
W niedzielę, 8 września, w dniu zamknięcia II Światowego Zjazdu Wilniuków w wileńskim Ratuszu odbyło się spotkanie ze znanymi Wilniukami. Aktorka Joanna Moro, kolarz, rekordzista Guinessa Valerjan Romanovski oraz pilot Tadeusz Sołowiej opowiedzieli, jaka była ich droga do sukcesu. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że są dumni z tego, iż pochodzą z Wilna, a fakt bycia Wilniukiem pomagał im w rozwoju ich kariery zawodowej.
Joanna Moro wspomniała o trudnych początkach, gdy po ukończeniu wileńskiej szkoły im. Adama Mickiewicza przyjechała na studia aktorskie do Warszawy.
„W Wilnie, panuje otwartość – przez to, że wychowujemy się w kulturze wielonarodowej, jesteśmy tolerancyjni. W Polsce w moim przypadku było tak, że inność była traktowana z delikatnym dystansem. Na egzaminach do szkoły teatralnej byłam traktowana jako ciekawostka, śmieszna dziewczynka z akcentem. Teraz, gdy granice są otwarte, mamy Unię Europejską, ludzie przyjaźniej traktują inność. Każda wyjątkowość jest bardzo wartościowa, każdy ma coś do zaoferowania…” – powiedziała aktorka.
Przyznała, że zawsze z przyjemnością wraca do rodzinnego miasta.
„Zawsze podkreślam, że jestem Polką z Wilna. Żałuję, że moje dzieci tu nie dorastają. Wilno to miasto bardzo tajemnicze, jak z wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, zaś jego mieszkańcy to ludzie bardzo serdeczni” – dodała Moro.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lubię się zaszyć w Wilnie

Opowiedziała też o swych ulubionych miejscach w Wilnie. Są trzy, gdzie można ją spotkać. To kawiarnia przy ul. Jagiellońskiej, gdzie nadal można kupić pierożki, pieczone według przepisu sprzed 30 lat, nastrojowa dzielnica Zarzecze oraz malownicze Wołokumpie.
Joanna jest matką dwóch synów – Mikołaja i Jeremiego. Teraz spodziewa się trzeciego dziecka. Jest zdania, że ciąża i dzieci nie są przeszkodą na drodze rozwoju. Aktorka bierze też udział w kampanii społecznej #KtoTyJesteś. Organizowaną przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” kampania zachęca do nauki języka polskiego.
Podczas spotkania swoją receptą na sukces podzielił się także kolarz z Wileńszczyzny Valerjan Romanovski, który ponad 25 lat mieszka za granicą. Nie ukrywał, że gdy przyjechał do Polski, było niełatwo.
„Traktowano nas z bratem bliźniakiem jako osoby ze Wschodu, a jak ze Wschodu, to na pewno Rosjanie. Bardzo nas to drażniło. Z czasem zmieniliśmy podejście – jeżeli komuś przeszkadza nasz akcent czy pochodzenie, to on ma problem, nie my” – powiedział Romanovski.
Na jego koncie jest kilka potwierdzonych rekordów Guinnessa. Kolejny czeka obecnie na zatwierdzenie i certyfikat z Biura Rekordów Guinessa. Tym razem udało mu się osiągnąć najwyższe wyniki w jeździe zespołowej. Znany Wilniuk podszedł do rekordu wspólnie z dwoma innymi zawodnikami: Mateuszem Bieleniem i Kamilem Gollem. Wcześniejsze wyczyny Romanovskiego to 8 godzin jazdy na rowerze w komorze kriogenicznej przy temperaturze ponad -100 stopni czy 100 godzin w temperaturze -50 stopni. Spędził także 12 godzin na morsowaniu w lodowatym przeręblu. Jak mówi sportowiec, to trening przed najważniejszym rekordem, który chce pobić w 2020 roku w Jakucji, gdzie chce przejechać samotnie rowerem 1000 kilometrów.
Tadeusz Sołowiej, pilot z Wileńszczyzny, opowiedział o drodze do sukcesów w branży lotniczej.
„Jako mały chłopak z podwileńskiej miejscowości Rudziszki, patrzyłem w niebo i myślałem nie o samolotach, a o ludziach w samolocie. Myślałem, że są naprawdę szczęśliwi. Marzyłem o lataniu. Skończyłem szkołę lotniczą w Kazachstanie, jednak szybko uznałem, że zawód pilota jest nudny. To tak naprawdę kierowca autobusu rejsowego tylko że w powietrzu. Postanowiłem więc, że będę latał sam – kiedy chcę i gdzie chcę” – opowiadał Tadeusz.

