Wileńszczyzna potrafi wzruszyć. Wzruszyć doborem programu, jak też precyzją wykonania. Tak jest zawsze, a co dopiero mówić, kiedy obchodzi swoje Jubileusze. Tak było podczas wszystkich poprzednich, tak też było podczas 35-lecia, które miało miejsce w minioną niedzielę w wileńskim Litewskim Teatrze Opery i Baletu.
Była to okazja nie tylko do delektowania się naprawdę zawodowym mistrzostwem tego zespołu, ale też okazja do wyrażenia szacunku wszystkim, którzy przed laty z młodzieńczą energią, pasją i ogromnym zaangażowaniem zapoczątkowali k
ultywowanie pieśni ludowej, tradycji, obrzędów i obyczajów, chroniąc je od zapomnienia.
Znamy ten zespół już ponad trzy dziesięciolecia, tym niemniej zawsze jest inny, taki barwny, wielostronny, bogaty treściowo i taki nasz, swojski, rodzinny. Wszak nosi nazwę „Wileńszczyzna”.
Nieprzypadkowo więc wiceprzewodniczący Sejmu Jarosław Narkiewicz dziękując za wzruszający koncert powiedział takie słowa: „Miałem szczęście być na jednym z pierwszych koncertów tego zespołu. Usłyszałem wówczas coś tak bliskiego, tak wzruszającego, jakby z kuferka babcinego wyjętego.
Te piosenki, takie nasze, podwileńskie, kiedy to na parkanie siedzi nasz Jaś, kiedy to nasza Zosia zechciała jagódek. Zdawało się, że tak będzie tylko na jednym koncercie. Ale potem poszły kolejne programy, a wraz z nimi zaczęły się rodzić nowe, a tak nam wszystkim bliskie strofy o naszej Ojczyźnie-Wileńszczyźnie, o ukochanej naszej ziemi. Pierwsze wyszperane były w chatach wiejskich i spisane przez uczestników zespołu, na czele z założycielem, kierownikiem artystycznym i dyrygentem. Te nowe stworzył założyciel i stały kierownik dr Gabriel Jan Mincewicz, bo on też przecież nasz, tak dobrze znający te strony, tak dobrze znający tęsknotę za polskością. Z tej to tęsknoty zespół zakładał i wiernie cały czas nim kieruje. To on był inicjatorem tych tak odrębnych a tak wspaniałych programów, całych spektakli artystycznych. Za co mu się jak i całemu zespołowi nisko się kłaniam”.
Kłaniano się w to niedzielne popołudnie artystom, założycielom, ludziom, którzy nie szczędząc swych sił, czasu, pracują nad każdym nowym programem, aby widz miał prawdziwą ucztę duchową dostojni goście, przedstawiciele wielu instytucji.
Ale zanim „Wileńszczyzna” przedstawiła program, na powitanie było kilka bardzo wzruszających momentów, a wśród nich odczytanie listu gratulacyjnego od prezydenta Polski Andrzeja Dudy, co zrobił p. o. szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.
Dostojny gość wręczył również kierownikowi zespołu medal „Pro patria” w uznaniu za szczególne zasługi na niwie tworzenia kultury, zachowania dziedzictwa, zachowania pamięci ludowej. Przytoczył przy tej okazji słowa Marszałka: „Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”.
Pięknych słów powitalnych od gospodarzy i dostojnych gości było wiele, ale bez wątpienia największym wydarzeniem był sam koncert jubileuszowy, na który się złożyły dwie odrębne, ale jakże mocno ze sobą splecione części.
Pierwsza, wzruszający program żołniersko-patriotyczny oraz druga, przygotowana przez weteranów, narybek zespołu, aktualnych członków.
Niech żałują ci co nie widzieli! Jak każdy kolejno wykonywany utwór, każdy nowy układ taneczny, prezentowany przez weteranów, którzy do „Wileńszczyzny” na próby już nie chodzą, ale na przedjubileuszowe wezwanie chętnie się stawili i na tej wspaniałej scenie zaprezentowali porywające tańce ludowe pod huczne oklaski publiczności.
Najmniejsi tancerze, oglądający zza kurtyny ich popisy, zapewne w myślach obliczali, ile to trzeba ćwiczyć, by po latach tańczyć tak, jak ich starsi bracia, siostry, a czasami rodzice. Ciągłość pokoleń jest tu znaczna i wielu obecnych członków zespołu, to dzieci tych, którzy przed laty tworzyli podstawowy trzon tego tak popularnego dziś dosłownie w całym świecie zespołu.
Ale wróćmy do tych chwil niezapomnianych. W ogromnej wypełnionej szczelnie sali rozlegają się pierwsze słowa: „O, Panie, któryś jest na niebie,/Wyciągnij sprawiedliwą dłoń!/Wołamy z cudzych stron do Ciebie,/O polski dach i polską broń”.
