie jest wielu ― około dziesięciu.
„Nowy szef SBP otwarcie mówi o problemach i tak właśnie musi być. Jednak sądzę, że on zbyt pośpiesznie przykleja etykietkę nielojalności dla wszystkich służb bezpieczeństwa. Owszem, są teraz znane przypadki, gdy funkcjonariusze korzystali z symboliki rosyjskiej lub brali udział w jakichś podejrzanych akcjach. Jednak takich osób jest naprawdę niewiele, są to jednostki. Więc mówić o powszechnej nielojalności służb naprawdę nie możemy” — tłumaczył Paulauskas.