Dziś promuje prywatne loty i jest właścicielem lotniska w Rudziszkach.
Razem ze słynnym polskim pilotem Romualdem Koperskim powtórzył wyczyn pilota Bolesława Orlińskiego z 1926 roku – odbyli podróż samolotem An-2 na trasie Warszawa-Tokio-Warszawa.
Po spotkaniu w Ratuszu w ramach Zjazdu miała miejsce Msza św. w Kaplicy Ostrobramskiej. Msza św. została odprawiona w intencji Wilniuków rozsianych po świecie oraz Polaków mieszkających w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Liturgię odprawił ks. prałat Wojciech Górlicki.
„Różne społeczności żyją w świecie i każda z nich jest godna szacunku. Dziś w szczególny sposób chcemy wymienić tę piękną społeczność Wilniuków – ludzi mieszkających w Wilnie, na Wileńszczyźnie, ludzi związanych z Wilnem, ludzi, którzy z Wilna wyemigrowali, wyjechali, ale też tych, którzy Wilno pokochali” – mówił ks. Górlicki.
Finałowym akcentem II Światowego Zjazdu Wilniuków stał się koncert „Pawlik/Moniuszko – Polish Jazz” w stołecznym Ratuszu. Przed koncertem Władysław Wojnicz w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” zaznaczył, że pozytywnie ocenia to, co wspólnymi siłami udało się zrobić.

– Moim zdaniem wszystkie nasze propozycje dla Wilnian i wilniuków były trafne. Cieszy fakt, że oddaliśmy także ukłon pod adresem przedstawicieli starszego pokolenia, którzy przed laty opuścili Wilno. Wielu ludzi zachwyconych było nie tylko samymi imprezami ale też atmosferą, która panowała podczas zjazdu. Cieszymy się, że w drugim dniu wydarzenia, mnóstwo gości przybyło na plac Ratuszowy, gdzie od południa można było posłuchać przebojów w wykonaniu znakomitych piosenkarzy. Jestem dumny, że dzięki wspólnemu projektowi z Piotrem Rubikiem udało się zorganizować niezapomniany koncert, który stał się przysłowiową wisienką na torcie. Jestem niezmiernie wdzięczny chórzystom zespołu „Wileńszczyzna” oraz wszystkim wykonawcom za udział w koncercie. Dla mnie to było wielkie przeżycie. Mam nadzieję, że udało się sprostać oczekiwaniom. Było sporo ciepłych reakcji, pozostaje więc tylko się cieszyć, że mieszkańcy naszego miasta i goście zechcieli wziąć udział we wszystkich imprezach. Traktuję II Światowy Zjazd Wilniuków za przedsięwzięcie udanie i mam nadzieję, że będzie miało swoją kontynuację – mówi przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Zjazdu.
W uroczystym koncercie wzięli udział marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski oraz przewodniczący Sejmu LR Viktoras Pranckietis.
„Wyrażam szczerą nadzieję, że imprezy i dyskusje w ramach II Światowego Zjazdu Wilniuków umocnią nasze wzajemne więzi” – przemówił po polsku do publiczności marszałek litewskiego sejmu.
Zespół jednego z największych polskich jazzmanów zaprezentował swoją najnowszą płytę, na którą złożyły się utworzy Stanisława Moniuszki w jazzowej interpretacji. To był symboliczny akcent. W Roku Moniuszki, w historycznym gmachu, gdzie przed ponad 150 laty odbyła się premiera słynnej „Halki”, królowała wyłącznie muzyka wielkiego Pana Stanisława.
Fot. Marian Paluszkiewicz