Wilno przywitało nas deszczem, ale to nie zgasiło radości z wymarzonego przyjazdu na Litwę. Zmoczyło nas solidnie, więc zamiast szukać specjałów kuchni wileńskiej w pobliskiej knajpce, znalazłyśmy smaki wileńskie w… Lidlu! Pyszne, gorące kibiny, czyli pieczone pierożki nadziewane mięsem, grzybami lub warzywami. Po przemoknięciu do suchej nitki, częściowym odespaniu nocnego lotu oraz wieczornej próbie, udałyśmy się na zasłużony odpoczynek.
Drugi dzień zaczął się od miłej niespodzianki — na dworcu kolejowym (z którego wyruszaliśmy na koncert do Trok — dawnej stolicy Litwy) gdzie natknęłyśmy się na.. pianino! Było nawet w stanie całkiem niezłym jak na warunki dworcowe — genialny pomysł! Oczywiście nie mogłyśmy odmówić sobie przyjemności zaśpiewania choć jednej piosenki.
Po przybyciu do Trok z naszym nieocenionym przewodnikiem Gabrieliusem Kuliešiusem (który notabene został od razu nazwany naszym swojskim „Gabrysiem”) spotkała nas kolejna miła niespodzianka w postaci wspaniałej przewodniczki Barbary Pawłowej, która oprowadziła nas po Trokach i z dużą pasją opowiedziała ich ciekawą historię. Byłyśmy zachwycone drewnianą, karaimską zabudową, która przeniosła nas w czasie do XIX wieku. Piękny zamek z XIV wieku oraz niesamowita Bazylika Najświętszej Marii Panny zrobiły na nas ogromne wrażenie. W tejże bazylice zaśpiewałyśmy koncert, który był częścią X Międzynarodowego Festiwalu Laudate Dominum 2019. W Mszy św. odprawianej po litewsku brało udział około 30 osób (wcześniejsza była w języku polskim). Obawiałyśmy się słabej frekwencji, ale okazało się, że na naszym koncercie był pełny kościół! To cudowne, że ludzie przyszli nas posłuchać. Wszyscy klaskali i śpiewali z nami — wspólnej radości nie było końca… Kwiaty, podziękowania — takie z głębi serca… Serdeczny uśmiech, ale i łzy wzruszenia ocierane ukradkiem zarówno przez publikę jak i nasze „Senioritki”… I tylko ciepłe uściski i spojrzenia mówiły wszystko. Muzyka łączy narody, pokolenia, serca.
Następnego dnia zwiedzałyśmy Wilno z Basią (która sprzedała nam potężną dawkę wiedzy historycznej) i Gabrysiem. Ostra Brama, piękna, zadbana Starówka, mnóstwo architektonicznych perełek: kościół św. Anny, bazylika czy cerkiew Ducha św. i cerkiew Trzech męczenników. Po drodze spotkałyśmy kombatantów z Polski — żołnierzy AK w mundurach, którzy przyjechali na uroczystość 75. rocznicy bitwy o Wilno.
Najstarszy pan ma 95 (!) lat. Znowu wzruszenie chwytające za gardło… Wilno ma szczególne miejsce w naszych sercach — historycznie i sentymentalnie. Przecież to właśnie tutaj Mickiewicz, Słowacki, Gałczyński przemierzali wąskie uliczki Starego Miasta. Świadomość, że stąpamy po ich śladach, przemienia w naszych oczach nowoczesne Wilno w miejsce czarowne, gdzie można niemal dotknąć historii, wdychać cudowną atmosferę tego magicznego miejsca. Wilno. Miasto wielokulturowe, wielojęzyczne, wielowyznaniowe, zaskoczyło nas nie tylko swą odnowioną urodą, ale także niezwykłą czystością, z ogromną przyjemnością więc wypiłyśmy kawę w ogródku jednej z pobliskich kafejek. Kolejnego dnia zostałyśmy zaproszone z koncertem do Wileńskiego Domu Seniora (Senjorų socialinės globos namai) Zaskoczyła nas pełna sala i gorąca publiczność, która znów śpiewała z nami.
To dla nas sól takich wyjazdów. Koncerty, cudowna atmosfera, wspólne śpiewanie, wspólne przeżywanie, wspólne wzruszenia i łzy, wspólny śmiech, rozmowa. Bo dla nas najważniejsze jest spotkanie z człowiekiem. Tutaj, w Wilnie, znalazłyśmy serdecznych przyjaciół z sercem na dłoni. Mam nadzieję, że wrócimy tu niejeden raz.
Ewa Wodzyńska
dyrygentka Chóru
Kameralnego „Poznańskie Senioritki”
Fot. autor