Kobiety na Litwie należą do najbardziej wykształconych w całej Unii Europejskiej i pod względem wykształcenia znacznie wyprzedzają mężczyzn. Na tle unijnym Litwa wyróżnia się również stosunkowo wysokim odsetkiem kobiet na kierowniczych stanowiskach i zarządach spółek. Dlaczego więc jest dla nich coraz mniej miejsca w polityce?
„Litwa nie rozważa kandydatury kobiety na stanowisko komisarza Komisji Europejskiej” – powiedział w środę Lider Związku Chłopów i Zielonych, Ramūnas Karbauskis. O oddelegowanie kobiety na to stanowisko zaapelowała przyszła szefowa komisji, Ursula von der Leyen, gdyż według niej kobiety i mężczyźni powinni być równo reprezentowani w KE. W rozmowie z dziennikarzami Karbauskis komentował, że Litwa nie musi rozwiązywać problemu równości kobiet i mężczyzn w Komisji Europejskiej, a jako kraj potrzebuje polityka, który najlepiej go będzie reprezentować.
Nieco mniej zdecydowanie wypowiedział się w tej sprawie premier Saulius Skvernelis, który stwierdził, że możliwość oddelegowania kandydatki, a nie tylko kandydata, również istnieje. Nie zmienia to jednak faktu, że o kandydatkach kobietach na razie nie słychać. Przed tygodniem frakcja chłopska zaproponowała na komisarza ministra ekonomii i innowacji, Virginijusa Sinkevičiusa, a zgodnie z informacjami pojawiającymi się w mediach, inni kandydaci to minister finansów Vilius Šapoka i minister energetyki Žygimantas Vaičiūnas. Również wiceprzewodnicząca sejmu, Rima Baškienė, przyznała, że znalezienie kobiety na stanowisko eurokomisarza byłoby trudnym zadaniem.
Trzeba przyznać, że trudność w znalezieniu kobiet na odpowiedzialne stanowiska w polityce stała się o wiele bardziej zauważalna od ostatnich wyborów parlamentarnych. Litwa jest obecnie jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym nie ma ani jednej kobiety na stanowisku ministra. Nie było tak zawsze. W grudniu 2016 r. w gabinecie Dauliusa Skvenelisa zasiadały trzy kobiety. Ministerstwem sprawiedliwości kierowała prawniczka Milda Vainiutė, edukacji i nauki – Jurgita Petrauskienė, zaś kultury – Liana Ruokytė-Jonsson. W ubiegłym roku wszystkie one zostały zastąpione przez mężczyzn. Marszałkiem sejmu również jest mężczyzna, a dwie kobiety – Rima Baškienė i Irena Degutienė – są jedynie jego zastępczyniami.
Jeszcze niedawno podobny deficyt kobiet w litewskiej polityce nie był odczuwalny. W pierwszym rządzie niepodległej Litwy premierem była przecież Kazimira Prunskienė, a Dalia Grybauskaitė była jedynym w historii kraju prezydentem wybranym w demokratycznych wyborach na dwie kadencje. W poprzedniej kadencji sejmu kobiety również darzone były zdecydowanie większym zaufaniem. W rządzie Algirdasa Butkevičiusa pełniły funkcje minister finansów, edukacji czy rolnictwa. Rasa Juknevičienė w rządzie Andriusa Kubiliusa była ministrem obrony a Ingrida Šimonytė – ministrem finansów.
Obecna sytuacja w litewskim rządzie jest zupełnie odwrotna w porównaniu z trendami w pozostałych państwach członkowskich UE. Od 2003 do 2018 r. odsetek kobiet na stanowiskach ministrów i wiceministrów w krajach unijnych wzrósł, wg danych Eurostatu, z 23 do 30 proc. W dwóch krajach unijnych, Szwecji i Hiszpanii, w 2018 r. było nawet w rządach więcej kobiet niż mężczyzn (dokładnie 52 proc.).
Jest to tym bardziej zaskakujące, że Litwa jest w ścisłej czołówce UE pod względem wykształcenia kobiet, zajmuje też bardzo wysokie miejsce pod względem ilości kobiet na stanowiskach kierowniczych i w zarządach wielkich spółek. Tylko w sferze polityki dla kobiet zaczyna brakować miejsca.
Ilona Lewandowska