Więcej

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”: na Litwie realizujemy najwięcej projektów

    Czytaj również...

    Z okazji obecności licznej delegacji Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” w Wilnie, „Kurier Wileński” przeprowadził rozmowy z pracownikami organizacji

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” to nie tylko napis na plakatach promujących różnego rodzaju akcje i wydarzenia.

    — Fundacja to 19 osób, które są zaangażowane przez cały dzień w różnego rodzaju prace. Zwykle o efektach tej pracy można dowiedzieć się z doniesień mediów, kiedy mówi się o tym, że Fundacja przekazała takie czy inne środki na działania. Tymczasem, my ciężko pracujemy, mamy doświadczonych koordynatorów — mówi prezes Fundacji, Mikołaj Falkowski.

    — O moich współpracownikach mogę powiedzieć, że jestem zaszczycony tym, że możemy razem pracować i wspólnie realizować działania. Staramy się rozwijać naszą działalność, zdobywać środki nie tylko z naszego podstawowego źródła, czyli środków Senatu, ale także innych. W tej chwili można powiedzieć, że środki senackie na poziomie 20-25 proc. są uzupełniane z innych źródeł. Do obsługi tego potrzebny jest oczywiście bardzo sprawnie działający zespół. Dziś, po raz pierwszy niemal w całości, mamy okazję odwiedzić naszego głównego beneficjenta, czyli Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki — dodaje szef organizacji z Polski.

    — Mogę powiedzieć z całą pewnością, że bez wsparcia Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” nie przetrwalibyśmy. Co roku, to właśnie dotacje, które są nam przekazywane za pośrednictwem Fundacji, stanowią bardzo konkretną, ważną część naszego budżetu. Zawsze mamy pełno chorych w hospicjum stacjonarnym, coraz więcej osób otaczamy opieką w domach. Jeszcze rok temu wystarczał nam jeden zespół, który odwiedzał chorych w domach, teraz codziennie wyjeżdżają dwa samochody – mówi s. Michaela Rak.

    Pomocą charytatywną w Fundacji zajmuje się Katarzyna Jóźwiak. — Od ponad roku mamy nową inicjatywę, Wschodni Fundusz Dobroczynności, który pozwala nam reagować na potrzeby na bieżąco. To bardzo ważne, gdyż choroby czy nieszczęścia nikt nie planuje. W ramach Funduszu wykorzystujemy środki przekazywane przez duże firmy czy koncerny — opowiada, podkreślając, że w Polsce wrażliwość na sprawy Polaków na Wschodzie jest duża i Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” może liczyć na sponsorów.

    Dla pracowników Fundacji jest to pierwszy tego rodzaju wyjazd.
    — Chcieliśmy przy okazji tego pobytu w Wilnie, które jest miastem bardzo ważnym dla wszystkich Polaków, połączyć kilka spraw. Oczywiście, przekazać informacje o finansowaniu na rok 2018, ale także spędzić trochę czasu razem i w pewnym sensie przygotować się do zadań, jakie czekają nas w tym roku. Doskonale wiemy, że rok 2018, gdy świętujemy taką ważną dla nas rocznicę, nie będzie rokiem łatwym, mamy do zrealizowania całą masę projektów. Tu w Wilnie mamy okazję poznać lepiej siebie nawzajem, a także naszych beneficjentów. Byliśmy już w Trokach, z wieloma instytucjami spotykamy się w Domu Kultury Polskiej, termin naszego przyjazdu związany jest natomiast z premierą spektaklu o Marszałku Piłsudskim, który również został zrealizowany w ramach środków przekazywanych za pośrednictwem Fundacji – mówi Małgorzata Aleksandrowicz, jeszcze do niedawna znana na Wileńszczyźnie przede wszystkim ze swojej działalności harcerskiej. Obecnie, od ponad roku pracuje w Fundacji — koordynuje projekty w ramach działu dziedzictwa kulturowego i projektów rozwojowych.

    Wśród osób pracujących w Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” znacznie więcej jest osób, których historie rodzinne związane są z terenami, które obejmuje swoimi działaniami Fundacja.
    – Moja rodzina pochodzi z Ukrainy. Właściwie od początku wzrastałam wśród opowieści o Lwowie, Samborze czy innych miejscowościach, gdzie bywali mój dziadek i babcia. Nic więc dziwnego, że ten klimat stał mi się bardzo bliski i bardzo dobrze odnajduję się w działalności Fundacji — stwierdza Magdalena Jankowska-Majewska, która w swojej pracy zajmuje się aktywizacją środowisk polskich na Wschodzie. — To bardzo obszerny program, który zawiera elementy wsparcia, w takich obszarach jak pomoc prawna, przedsiębiorczość, aktywność sportowa, wsparcie działalności polskich organizacji — opowiada o swojej pracy.

    Katarzyna Jóźwiak i s. Michaela Rak pospisują umowę

    Katarzyna Garncarek pochodzi z Białorusi. Ukończyła polonistykę w Mińsku i pracowała jako nauczycielka języka polskiego jako obcego w białoruskim gimnazjum, a także w Instytucie Polskim.
    — Na Białorusi bardzo wiele osób chce uczyć się polskiego, nie tylko pochodzących z rodzin o polskich korzeniach, ale także wielu Białorusinów. Historycznie jesteśmy bardzo sobie bliscy. Tak się więc złożyło, że najpierw zakochałam się w języku polskim, potem przyjechałam do Warszawy i wyszłam za mąż za Polaka — opowiada Katarzyna Garncarek.

    W Fundacji jest jedną z koordynatorek programu „Kultura”.
    — Bardzo się cieszę, że możemy być w Wilnie na premierze spektaklu przygotowanego przez Polskie Studio Teatralne, również dlatego, że jest to jeden z projektów, który został zrealizowany ze środków Senatu RP za naszym pośrednictwem. Tego rodzaju projektów prowadzimy naprawdę bardzo wiele. Tylko program „Kultura” (a jest także inny, „Kultura i Niepodległa”) zawierają ok. 330 projektów. Najwięcej realizowanych jest na Litwie i Ukrainie — wyjaśnia Garncarek.

    Szczególne dobre wiadomości dla mediów na Litwie przywiozła natomiast Małgorzata Jaglińska.
    — Zajmuję się współpracą z mediami. Cieszymy się, że w tym roku udało nam się w bardzo szybkim tempie przekazać dotację, co na pewno usprawni działalność polskich mediów na Wschodzie. Podobnie jak w innych dziedzinach — Litwa to kraj w którym realizujemy najwięcej z naszych projektów – zauważa w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.

    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...