Nazwiska pierwszego kierownika stacji w Rudziszkach wyjaśnić nie udało się. Pierwszym znanym kierownikiem stacji w 1863 roku był Konstanty Szubin.
26 września 1864 roku go zamienił Andrzej Maser, a tego 15 marca 1866 roku — Nikołaj Fleming. Później zmiana kierowników stacji w Rudziszkach z powodu nieuwagi autorów księgi rocznej Guberni Wileńskiej (stacja była w Guberni Wileńskiej, lecz administracyjnie należała do warszawskiego działu ruchu) nie zawsze była wskazywana. Wyjaśnione jest, że od 31 grudnia 1875 roku to stanowisko zajmował Grigorij Kaczanow, od 1 sierpnia 1876 roku — Nikołaj Ejring, od 31 grudnia 1881 roku — Grigorij Kaczanow, od 1 marca 1890 roku — August Cigler, od 1 lipca 1897 roku — Jakow Siergiejew (pomocnikiem kierownika był M. Maslenikow, od 1 lipca 1896 roku), od 1907 aż do okupacji kajzerowskiej — Adam Hejdenrajch.
Czy to są wszyscy wymienieni kierownicy stacji w Rudziszkach tego okresu, nie jest ustalone.
Na stacji pracowali: zwrotniczy, dozorca wodociągu, a od 1890 roku pomocnik kierownika stacji.
Powstanie 1863 roku w Polsce i na Litwie byłą ostatnią próbą odbudowy Rzeczypospolitej. Obszary dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego stały się terenem intensywnych walk. Już w pierwszych dniach powstania, zaraz po 22 stycznia 1863 roku, powstańcy zdołali opanować znaczną część Kolei Warszawsko-Petersburskiej. Specjalny pociąg, w którym jechali m. in. konspiratorzy z warsztatów kolejowych, niszczył szyny, zwrotnice i urządzenia telegraficzne na stacjach. Spowodowało to wyłączenie tej linii kolejowej z użytku na prawie dwa tygodnie. Przez ten czas nie można było wykorzystywać jej do przewożenia posiłków wojskowych. W następnych miesiącach z rzadka tylko dochodziło do przerywania linii kolejowych, jako że Rosjanie oddelegowali do ich ochrony oddziały wojskowe. Mnożyły się za to pojedyncze akty sabotażu i dywersji, ponieważ prawie cała obsługa „dróg żelaznych” była związana z organizacją narodową.
Powstanie 1863 roku wystraszyło władze carskie. Generał-gubernator M. Murawjew zarządził od Dyneburgu do rzeki Narew i od Landwarowa do Kowna wyciąć las przy bocznych budynkach stacyjnych w obie strony na 300 sążni i od linii kolejowej po obie strony po 150 sążni. Organizacje służby remontu dróg i budynków kolejowych musiały ciąć las wzdłuż linii, budować blokhauzy i baraki dla żołnierzy. Tę pracę wykonywali wojskowi. Generał major Płaksin kierował wycinaniem lasu od Wilna do Marcinkańców i Prawieniszek. Prace były zorganizowane przez oficerów, którzy rozlokowali się w tym celu na stacjach. Oni też zaciągali do pracy drwali. Robotnikom najemnym za dzień pracy płacono po 30 kopiejek, co stanowiło wówczas niemałe pieniądze. Na drogach kolejowych powiatu trockiego (Landwarowa, Rudziszek, Olkienik, Oran, Marcinkańców, Jewia, Żosli) prace rozpoczęły się 20 czerwca i trwały bez przerwy do 22 czerwca. W jednym dniu tu las wycinało jednocześnie 65 612 ludzi. Na jakiś czas prace wstrzymano, widocznie dowództwo wojskowe wydało na ten cel wyznaczone pieniądze, a wznowiono znów na początku września.