To słowa Modlitwy Obozowej, którą śpiewali żołnierze idąc na bój, święty bój o wolność swej Ojczyzny. Tak zainicjowana została część tematycznego koncertu „Raduje się serce”, na którą złożyły się wiersze, tańce i pieśni o tematyce żołniersko-patriotycznej. Pieśni z różnych okresów walki o niepodległość. Bo przecież walce stale towarzyszyła pieśń. Pieśń powstająca w okopach, na froncie.
Podczas koncertu przeważały pieśni legionowe oraz pieśni i wiersze z okresu walk żołnierzy Armii Krajowej. A kiedy już o wierszach mowa, to nie można nie odnotować przepięknej recytacji Mirosława Szejbaka.
Między innymi program „Raduje się serce” został opracowany na podstawie dawnego „Z dymem pożarów”, który zawsze wzruszał publiczność, w tym w latach 90., gdy obalano komunizm, a Polacy na Wileńszczyźnie musieli walczyć o przetrwanie i zachowanie swojej tożsamości narodowej.
Wówczas nie obeszło się bez zgrzytów. Dyrekcja Domu Nauczyciela w Wilnie, gdzie dla uczestników konferencji Polskiego Stowarzyszenia Naukowców w dniu 2 lipca 1994 r. miał odbyć się ten spektakl, nie udzieliła zgody na jego wykonanie. Wówczas spektakl ten odbył się na ulicy, obok skweru z pomnikiem Stanisława Moniuszki, a widzowie na stojąco hucznymi oklaskami towarzyszyli każdej wykonywanej piosence.
Przybyła wkrótce policja nie zdecydowała się na przerwanie spektaklu i obserwowała go do końca. Z tym programem „Wileńszczyzna” występowała później w wielu salach, w wielu krajach, ale jak zaznaczył ostatnio w jednym z wywiadów dyrygent, oni sami odczuwali pewien niedosyt artystyczny. Dlatego zdecydowali program uzupełnić o bardziej ambitny, różnorodny i bardziej skomplikowany repertuar i zaprezentować go podczas Jubileuszu 35-lecia pod nazwą „Raduje się serce”.
Pomysł ten wypadł na dziesiątkę, widać to było z bardzo pozytywnej reakcji widzów ocierających łzy wzruszenia, po cichutku szepcących słowa piosenek, jak codzienną wielką modlitwę.
Bo i jak można się nie wzruszać kolejny raz, kiedy z tej wspaniałej zawodowej sceny operowej brzmiały tak nam wszystkim bliskie słowa: „W każdym sercu bije Polska”.
Dostojnych gości, zarówno z zagranicy, jak też naszych krajowych, rodzimych było dużo, bo „Wileńszczyzna” ma wielu przyjaciół, wielu wielbicieli swego talentu i, jak się okazało, jest nim także ambasador Japonii na Litwie Toyoei Shigeedos, który był w gronie widzów.
Program części drugiej był bardzo różnorodny, jak i same lata, które dla zespołu były latami nie tylko sukcesów, ale i latami zmagań, zmagań o dzień powszedni. Bo zespół przecież nie ma stałego zaplecza i dotąd gościnnie korzystał z pomieszczenia dawnej słynnej wileńskiej Piątki na Antokolu, ale jak zaznaczył ze sceny kierownik, przed kilkoma dniami oznajmiono, że w szkole tej nie ma dla niego miejsca.
Nie ma pomocy ze strony władz najwyższych. Jest za to sporo przyjaciół, sporo dobrych ludzi i dlatego zespół działa i prezentuje kunszt daleko poza granicami Litwy tym samym ją sławiąc. Tym niemniej codzienny dzień nie jest łatwy, bo przecież nie chodzi tylko o próby, które w przededniu takich jubileuszy stają się prawie codzienne, ale o zwykłe powszednie bytowe sprawy. Załatwianie transportu na wyjazdy, szukanie sponsorów itd.
Nie jest też łatwo utrzymać tak wysoki poziom, przecież starzy wyszkoleni członkowie z przyczyn życiowych (rodzina, dzieci, praca) odchodzą, więc wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Ale każdy, kto był chociażby na tym jednym koncercie, to się przekonał, że „Wileńszczyzna” nie zginie. O tym świadczył wspaniały chór, soliści, jak też grupa baletowa, taka liczna (60 par tancerzy), taka odmłodzona. Zasługa w tym największa dyrygenta dr Gabriela Jana Mincewicza, choreografów Leokadii Klukowskiej oraz Tomasa Dapšauskasa, wykładowcy choreografii w Kolegium Muzycznym, tancerza Teatru Opery i Baletu Litwy.
To dzięki tym ludziom powstało szereg niezapomnianych utworów. Skoro chodzi o taniec, to porywający węgierski „Hajduk” tańczony w Polsce już w XVI wieku. Niezwykle żywe tempo, często ulegający różnym zmianom, dający możliwość tancerzowi popisania się swoją sprawnością fizyczną. Skoki, uderzenia ręką o uniesioną nogę, głębokie przysiady, pełzanie w przysiadzie, skoki w pozycji poziomej, wszystko to zostało bardzo wysoko ocenione przez widzów. Nie mniej piękny i żywiołowy był też taniec cygański, wykonywany również na bis. Ten „taniec spódnic” z charakterystycznym elementem ruchu rąk i tułowia tancerek w pozycji siedzącej, klęczącej nie pozostawił nikogo obojętnym, niemożliwie było się oprzeć tej ekspresji artystycznej.