Dla „ochrony” Rudziszek wzniesiono dwa baraki dla żołnierzy, kuchnię oraz szopę dla koni. Zarządzono wyrąb lasu przy linii kolejowej po 150 sążni po obie strony (przy stacji w Rudziszkach — w promieniu 300 sążni). Pracowali intensywnie. Wtedy „w dostępie” stacji kolejowej w Rudziszkach pracowało 10 402 pracowników. W roku 1869 baraki w powiecie trockim były przekazane na przetarg.
Ludwik Narbutt był jednym z najwybitniejszych dowódców Powstania Styczniowego na ziemiach litewskich. Dowódca powstania głosząc manifest uwłaszczeniowy, zachęcał do udziału w walkach chłopów, formował oddziały i rozpoczął swą kompanię po Puszczy Rudnickiej.
W książce Stanisława Zielińskiego „Bitwy i potyczki 1863-1864”, wydaną w Raperswil w 1913 r. czytamy: „21 czerwca wysłana przez porucznika astrachańskiego pułku Tistrowa z Rudziszek kolumna, dowodzona przez porucznika Rudenkę, rozproszyła pod Rudnikami oddział, podobno 100 ludzi liczący Narbutta, w starciu tym miało polec 30 powstańców, w tym Antoszewski i Teofil Chmielewiec.(…)11 lipca przeciw połączonym oddziałom Wisłoucha, Lubicza i Sędka wyruszył w kierunku klaryskich lasów pułkownik Tisdel na czele 4 rot piechoty i z kozakami. Napadnięci o godzinie 5½ z rana przez jedną rotę na brzegu lasu przy Łojciach, odparli powstańcy w kilkugodzinnej walce nieprzyjaciela, straciwszy 18 ludzi w zabitych i rannych, a zadawszy moskalom poważne straty, cofnęli się dalej w lasy Klaryskie ku Żyżmorom, lecz o godzinie 3½ po południu wpadli na pozostałe 3 roty Tisdela. Sędek i Lubicz, nie zrozumiawszy komendy, ruszyli w inną stronę, Wysłouch z 250 (?) ludźmi rzucił się na bagnety i kolby, gdyż nabojów nie było i po dwugodzinnej walce przebił się ze stratą 25 ludzi, sam ranny będąc w bok.(…)14 lipca podpułkownik kostromskiego pułku Czerkiesow, dowiedziawszy się o ukazaniu się nad Mereczanką oddziału powstańczego, wyszedł (z Rudnik?) z dwoma rotami piechoty i 10 kozakami, doścignął powstańców pod Macelami i rozbił. Powstańców miało polec 22, a moskali 3 rannych.(…)17 lipca w lasach olkienickich napotkał kapitan Szlachtow ze 120 strzelcami oddział Sosinowicza liczący 200 (!) ludzi, rozbił go i ścigał do Markowszczyzny. Polaków miało polec 30 wraz z dowódcą, a 4 dostało się podobno do niewoli.(…)30 września oddział powstańców starł się z moskalami pod Żerańcami w pobliżu stacji Rudziszki i wycofał się ze stratą jednego zabitego. Forsowne marsze, brak żywności i obuwia zmniejszyły oddział Gustawa Ostoi do liczby 40.
19 października garstkę tę okrążyli moskale w lasach rudnickich, powiatu trockiego. Powstańcy mężnie uderzywszy na nieprzyjaciela, przerznęli się, zostawiając 2 zabitych i 3 rannych i 9 wziętych do niewoli; moskale stracili 5”.
Z relacji Stanisława Zielińskiego można uświadomić, jak intensywne były bitwy i potyczki powstańcze w Puszczy Rudnickiej i w okolicach Rudziszek. O tym też świadczą krzyże i pomniki porozrzucane w Puszczy Rudnickiej.
Wiek XX — okres wojen i konfliktów narodowościowych. Nie uniknęły tego i Rudziszki. Miasteczko przechodziło z rąk do rąk, od jednego państwa do drugiego. Po okresie zaboru rosyjskiego rozpoczęła się okupacja kajzerowska. W końcu I wojny światowej nastał czas „suwerenytetów” opartych na orędziu W. Wilsona z „14 punktów”.