Niemożliwie też było oprzeć się urokowi utworu „Brzózka”, którego premiera odbyła się właśnie podczas jubileuszu 35-lecia zespołu, nad którym chór musiał bardzo poważnie popracować. Wypadł wspaniale.
Wiązanka walców J. Straussa przeniosła widza do salonów Wiednia, gdzie te utwory się rodziły…
I już finał koncertu. Można by i kropkę postawić, ale przecież nie byłoby tego tak udanego koncertu, gdyby nie ludzie, gdyby nie utalentowani soliści. A kiedy o nich mówimy, to bez wątpienia mamy na myśli solistkę, magister wokalistyki Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru Natalię Sosnowską, która tym razem wystąpiła solo oraz w duecie z Ewą Szturą. Nie można nie wspomnieć o wspaniałych męskich głosach Dominika Adamajtisa oraz Juliana Germanowicza. Młody, a tak dojrzały zawodowo narybek.
Nie można nie ocenić kunsztu tanecznego solistki baletu Agnessy Krasodomskiej oraz Tomasza Kirkiewicza, jak też każdego członka tego tak dojrzałego, bo już swój koralowy jubileusz (35 lat) obchodzącego zespołu. Tak dojrzałego profesjonalnie.
Zapewne nie jest przypadkiem, że program jubileuszowy tak bardzo odpowiadał charakterystyce koralowego jubileuszu. Wszak były to tak różne tematycznie utwory, tak odmienne uczuciowo, jak ten koral, „kwiat morza”, symbolizujący bogactwo, siłę i wysoki status społeczny. Za lata istnienia „Wileńszczyzna” zdobyła ogromne bogactwo. To ludzie, którzy ją zakładali, którzy życie z nią złączyli, którzy do niej przychodzą i którzy do niej po latach wracają myślami.
Oklaski, kwiaty, listy gratulacyjne od wielu instytucji, w tym od ambasady RP w Wilnie, i słowa wdzięczności od wszystkich, kto tego dnia dziękował zespołowi, za to, że są, że działają, że krzewią polskość, że są świadectwem naszego tu istnienia.
Można byłoby w tym miejscu kropkę postawić. Ale jubileusz 35-lecia „Wileńszczyzny” jeszcze trwa!
W najbliższą niedzielę (18 września, o godzinie 13.30) w wileńskim kościele pw. Ducha Świętego, w naszej polskiej Kaplicy, odbędzie się Msza święta w intencji tego zespołu. Bo „Wileńszczyzna” nie byłaby „Wileńszczyzną”, aby Bogu nie podziękować za wszystko, co udało się osiągnąć…
HISTORIA ZESPOŁU W PIGUŁCE
Reprezentacyjny zespół pieśni i tańca „Wileńszczyzna” został założony przez Gabriela Jana Mincewicza jesienią 1980 roku. Na początku maja 1981 roku miał swój pierwszy występ, co jest uważane przez zespół za dzień jego narodzin.
Na scenie zespół prezentuje nie tylko poszczególne pieśni i tańce wileńskie, lecz częstokroć łączy je w odrębne kompozycje, odtwarzając dawne obrzędy. Tak powstały szeroko znane programy tematyczne: „Zaloty na Wileńszczyźnie”, „Wesele wileńskie”, „Kaziuki”, program żołniersko-patriotyczny „Z dymem pożarów”, „Noc Świętojańska na Wileńszczyźnie”, „Kiermasz wileński”, „Wieczorynka w Skrobuciszkach”, no i najnowszy „Raduje się serce”.
TRASY KONCERTOWE
Belgia, Holandia, Niemcy (1993); Anglia (1994); USA (1995). Anglia, Francja (1996); USA (1997) Austria, Włochy i Watykan, gdzie zespół śpiewał dla Ojca Świętego Jana Pawła II (1999). Rok 2001 — Australia, rok później udział w uroczystościach 75-lecia koronacji Obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Rok 2003 — udział w obchodach 12. rocznicy Radia Maryja w Toruniu. Rok 2004 — udział w XV Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Religijnej w Rumi, gdzie zespół zdobył 2 nagrody, w tym za najlepszą interpretację pieśni religijnej. Rok później — śpiewy liturgiczne podczas transmitowania na cały świat przez TV Polonia uroczystej Mszy świętej z Ostrej Bramy. Australia i Japonia — rok 2008. Rok 2009 przyniósł „Wileńszczyźnie” Pierwszą Nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Kultur w Polsce. W tym samym roku zespół odwiedził Francję, Hiszpanię.
2012 rok — koncert galowy w Petersburgu na Dzień Niepodległości Polski. Rok 2013 — Brazylia, Urugwaj, Argentyna.
Helena Gładkowska