Niestety, wraz z tym nastąpił rozbrat polsko-litewski, a za tym i walki o Wilno. Stacja w Rudziszkach była niemym świadkiem tych walk i wydarzeń. Akcja Żeligowskiego sprawiła, że Wileńszczyzna na okres dwudziestolecia międzywojennego została włączona do Polski. W tym okresie, w roku 1929, stacja kolejowa w Rudziszkach została przebudowana i otrzymała obecny swój wygląd.
W okresie sowieckim w Rudziszkach odbywał się intensywny ruch kolejowy. O tym zadecydowało kilka czynników: rozwój przemysłu obróbki drewna i duży ruch pasażerski z miasteczka do Wilna.
Współcześnie znaczenie drogi kolejowej z Wilna do Grodna zmalało, gdyż zanikła komunikacja kolejowa do Grodna. Coraz mniej pasażerów posługuje się tym środkiem transportu. Niektóre zabudowania kolejarskie uległy zniszczeniu, inne zaś zostały przebudowane na lokale mieszkalne.
Kilkanaście lat temu, zawdzięczając funduszom europejskim, stacja kolejowa w Rudziszkach została odnowiona, perony wyłożono kostką betonową, uporządkowano tory, unowocześnione zostały urządzenia ruchu kolejowego. Jednak niektóre zmiany tego okresu zasmucają, a mianowicie stan wieży wodnej na terytorium stacji kolejowej.
Wieża jest najstarszym obiektem nie tylko w zespole zabudowań tej stacji, lecz również w historii miasteczka. Wybudowana została w 1872 roku, ale już od dawna nie pełni swych funkcji zaopatrzenia pociągów wodą. Na ścianach tego obiektu można przeczytać i rozpatrzyć świadectwa z historii miasteczka — tu są wmurowane tabliczki z godłami państw ościennych.
Obecny widok tego obiektu wywołuje niepokój, gdyż drewniany dach i poddasze uległy zniszczeniu. Dziurawy i przeciekający dach stanowi wielkie zagrożenie dla murowanej konstrukcji wieży oraz jest niebezpiecznym dla przechodniów, gdyż grozi ewentualnym opadnięciem desek konstrukcji dachu. Badając tę sprawę, udało się wyjaśnić, że wieża, która znajduje się na terytorium stacji kolejowej, nie jest już jej własnością. Po nawiązaniu kontaktu z przedstawicielami „Lietuvos geležinkeliai” okazało się, że obiekt został sprywatyzowany w 2002 roku. Właścicielką tego budynku jest emerytowana osoba, która teraz ma kłopoty zdrowotne. Te okoliczności wywołują pesymistyczne myśli i wątpliwości o możliwym odnowieniu tej wieży i dlatego powstaje pytanie: kto jest odpowiedzialny za tę sprawę? Czy ażby 800 litów usatysfakcjonowały kierownictwo „Lietuvos geležinkeliai”, które zezwoliło na licytację obiektu chronionego przez państwo osobie prywatnej bez wstępnych dla niej zobowiązań?
Jakie jest wyjście z tej sytuacji.
Kierownictwo „Lietuvos geležinkeliai” ma zastanowić się nad tym, aby wykupić wieżę od obecnej właścicielki, która zresztą wyraziła zgodę na darowanie tego obiektu. Sporządzenie projektu i odnowienie konstrukcji dla tej organizacji nie będzie uciążliwe finansowo, gdyż dochody „Lietuvos geležinkeliai” obecnie można porównać do dochodów spółki handlowej „Maxima”. Wraz z tym uda się kierownictwu spółki obronić swą godność i zachować „honor munduru”.
Brakuje również większego zaangażowania się w tej sprawie władz lokalnych rejonu trockiego i miasteczka Rudziszek.
Nic się nie zmieni, jeśli nie przyczynimy się do tych przeobrażeń. Ocalmy od zniszczenia ten obiekt!
Wiktor Łozowski
nauczyciel historii
Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie
Odc. ost.
Pocz. w nr. 47 (17825)